Byle nie iść na bezrobocie. To marzenie Iwony. Prowadzi własny biznes, zarabia grosze, na opłacanie ZUS jej nie stać. Część małych firm jest rozczarowana pomysłem premiera Mateusza Morawieckiego na składkę po nowemu. Bo ryczałtowy ZUS zabija mikroprzedsiębiorców.
- Pracy nie znajdę, bo mam już 50 lat. I jestem chora na kręgosłup - opowiada Iwona. Lepiej robić cokolwiek niż siedzieć w domu, liczyć na zasiłek. I właśnie dlatego prowadzi własny biznes. Sprzedaje chemię gospodarczą w hali targowej. Gąbki do naczyń, płyny, czasami proszki. Ale w zasadzie to więcej siedzi niż handluje.
Jak sama mówi, w ciągu dnia jej przychód to czasami nie więcej niż 15 - 20 zł. Miesięcznie uzbiera może 600, czasami 800 zł. W zasadzie nie zarabia po odliczeniu kosztów, częściej dokłada z zaskórniaków. A składek ZUS nie płaci w ogóle. Nie ma z czego. Zaległości rosną. - Czekam z niecierpliwością na jakąkolwiek obniżkę tego cholernego ZUS-u - dodaje.
Iwona skontaktowała się z nami za pośrednictwem formularza na stronie dziejesie.wp.pl. Prowadzisz biznes, byle nie iść na bezrobocie? Opowiedz nam swoją historię.
Składka zabija biznes
Blisko 300 tys. drobnych przedsiębiorców zalega ze składkami w ZUS. Dla wielu jest to tak wielkie obciążenie, że albo balansują na granicy opłacalności, albo zamykają interesy. Dlatego premier Mateusz Morawiecki wrócił do obietnicy wprowadzenia mniejszego ryczałtowego ZUS-u. W tej chwili większość przedsiębiorców płaci co miesiąc ponad tysiąc złotych składek na ZUS (tylko ci, co działają krócej niż dwa lata płacą ok. 500 zł). Pomysł premiera polega na powiązaniu zarobków z wysokością składki: ci, którzy zarabiają mało, mają płacić mniej.
Na preferencyjnych warunkach mają się rozliczać przedsiębiorcy, którzy w miesiącu nie osiągają przychodów wyższych niż 2,5-krotność minimalnego wynagrodzenia. W tej chwili jest to 5250 zł. I tutaj warto na chwilę się zatrzymać. Oferta dotyczy przedsiębiorców z małym przychodem, a nie z małym dochodem. To różnica, którą rozumie każdy przedsiębiorca. I dlatego wielu zadowolonych z pomocy nie jest. Dlaczego? Bo na niej nie skorzystają.
Pojęcia przychód nie należy mylić z takimi pojęciami, jak dochód czy zysk. Można mieć bardzo wysokie przychody, ale niskie dochody. Jak? Na przykład mając wysokie koszty prowadzenia działalności przy niskiej marży za oferowane usługi lub towary. Warto więc pamiętać, że wysokość przychodów przedsiębiorstwa nie odzwierciedla jego rzeczywistej sytuacji finansowej, ani tego ile zarabia prowadzący działalność.
Iwona należy do grupy, która z obiecanej obniżki skorzysta. W sumie ma to być 200 tys. małych działalności. Ale... w rejestrze Regon jest już około trzech milionów jednoosobowych działalności. I to właśnie ta cała reszta rozczarowana jest propozycją rządu.
Poprosiliśmy przedsiębiorców, by ocenili propozycję premiera Mateusza Morawieckiego. Mówią zgodnie: potrzebne są inne pomysły, kompleksowe działania, a nie kiełbasa wyborcza.
Dwa tygodnie temu rozpoczęliśmy akcję: pokażmy Ministerstwu Rozwoju, jak się żyje drobnemu przedsiębiorcy. Poprosiliśmy o informacje, czy zmiany w ogóle was dotkną. Za pośrednictwem formularza na stronie dziejesie.wp.pl wysłaliście nam kilkadziesiąt historii.
W gruncie rzeczy sprowadzają się do jednego: zmiany są potrzebne, ale dla wszystkich. Jednocześnie trzeba pamiętać - im mniejszy ZUS płacą przedsiębiorcy, tym mniejsze świadczenia czekają ich na starość. Stąd wszelkie próby modyfikacji tego układu spotykają się z silnym sprzeciwem w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przedsiębiorcy od lat mają jedne z niższych emerytur. Nawet najniższe składki są za duże. Wyższą - niż minimalna - składkę odprowadza zaledwie kilka procent przedsiębiorców.
"Kiełbasa wyborcza"
- Obniżenie składki ZUS nawet mnie nie dotknie. Koszty nie spadną mi nawet o złotówkę - napisał Krzysztof z Białegostoku. Montuje kamery, alarmy, systemy zabezpieczeń. - Sprzęt muszę brać na siebie, bo w tym biznesie nie da się materiałów kupować na klienta. Więc przychód spokojnie przekroczy limit 5 tys. zł, choć dochód koniec końców może wynosić 0 zł. Reforma jest nic niewarta - tłumaczy.
Jolanta ma małą firmę przetwórczą, adresu nie podaje. - Nie skorzystają z tej propozycji mali producenci, przetwórcy. Koszt surowców to spory wydatek, więc szybko przekraczam ewentualny limit 5 tys. zł przychodu. Z tego mój dochód wynosi nie więcej niż 2 tys. zł. Taki mniejszy ryczałtowy ZUS to żadna propozycja dla jednoosobowej firmy - dodaje.
Natalia, kosmetyczka z Gubina, po opłaceniu wszystkich składek zarabia mniej niż jej pracownicy. Ale nie chce na nich oszczędzać, więc oferuje umowę o pracę. Żadne pół etatu, żadne zlecenia.
- Prowadzę gabinet kosmetyczny. Niby nic nadzwyczajnego, ale zatrudniam do tego dwie kosmetyczki na pełen etat każdą. Przeciętnie miesięczny przychód mieści się w przedziale od 14 do 18 tys. zł. Teoretycznie nie jest źle, ale rzeczywistość wygląda nieco inaczej - opisuje.
Połowę przychodu zabierają koszty zatrudnienia pracowników, do tego 4 tys. zł stanowią rachunki. Gdy opłaci własne składki, to zostaje jej niewiele ponad 2 tys. zł. 1200 zł, które przekazała do ZUS, robi jej ogromną różnicę. Na zmianach nie skorzysta.
- Nie wiem, skąd pomysł, żeby przychód, i to zdefiniowany na tak niskim poziomie, miał stanowić wyznacznik tego, czy przedsiębiorca może skorzystać z preferencyjnych składek, czy też nie - dodaje.
Jan, mechanik: prowadzę mały warsztat samochodowy i ta ustawa nic mi nie da. Dochodu na poziomie 5 tys. zł nie miałem i raczej nie zobaczę ze względu na koszty. Wielu uczciwie harujących przedsiębiorców nie skorzysta. A to, czy w danym miesiącu cokolwiek zarobię, czy nie, nikogo nie obchodzi.
Jarosław, prowadzi punkt usługowy w Warszawie: przychody na poziomie 6 - 7 tys. zł to dobry miesiąc. Ale same koszty utrzymania to około 2,5 tys. zł, do tego koszt materiałów. No i ZUS. Na koniec zostaje nie więcej niż 3 tys. zł.
- Zadałem kiedyś pytanie urzędnikom, czy pracując w urzędzie ponoszą koszty materiałów, energii, papieru, tonerów, napraw i ... wywołałem zdziwienie. Nie wiedzieli, o co mi chodzi - opowiada. - Komfort płacenia masz wtedy, gdy masz z czego zapłacić. Nie chodzi o niechęć do składek, ale możliwość wywiązania się z obowiązku. Dotychczasowy system nie uwzględnia gorszych miesięcy, a te w biznesie przecież są - pisze.
Marian z Hrubieszowa ma konkretne zdanie na temat propozycji. - To już nawet nie jest kiełbasa wyborcza, ale wyrób mięsopodobny. Każdy przedsiębiorca odróżnia przychód od dochodu, ale politycy chyba nie - pisze.
Czytelnik ze Szczecina ma jednoosobową firmę. Załatwia przedsiębiorcom ogłoszenia i reklamy w prasie. Zarabia na prowizji, na fakturze jest też koszt wystawienia ogłoszeń zleceniodawców. Efekt? Przychód rośnie szybko, ale na rękę zostaje niewiele.
Prof. Witold Modzelewski w programie "Money. To się liczy" przyznawał, że koszt propozycji Morawieckiego wskazuje, że to bardzo ograniczona oferta. Zdaniem Modzelewskiego cała piątka propozycji warta jest od 2 do 5 mld zł. I, jak tłumaczył były wiceminister finansów i twórca polskiego systemu podatkowego, taka kwota to dla budżetu margines błędu.
Politycy doskonale wiedzą, że propozycja ma dziury
Z faktu, że propozycja nie przyniesie ulgi wszystkim, doskonale zdają sobie sprawę politycy. Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, od początku przekonuje, że to oferta dla osób, będących teraz w szarej strefie. To oferta dla osób, które dorabiają od czasu do czasu.
Problem w tym, że na mniejszy ZUS liczą też legalni przedsiębiorcy.
O problemie wie też Andżelika Możdżanowska, wiceminister rozwoju i pełnomocnik rządu ds. małych i średnich przedsiębiorstw. W programie "Money. To się liczy" zaznaczała, że to dopiero początek zmian. Sugerowała wprost, by nie szukać dziury w całym - do tej pory najmniejsi płacili taki sam ZUS, jak duże firmy. Teraz ma się to zmienić. Możdżanowska przyznała w rozmowie, że rozumie rozczarowanie części przedsiębiorców. Jeżeli sytuacja budżetowa na to pozwoli, to oni również zostaną objęci mniejszymi składkami.
Trzeba jednak pamiętać o prostej zależności - mały ZUS to mała emerytura na przyszłość. Dlatego właśnie resort rodziny, pracy i polityki społecznej do tej pory bardzo krytycznie spoglądał na tego typu pomysły. Tajemnicą nie jest, że na linii Emilewicz (która pierwsza wyszła z propozycją obniżenia ryczałtowego ZUS) - Rafalska dochodziło do licznych spięć. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej samo postulowało wydłużenie okresu na tzw. małym ZUSie, zamiast obniżania ryczałtowych składek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl. Prowadzisz działalność? Prześlij nam krótką informację o swoich przychodach, kosztach i dochodach i informację, czy na zmianach skorzystasz. Czekamy na Wasze historie.