120 tys. etatów – tylu pracowników dziś w Polsce brakuje, a będzie jeszcze gorzej. Pracodawcy muszą się ratować ściąganiem ludzi z zagranicy. Najczęściej nasz rynek pracy zasilają Ukraińcy, ale pora, żeby pomyśleć też o pracownikach z innych krajów Unii Europejskiej, gdzie bezrobocie jest znacznie wyższe niż w Polsce.
W ciągu ostatnich kilku lat sytuacja na polskim rynku pracy zmieniła się o 180 stopni. Jeszcze niedawno mieliśmy problem ze zbyt wysokim bezrobociem. Dziś mamy problem z brakiem rąk do pracy.
Dane GUS pokazują, że już 120 tys. miejsc pracy jest nieobsadzonych. Pracodawcy nie mogą znaleźć odpowiednich kandydatów, a prawdopodobnie będzie jeszcze gorzej.
To dlatego coraz częściej sięgają po pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy, co widać wyraźnie na polskich ulicach. Potwierdzają to dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, z których wynika, że przez pierwszych pięć miesięcy tego roku zarejestrowano niemal 735 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia Ukraińców. To o połowę więcej niż przed rokiem.
Polacy zdają już sobie nawet sprawę z tego, że rynek pracownika, choć korzystny dla nich, w pewnym momencie może stać się jednak niebezpieczny dla gospodarki. Gdzie więc szukać rąk do pracy, żeby łatać dziury w naszej gospodarce?
Z badania Work Service wynika, że większość Polaków uważa, że powinniśmy przede wszystkim przyciągać z powrotem Polaków będących obecnie na emigracji, twierdzi tak 73 proc. badanych.
Ponad jedna trzecia (32 proc.) zgadza się, że pracownicy ze Wschodu to dobry pomysł.
Zobacz również: polityk Nowoczesnej chce zakazu pracy dla studentów
Ale niemal tyle samo (30 proc.) uważa, że Polska powinna przyciągać pracowników z innych krajów Unii Europejskiej. Na pierwszy rzut oka to nie takie oczywiste. Przez lata Polacy przyzwyczaili się do myśli, że to my wyjeżdżamy na Zachód za chlebem. Niemiec czy Francuz miałby szukać lepszego życia w Polsce? Pewnie nie, ale Grek, Hiszpan czy Włoch – owszem.
- Z majowych danych Eurostatu wynika, że w Grecji, Hiszpanii czy Włoszech występuje obecnie największe bezrobocie w całej Unii Europejskiej, odpowiednio 22,5 proc., 17,7 proc. i 11,3 proc. Właśnie z tych kierunków moglibyśmy przyciągnąć kadry do dynamicznie rozwijającej się w naszym kraju branży BPO, która cały czas potrzebuje tysięcy nowych pracowników – uważa Andrzej Kubisiak z Work Service.
Problem na polskim rynku pracy może narastać również z powodu demografii.
- Najnowsze dane ONZ pokazują, że nasza populacja kurczy się w zastraszającym tempie – pod koniec wieku będzie nas blisko dwa razy mniej niż obecnie! Jeśli nie uda nam się poprawić aktywizacji zawodowej Polaków i przyciągnąć na rynek nowych osób to nasza gospodarka wyraźnie wyhamuje. Co ważne wielu Polaków już zdaje sobie z tego sprawę, bo jedynie 4 proc. z nich nie widzi potrzeby przyciągania dodatkowych pracowników do naszego kraju – komentuje Maciej Witucki, Prezes Zarządu Work Service S.A.