Nie wolno obiecywać Polakom większej kwoty wolnej od podatku, kiedy nie ma na to pieniędzy, a dopłaty dla rodziców na każde rodzące się dziecko są bez sensu - mówi o pomysłach na polską gospodarkę Ryszard Petru. W rozmowie z money.pl szef Nowoczesnej przyznaje się też do błędu w temacie kredytów we frankach i odpowiada na pytanie o rolę Leszka Balcerowicza w jego formacji.
Krzysztof Janoś, money.pl: Na sztandary wciągnął pan liczne oferty dla młodych, zdolnych, których miałyby powstrzymać przed wyjazdem z kraju. A może po prostu trzeba pogodzić się z tym, że jest to ogólnoeuropejski trend, rynek pracy jest otwarty i ludzie mają prawo do szukania dla siebie najlepszego miejsca.
Oczywiście, nie można ich zatrzymywać. Ale trzeba też stworzyć im warunki pracy. Polska nie może być tanią montownią. Musimy postawić na edukację, która będzie odpowiadała na potrzeby rynku. Więcej szkolnictwa zawodowego.
To elementy żywcem wyjęte z programu PO i obietnic kolejnych rządów tej partii.
Tak, tylko oni tego nie zrobili.
A pan to zrobi?
Zrobię. Ja nie jestem winny tego, że Platforma tu oszukała. Dzisiaj przez to, że kolejne polskie rządy promowały Polskę jako kraj z tanią siłą roboczą, staliśmy się nieatrakcyjni dla wielu młodych ludzi, którzy wyjechali.
Pomówmy teraz o tych, którzy jeszcze nie przyjechali. W sprawie uchodźców sugeruje pan, że ważniejsze jest negocjowanie pieniędzy dla tych, których przyjmiemy niż ich liczba. Rzeczywiście możemy przyjąć każdą liczbę, byleby tylko były na to pieniądze?
Nie, nie to mam na myśli. Nie wiem teraz, ile możemy przyjąć bezpiecznie. Też mam obawy związane z uchodźcami. Rząd powinien sprawdzić w gminach, ilu jesteśmy w stanie rozlokować, zdobyć na to środki z UE, ale też prowadzić twardą politykę w ramach wspólnoty. Nie może być tak, że Angela Merkel zaprasza miliony uchodźców, a potem rozmieszcza ich w poszczególnych krajach.
A pańskim zdaniem - te kilka tysięcy to wszystko, na co możemy sobie pozwolić?
Nie wezmę udziału w tej licytacji.
Na sejmowym finiszu jest też licytacja w sprawie pomocy dla frankowiczów i innych kredytobiorców w tarapatach. Pan ponownie nie ma dla nich atrakcyjnej oferty. Nie rzuca konkretnymi sumami wsparcia, a wybory tuż, tuż.
Koncepcja powinna być zupełnie inna. Droga jest jasna i powinna się zacząć od rządowych negocjacji z właścicielami banków, bo im posiadanie tych kredytów też się nie opłaca. Spora pula długoterminowych kredytów we frankach kosztuje i jest dla banku obciążeniem, które można wycenić.
Tak wyliczoną kwotę można przeznaczyć na przewalutowanie tych kredytów po niższym kursie. Trzeba jeszcze tylko z pomocą rządową rozłożyć tę sumę bankom na kilkuletnie raty, by nie było potężnego uderzenia w jednym roku. Oczywiście do tego potrzebna jest ustawa, bo żaden bank nie zgodzi się na stratę, ale można to wynegocjować i w mojej ocenie to jedyna droga.
Tyle że przy ocenie tego, czy kredyty we frankach są bezpieczne, pomylił się pan w 2008 roku.
Tak pomyliłem się. Wziąłem taki kredyt i sam straciłem.
Ale co do recepty nie myli się pan?
Nie. Prognozy nie zawsze się sprawdzają. Gdybyśmy wiedzieli, co będzie w przyszłości, nie popełnialibyśmy błędów.
Taki błędem byłaby repolonizacja banków?
To jest kompletnie bez sensu. Jest dużo banków na polskim rynku, które można kupić. Jednak nikt z polskich biznesmenów się do tego nie garnie, a są co najmniej cztery oferty tego typu.
Dużo mówi pan o konieczności liberalizacji całej gospodarki. Jednak ostatni kryzys uświadomił nam, że bez wsparcia państwa wiele banków by upadło. Czy państwo powinno być również obecne w strategicznych sektorach, takich jak energetyka?
Państwo oczywiście ma ważną funkcję regulatora, czasami musi pomóc, ale jeżeli chodzi o energetykę, to tego państwa jest u nas za dużo i dlatego nie ma inwestycji w tym sektorze. Państwo powinno regulować, być właścicielem sieci przesyłowych i sieci trakcyjnych na kolei. Ale nie musi być właścicielem kopalń ani pociągów.
To co pan chce zrobić z kopalniami?
Sprywatyzować. Kopalnie muszą być rentowne, bo pewnego dnia Komisja Europejska ostatecznie nie zgodzi się na pomoc dla nich i trzeba je będzie zamykać.
To, że staną się prywatne, nie zmieni tego, że raz węgiel jest za 100 dolarów, a za chwilę po 50.
Przecież to nie dotyczy tylko nas, ale całego światowego rynku. Ponadto działania kolejnych rządów w tej sprawie są nieskuteczne. Poza tym, proszę zwrócić uwagę na to, co dzieje się z Nową Kompanią Węglową. Co z tego, że rząd chce ją dofinansować, jak KE się na to nie godzi. Dlatego jedynym wyjściem jest tu prywatyzacja.
Co z kwotą wolną od podatku? W tej licytacji też nie bierze pan udziału?
Nie wolno obiecywać Polakom wyższej kwoty, kiedy nie mamy na to pieniędzy.
Już niedługo Polaków będzie też dużo mniej. W obliczu katastrofy demograficznej nie warto wziąć udziału w innej licytacji i zagwarantować dopłaty na każde z rodzących się dzieci?
To też jest bez sensu. Od tego nie będzie się ich więcej rodziło.
Niemcy, Francuzi, Anglicy myślą inaczej i dopłacają. Na Wyspach Polki chcą rodzić znacznie częściej niż w Polsce, zatem to jednak działa.
Długofalowo to jednak nieskuteczna polityka, bo na przykład we Francji powoduje, że najwięcej dzieci rodzi się w biednych rodzinach mieszkających w gettach. Nie tędy droga. Rozwiązaniem jest dobra praca, edukacja, a nie dopłaty po 500 złotych.
*Jednak łatwiej wygrać, obiecując konkretne pieniądze. Tymczasem pan chce odnieść sukces zapowiadając, że nie pójdzie na kompromisy, bo nie jest zawodowym politykiem i przychodzi z zewnątrz. Ale już wcześniej słyszeliśmy to od Janusza Palikota. Dlaczego mamy wierzyć, że tym razem będzie inaczej? *
Palikot był zawodowym politykiem, posłem i bliskim współpracownikiem Donalda Tuska. Poza tym robię to z zupełnie innych pobudek niż inni. Na całym świecie jest tak, że takie osoby jak ja, z jakimiś konkretnymi osiągnięciami wchodzą w politykę, bo rzeczywiście chcą zmieniać rzeczywistość.
To już zostawiając kwestię związane z byciem z zewnątrz. Zostańmy przy kompromisach, które są, były i będą podstawą w uprawianiu polityki.
Ale te zgniłe się nie opłacają. W dłuższym okresie kończą się porażką, tak jak w przypadku SLD, które się skończyło, albo jak skończył się Donald Tusk. Jak się sprzedaje swoje idee, to potem nic z tego nie pozostaje, ludzie przestają głosować.
A propos głosowania. Sondaże nie dają żadnych szans na samodzielne rządy i z kimś pan będzie musiał iść na kompromisy.
Tak, ale nie na każde. Zobaczę, które z nich będą możliwe. Są takie pomysły, żeby robić koalicję wszystkich przeciwko PiS, ale uważam, że to jest słaby pomysł, bo trzeba się jednoczyć wokół czegoś, a nie przeciwko czemuś.
Bardziej czuje się pan zatem zjednoczony z programem gospodarczym PO czy PiS?
Ostatnio platforma weszła w populizm PiS light. Natomiast partia Jarosława Kaczyńskiego rozdaje setki miliardów lekką ręką. Platforma dziesiątki. To jest pewna różnica, ale jedni i drudzy rozdają. Jednak nie może być tak, że alternatywą dla tych propozycji ma być bylejakość Platformy. Nie dajmy się zwieść temu pseudowyborowi.
Jakiegoś wyboru i pan i my będziemy musieli jednak dokonać. Wyborcy też nie zawsze znajdują dla siebie idealne oferty. Podobnie jest z partiami.
Jeśli tylko będę miał możliwość zawarcia kompromisu, który będzie sensowny, to tak zrobię. Jeżeli tak nie będzie, to nie wejdę w żadną koalicję. Nie opłaca się wchodzić w te zgniłe, bo one niszczą Polskę i zniszczą mnie.
Skoro obie te partie zupełnie nie rozumieją najważniejszych problemów gospodarki, może być bardzo ciężko. Czego takiego nie widzą PiS i PO?
Po pierwsze trzeba skończyć z wszystkimi przywilejami i emerytalnymi i związkowymi. Po drugie proste i przejrzyste podatki 3 razy 16. Po trzecie założenie, że to co nie jest zabronione w biznesie, jest dozwolone, tak jak za pionierskich czasów przedsiębiorczości zapisano w ustawie Wilczka.
Proste i dobrze wygląda na sztandarach, ale czy choćby te 3 razy 16 jest dobrze policzone. Nie brakuje opinii ekonomistów, że oznaczać to będzie dla budżetu miliardowe straty, a najbardziej zyskają dobrze zarabiający single, a stracą wielodzietne rodziny.
Ta propozycja jest absolutnie neutralna budżetowo, ale to nie jest statyczne i takie proste. Uszczelnienie w VAT oznaczać będzie, że zakończą się te wszystkie dziwne różnice w zależności od tego, czy sedes sprzedawany jest z montażem, czy bez. Jest na tym bardzo dużo przekrętów i w mojej ocenie ostatecznie nasza przejrzysta propozycja będzie dla finansów państwa neutralna.
Na koniec jeszcze krótko o ludziach partii. Profesor Balcerowicz będzie miał jakąś funkcję w Nowoczesnej, albo też jakąś rolę w ewentualnym rządzie koalicyjnym ?
Leszek Balcerowicz nie jest zaangażowany w ten projekt. Nie jest i nie był członkiem ugrupowania, nie bywa na konwencjach ani spotkaniach.