Trwają prace nad znowelizowaniem prawa zamówień publicznych. Przepisy mają ułatwić twórcom startupów dostęp do rządowych kontraktów czy konkursów organizowanych przez spółki Skarbu Państwa. Ten rynek wart jest miliardy.
Co prawda wartość zamówień publicznych z roku na rok jest coraz niższa. Jak informuje „Rzeczpospolita”, jeszcze w 2013 roku były warte 143 mld zł, a w tym roku to „zaledwie” 107,5 mld zł. Jednak to wciąż dużo pieniędzy.
Dlatego otwarcie się na małych i średnich przedsiębiorców (MŚP) ma stać się szansą na rozwinięcie wielu innowacyjnych firm. To ma nastąpić poprzez kontrakty z administracją publiczną czy spółkami Skarbu Państwa, co na zachodzie jest standardem.
Startupy nie chcą przetargów. Rząd chce to zmienić
Dotąd jednak młodzi i innowacyjni przedsiębiorcy, twórcy tak zwanych startupów, unikali jak ognia tego typu zobowiązań. W zeszłym roku zaledwie 3 proc. zamówień publicznych zrealizowały małe i średnie firmy.
Z raportu fundacji Startup Poland wynika, że innowatorzy wciąż nieprzychylnym okiem patrzą na potencjalne kontrakty z sektorem publicznym. W 2017 roku na umowy z publicznymi spółkami czy administracją publiczną zdecydowała się niespełna 1/5 małych firm. Aż 80 proc. nigdy nie brało udziału w przetargu. A 60 proc. zakłada, że nigdy nie przystąpi do publicznych postępowań – wynika z badań fundacji.
Startup Poland dotarła też do 70 firm-startupów, które zdecydowały się zrealizować kontrakty publiczne. Nie była to dla nich winda do sukcesu. Badania fundacji dowodzą, że dla 2/3 firm kontrakty publiczne stanowiły zaledwie ćwierć sumy przychodów. Zaledwie dla 16 proc. startupów pieniądze z zamówień publicznych stanowiły powyżej połowy przychodów.
Dlaczego tak się dzieje? Jak twierdzą innowatorzy, produkty, które oferują nie są poszukiwane poprzez konkursy. Zniechęca ich też fakt, że proces przystępowania do przetargu jest czasochłonny. Niektórzy innowacyjni przedsiębiorcy mówią też, że nie wiedzą jak wystartować w takim przetargu, albo nie mają dostępu do informacji czego aktualnie poszukuje sektor publiczny.
I tu przychodzi rządowy pomysł nowelizacji przepisów. Przedstawiciele władz powołują się na dane m.in. ze Stanów Zjednoczonych, gdzie standardem jest realizowanie zleceń administracji publicznej przez startupy. Na przykład Pentagon aż 40 proc. swoich zamówień realizuje z małymi i średnimi przedsiębiorcami. Takie trendy zauważalne są również w Europie Zachodniej czy Izraelu.
Nad przepisami ułatwiającymi dostęp MŚP do publicznych przetargów pracuje Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Właściwy projekt jeszcze się nie pojawił, ale projekt projektu ma już konkretne założenia. Jego ostateczną wersję mamy poznać do końca roku.
Rządowy pomysł na zmotywowanie MŚP do udziału w przetargach polega na udzielanie im częściowych zaliczek czy płatności. Jeszcze przed wykonaniem zlecenia. Miałaby zostać również zniesiona solidarna odpowiedzialność wykonawców w partnerstwie innowacyjnym. Co znaczy, że każdy przedsiębiorca odpowiadałby jedynie za tę część kontraktu, którą zobowiązał się wykonać. To istotne dla startupów, które często są zainteresowane realizacją jedynie części zamówienia.
Ponadto pomocny byłby nowo powołany rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Mógłby wnosić odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej w imieniu właścicieli startupów. Do tego pojawią się formalne udogodnienia, takie jak jeden rejestr dla wszystkich dokumentów dotyczących konkretnego zamówienia. Zdecydowanie tańsze mają być też ewentualne postępowania odwoławcze.
Kierunek rozwój
Są jednak wyjątki. Przetarg dla startupu może okazać się motorem napędowym rozwoju. Świetnym przykładem jest tu białostocka firma Lesss, kierowana przez Piotra Ostanka. Spółka opracowała system inteligentnego oświetlenia miejskiego. Jest dostosowany do natężenia ruchu, który jest monitorowany na bieżąco przez kamery.
Dla miast oznacza to generowanie nawet 70 procentowej oszczędności energii względem dotychczasowego oświetlenia. Firma Lesss z powodzeniem wystartowała w kilku przetargach. Na jej usługi zdecydowały się między innymi władze Legnicy, Warszawy i Kołobrzegu.
To jedynie przykład dla innych. Na palcach można liczyć startupy współpracujące z administracją publiczną czy spółkami Skarbu Państwa.
Motoru napędowego w postaci nowych przepisów potrzebuje nie tylko Polska, ale i cała Unia Europejska. Statystki w tej kwestii są nieubłagane. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że małe i średnie firmy stanowią aż 98 proc. wszystkich przedsiębiorstw i generują blisko 60 proc. unijnego PKB. A zdobywają zaledwie 45 proc. wartości wszystkich zamówień publicznych.
W Polsce zamówienia publiczne generują niemal 8 proc. PKB. Jednak ten rynek ostatnio się załamuje. W latach 2013–2016 sięgnął on aż 25 proc. PKB. To efekt zmiany przepisów. Od ponad czterech lat obowiązuje podwyższony do ponad 125 tys. zł (równowartość 30 tys. euro) próg pozwalający na zakupy bez obowiązku stosowania Prawa zamówień publicznych.
Do kwietnia 2014 r. wynosił on ok. 59 tys. zł, czyli równowartość 14 tys. euro. W efekcie liczba ogłoszeń o konkursach zmniejszyła się o ponad połowę, a wartość zamówień z pominięciem Prawa zamówień publicznych skoczyła z 23,8 do 34,2 mld zł – wynika z ostatnich ustaleń Najwyższej Izby Kontroli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl