Rząd chce, żeby państwowej ziemi nie można było sprzedawać przez pięć lat. Taki zakaz ma wprowadzić ustawa o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, której projekt przyjęła we wtorek Rada Ministrów.
Aktualizacja: godz. 16:08
Pierwszego maja mija dwanaście lat od akcesji do Unii Europejskiej. Tym samym kończy się wynegocjowany przez nasz kraj dwunastoletni okres ochronny, kiedy cudzoziemcy nie mogli kupować polskiej ziemi. Rząd obawia się, że kiedy tylko czas przejściowy minie, zagraniczni kupcy i spekulanci zaczną masowo wykupywać grunty rolne, przez co ziemia stanie się zbyt droga dla polskich rolników.
Na poparcie tej tezy rząd przytacza badania Europejskiego Komitetu Ekonomicznego, z których wynika, że mimo zakazu sprzedaży ziemi obcokrajowcom, zagraniczne przedsiębiorstwa kupiły w Polsce około 200 tys. hektarów ziemi. Przytacza też dane, że w Unii Europejskiej jeden procent przedsiębiorstw rolnych kontroluje 20 proc. gruntów. Natomiast 3 proc. przedsiębiorstw kontroluje 50 proc. gruntów rolnych Unii.
Ziemia tylko dla rolnika
Co proponuje rząd? Przez pięć lat nie będzie można sprzedawać państwowej ziemi. Nie tylko cudzoziemcom, ale w ogóle. Wyjątkiem mają być nieruchomości przeznaczone na inwestycje, na cele publiczne, oraz nieruchomości rolne o powierzchni do jednego hektara. Docelowo, jedna osoba będzie mogła kupić od państwa maksymalnie 300 hektarów gruntów. Ma to ukrócić handel spekulacyjny ziemią.
Rząd chce również, by nabywcami nieruchomości rolnych mogli być wyłącznie rolnicy indywidualni. Wyjątkiem mają być osoby bliskie zbywcy, jednostki samorządu terytorialnego, Skarb Państwa oraz inne podmioty – o ile uzyskają zgodę prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych. Ponadto ziemi kupionej od państwa nie będzie można sprzedać bez zgody Agencji Nieruchomości Rolnych przez dziesięć lat.
Ochrona polskiej ziemi była jednym z haseł, z którymi Prawo i Sprawiedliwość szło do władzy. – Trzeba wprowadzić rozwiązania ustawowe, które dadzą możliwość obrony polskiej ziemi. By polska ziemia, która jest przeznaczana do działalności rolniczej, nie była wyprzedawana na inną działalność – mówiła Beata Szydło w połowie września na konwencji programowej PiS.
Zaraz po dojściu PiS do władzy, ministerstwo rolnictwa zablokowało wszystkie przetargi na sprzedaż państwowej ziemi. Dokończono tylko te transakcje, w których brakowało jedynie samego podpisania aktu notarialnego. Teraz państwowa ziemia ma być dzierżawiona, nie sprzedawana.
O co toczy się gra
W Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa jest obecnie nieco ponad 1,4 mln hektarów ziemi. Z tego ponad 1,02 mln ha jest w dzierżawie, a 248,2 tys. ha czeka na rozdysponowanie. Od początku swojej działalności, czyli od 1992 roku, Agencja przejęła ze wszystkich źródeł do Zasobu 4,7 mln ha. Oznacza to, że ponad 3 mln hektarów zostało już sprywatyzowanych.
W ubiegłym roku ANR sprzedała 75 tys. ha gruntów. Średnia cena za hektar wyniosła 29 546 zł i była o 15 proc. wyższa niż średnia z 2014 r. Jeszcze droższa była ziemia na wolnym rynku – średnia cena sprzedaży hektara w obrocie prywatnym przekraczała 38,5 tysiąca złotych. Najwyższe ceny ziemia osiągała w województwach: kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i łódzkim. Najtańsza była natomiast w województwach: lubelskim, podlaskim i podkarpackim.
Polska ziemia należy do najtańszych w Europie. Ale przez ostatnie dwadzieścia lat ceny i tak znacznie skoczyły. W 1992 r. za hektar państwowych gruntów płacono średnio 500 zł. Tuż przed akcesją, w 2003 roku, państwowe grunty kosztowały 3,7 tys. zł za hektar, by w 2013 roku osiągnąć pułap 22 tys. zł.