Wprowadzenie rynku mocy na pewno odczują i konsumenci, i producenci energii, ale długofalowo da ono stabilność polskim mocom wytwórczym. Komisja Europejska musi zaś zdecydować, w jakim kształcie rynek mocy będzie dozwoloną pomocą publiczną - mówi ekspert ds. energetyki Wojciech Jakóbik.
Jakóbik wskazał, że rynek mocy to jeden z najbardziej wyczekiwanych przez branżę energetyczną projektów, a stosowna ustawa ma być skierowany do Sejmu do końca roku.
- Rynek mocy polega na wprowadzeniu dodatkowej opłaty za energię elektryczną, za jej dostępność. Krótkoterminowo podnosi koszty zakupu energii, ale długofalowo daje stabilność mocom wytwórczym, czyli elektrowniom i innym jednostkom wytwarzającym prąd. Obecnie na rynku nie ma czynników wspierających ich utrzymanie i powstawanie nowych, więc tę rolę przejmuje państwo - tłumaczył Wojciech Jakóbik, ekspert od energetyki z Instytutu Jagiellońskiego.
- Oprócz Polski rynek mocy wdrażają także Wielka Brytania i Francja. Na poziomie europejskim powstaje projekt New Electricity Market Design, który ma regulować ich funkcjonowanie - mówił Jakóbik.
Projekt poddany zostanie notyfikacji w Komisji Europejskiej. - Komisja Europejska musi zdecydować, w jakim kształcie rynek mocy będzie dozwoloną pomocą publiczną, zgodną z regulacjami unijnymi w tym zakresie. Z polskiego punktu widzenia istotna jest neutralność technologiczna i możliwość wsparcia energetyki węglowej w celu obniżenia emisji poprzez zastąpienie starych bloków węglowych, nowymi - powiedział ekspert.
- Projekt ustawy o rynku mocy ma zostać przedstawiony do końca roku. Za rynkiem mocy opowiadają się przedstawiciele dwóch największych sił politycznych w Polsce, więc nie należy spodziewać się wojny sejmowej z jego powodu - dodał Jakóbik.
Jego zdaniem, jeżeli projekt wejdzie w życie, konsument może odczuć początkowo wzrost cen energii, ale długofalowo ma mieć zagwarantowany dostęp do bezpiecznych dostaw.
- To jest kluczowe dla prowadzenia biznesu doświadczanego przerwami dostaw energii, które według resortu rozwoju mogą nam grozić coraz częściej. Nowe rozwiązanie powinno w jak najmniejszym stopniu szkodzić konkurencyjności naszej gospodarki. Polacy chcą uczynić ze swej energii towar eksportowy i oferują go np. Litwinom - podsumował Jakóbik.