Na rynku pracy w USA spada zapotrzebowanie na listonoszy, programistów komputerowych, dziennikarzy radiowo-telewizyjnych, a także DJ-ów - wskazuje firma CareerCast zajmująca się pośrednictwem zatrudnienia i analizą rynku pracy.
O ile w dobie e-maili i SMS-ów zmniejszające się zapotrzebowanie na listonoszy nie powinno dziwić, zaskakiwać może mniejsze zapotrzebowanie na programistów komputerowych. Znaleźli się oni po raz pierwszy w corocznej ankiecie na liście zagrożonych profesji.
Rezultaty analizy CareerCast są zgodne z szacunkami resortu pracy. Według prognoz rządowych gospodarka stworzy do 2024 roku ponad pół miliona nowych miejsc pracy dla matematyków i specjalistów od komputerów. Ale jednocześnie potrzeba będzie o około 26 tys. mniej programistów.
- To uboczny skutek przekształceń w branży IT - wyjaśniał cytowany przez CBS News Kyle Kensing z CareerCast. Jego zdaniem kodowanie jest umiejętnością coraz bardziej zintegrowaną z innymi zawodami tej w branży. Skomplikowane i żmudne zadania zleca się programistom w krajach, w których płace są niższe.
Pocztowców - jak podkreśla CBS News - nie uratowało rosnące zainteresowanie zakupami przez internet. Wielu klientów korzysta w tym celu z usług prywatnych firm, jak FedEX bądź UPS. Wolą je od państwowej poczty. Przewiduje się, że do roku 2024 poczta straci 136 tys. miejsc pracy.
Raport plasuje na trzecim miejscu zagrożonych zawodów pracowników firm ubezpieczeniowych, którzy zajmują się m.in. oceną ryzyka, ustalaniem warunków polis, obliczaniem wysokości składek na podstawie danych statystycznych itp. Postępy automatyzacji wypierają tam w dużej mierze człowieka.
Media społecznościowe doprowadziły do spadku zapotrzebowania na profesjonalnych dziennikarzy. Według badań w bliskiej przyszłości najdotkliwiej odczują to osoby zatrudnione w radiu i telewizji. Trendu nie zahamował rozkwit telewizji kablowej czy radia internetowego.
Amerykański rynek pracy zmienia się także z powodu globalizacji. Jak wynika z badań CareerCast, maleje m.in. popyt na jubilerów, krawców i szwaczki. Jako jedną z przyczyn podaje się zalew tanich produktów produkowanych za granicą.
- Kiedy coś się zniszczy lub podrze, ludzie nie idą do krawca, lecz są teraz bardziej skłonni kupować nowe rzeczy - zauważył Kensing.
Zdaniem autorów opracowania CareerCast istotnym powodem spadku zapotrzebowania na niektóre zawody jest wzrost wydajności i automatyzacja. W efekcie do wykonania tej samej pracy potrzeba mniej ludzi niż w przeszłości.
W kształtowaniu rynku pracy, jak podkreśla CBS News, ważną rolę odgrywa też polityka państwa. Na to, czy firmy w ogóle kontynuują działalność lub czy zostają w Ameryce, wpływają m.in. przepisy podatkowe, regulacje, wymogi licencyjne i treść umów handlowych.
Nawiązywał do tego ostatnio prezydent elekt Donald Trump. Dowodził, że ulgi podatkowe dla korporacji w stanie Indiana zaowocowały utrzymaniem w USA prawie 1000 miejsc pracy. Producent klimatyzatorów i urządzeń grzewczych Carrier Corp. zrezygnował z planów zamknięcia fabryki w Indianapolis i przeniesienia produkcji do Meksyku.
oprac. Łukasz Pałka