W znaczniej mierze na podniesienie zarobków Polaków miały decyzje rządu, który podniósł wynagrodzenie minimalne i ustanowił minimalną stawkę godzinową. Ale podwyżek domagają się nie tylko ci najmniej zarabiający.
- Rynek pracy jest rozgrzany do czerwoności. I to jest fakt. Tylko jeden na ośmiu Polaków boi się, że straci pracę, a dwie trzecie uważa, że znalezienie nowego zatrudnienia zajmie im najwyżej trzy miesiące – komentuje prezes Work Service Maciej Witucki.
Więcej zarabiać od zaraz
Jak wynika z badania Work Service, 61,5 proc. Polaków oczekuje podwyżki. Na rynku pracy czujemy się pewnie i nie boimy się utraty posady. 84 proc. badanych jest spokojnych o swoje miejsce zatrudnieni. Szczególnie pewnie czują się pracownicy z wykształceniem zawodowym. Zwolnienia boi się tylko siedem na sto takich osób.
Co piąty pracownik chce zmienić pracę. Głównym powodem niezmiennie jest za niskie wynagrodzenie. Coraz mniej pracowników zmienia pracodawcę bo nie ma perspektywy awansu albo ze względu na redukcje etatów. – Pracownicy są bardzo optymistycznie nastawieni. Wśród zarabiających powyżej 4 tys. zł netto, ponad połowa uważa, że nową pracę znajdzie w miesiąc – wskazuje Andrzej Kubisiak z Work Service.
To wszystko powoduje, że pracodawcy znaleźli się pod presją. – Mamy największą presję płacową w historii naszych badań. Największe oczekiwania są w północno zachodniej Polsce. Tutaj 70 proc. pracujących domaga się podwyżki – dodaje Kubisiak.
Pracodawcy w klinczu
- Pracodawcom coraz trudniej jest znaleźć wykwalifikowanych pracowników – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Pracodawców RP. – Z jednej strony warunki do prowadzenia biznesu są dobre, ale z drugiej problem z pracownikami mocno te szanse rozwoju ogranicza. Pracodawcy znaleźli się w klinczu – dodaje.
40 proc. firm chce zatrudniać nowych ludzi. To największy odsetek od czasu, kiedy Work Service zaczął prowadzić swoje analizy. Jedna na trzy firmy planuje dawać podwyżki. To też najwięcej w historii badania.
Podwyżki powoli stają się koniecznością. 37,1 proc. firm wskazuje, że to jest ich sposób na problemy rekrutacyjne. 28 proc. przedsiębiorstw proponuje swoim pracownikom dodatkowe godziny pracy, a ponad 26 proc. szuka pracowników z Ukrainy – szczególnie dotyczy to firm produkcyjnych i dużych pracodawców, którzy muszą zatrudniać szybko i dużo. 9 proc. firm sięga po pracowników po pięćdziesiątce.
- Jeśli popytowi na pracę nie będzie towarzyszyć jej podaż, to szybko zderzymy się ze ścianą – przestrzega Kozłowski. Jak wskazuje, rozwiązaniem jest sprzyjanie aktywizacji zawodowej tych, którzy dzisiaj nie pracują i pracy nie szukają, a także ułatwienia dla zatrudniających cudzoziemców.