Tanie linie lotnicze Ryanair "złożyły niewiążącą" ofertę przejęcia zadłużonego narodowego przewoźnika włoskiego Alitalia - donosi "Reuters". Włoska firma przynosi obecnie około pół miliona euro strat dziennie.
Irlandzki przewoźnik nie jest jedynym, który zabiega o przejęcie włoskich linii. Już w piątek Alitalia otrzymała 10 niewiążących ofert dotyczących przejęcia jej udziałów - przypomina BBC. Niemiecki dziennik "Zeit"dodaje, że prócz Ryanair kupnem zainteresowane są również easyJet oraz Lufthansa.
- Złożyliśmy niewiążącą ofertę Alitalii. Ponieważ jest to największa linia lotnicza we Włoszech, ważne jest, abyśmy włączyli się w ten proces - podkreślił Ryanair, którego cytuje serwis BBC.
Firmy zainteresowane złożeniem "wiążącej oferty" włoskiemu przewoźnikowi muszą to uczynić do października. Jeśli do tego czasu nie znajdzie się inwestor, zarządcy Alitalii mogą stanąć wobec konieczności zawieszenia działalności linii.
Obecnie 49 proc. udziału Alitalii należy do linii Etihad Airways ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
**Ciężki kryzys**
W maju rząd Włoch ogłosił, że włoskie linie lotnicze Alitalia, pogrążone w ciężkim kryzysie finansowym, otrzymają pożyczkę pomostową od państwa w wysokości 600 milionów euro. Kwota ta, jak podkreślono, ma zapewnić narodowemu przewoźnikowi funkcjonowanie przez najbliższe pół roku.
Minister rozwoju gospodarczego Carlo Calenda, który poinformował po posiedzeniu rządu o pożyczce, powiedział wówczas dziennikarzom, że kwota 600 mln euro to maksimum tego, co można obecnie przewidzieć i zrobić. - W krótkim czasie powinni pojawić się potencjalni nabywcy - dodał Calenda. Powołał on jednocześnie trzyosobowy zarząd komisaryczny przewoźnika.
Premier Włoch Paolo Gentiloni oświadczył z kolei, że pożyczka ta w żadnym razie nie oznacza możliwości ponownej nacjonalizacji linii. - Jest to wykluczone od pierwszego momentu i wykluczamy to też dzisiaj - mówił szef rządu. Wyjaśnił, że decyzja o finansowym wsparciu wynika z poczucia odpowiedzialności.
Strategiczne błędy
Minister transportu Graziano Delrio powiedział zaś na konferencji prasowej, że "słabość" Alitalii nie jest rezultatem obecności tanich linii, ale "błędnych strategii". - Jesteśmy przekonani, że rynek będzie potrafił znaleźć zainteresowanych inwestorów, a państwo zrobi to, co do niego należy - dodał.
Sytuacja linii pogorszyła się raptownie pod koniec kwietnia, gdy pracownicy odrzucili w referendum program naprawczy. Przewidywał on m.in. zwolnienia i redukcję wolnych dni. Firma przynosi obecnie około pół miliona euro strat dziennie.
Plan, uzgodniony ze związkami zawodowymi, przewidywał m.in. obniżenie wynagrodzeń o 8 proc., redukcję kosztów pracy, zwolnienie 980 osób, zmniejszenie liczby dni wypoczynku ze 120 do 108 dni rocznie. Było to kompromisowe rozwiązanie, bo wcześniejszy projekt przedstawiony przez kierownictwo firmy szedł jeszcze dalej i zakładał obniżkę pensji o ok. 30 proc. i zwolnienie ponad 1,3 tys. osób.