Organizacja szczytu przez Polskę to spore wyróżnienie. Weźmie w nim udział blisko 30 tys. osób, w tym wiele głów państw, ale również szefowie Organizacji Narodów Zjednoczonych, by wyznaczyć kierunki polityki energetycznej i klimatycznej na najbliższe dziesiątki lat.
Będą oni rozmawiać o tym, jak ograniczyć globalne ocieplenie i zmniejszyć emisję CO2 w gospodarce. Od 8:30 przywódców witają prezydent Andrzej Duda i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. O 10 oficjalne otwarcie szczytu.
Do Polski nie przyjedzie jednak żaden z liderów "głównych graczy". Zabraknie Donalda Trumpa, Angeli Merkel, Francois Macrona czy Władimira Putina.
Wokół szczytu od kilku tygodni jest sporo kontrowersji. Zaczęło się od samego miejsca szczytu. Krytycy wskazują, że Katowice to przecież jedno z miast nierozerwalnie związanych z węglem. A przecież węgiel ma według Komisji Europejskiej zniknąć z elektrowni do 2050 roku.
Nie zgadza się z tym jednak minister energii Krzysztof Tchórzewski. I to kolejna kontrowersja. - To jest propozycja odchodzącej Komisji Europejskiej. W warunkach polskich nie przewiduję, że w 2050 r. nie będzie elektrowni węglowej w Polsce. Nie przewiduję, żeby dobre instalacje mogły być zamknięte - stwierdził w czwartek.
Czytaj też: Szczyt klimatyczny jakiego nie było. Polacy nie zrezygnują z węgla, choć świat zmierza ku katastrofie
Organizatorom oberwało się również za dobór sponsorów imprezy. Wśród nich znajdziemy m. in. państwowych gigantów - Jastrzębską Spółkę Węglową, Polską Grupę Energetyczną oraz Tauron. Co łączy te firmy? Wszystkie związane są z węglem. JSW go wydobywa, a PGE i Tauron produkują z niego energię elektryczną. Ekolodzy pomstują, że szczyt klimatyczny sponsorują najwięksi "truciciele" atmosfery.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * dziejesie.wp.pl*