Patryk Jaki jeszcze w październiku informował, że prace nad tzw. "dużą" ustawą reprywatyzacyjną mają poparcie ówczesnej premier Beaty Szydło. Także Mateusz Morawiecki, odpowiedzialny za finanse państwa, przekonywał, że projekt nie stanowi poważnego problemu dla budżetu państwa. Zgodnie z uzasadnieniem projektu chodziło o 15-20 mld zł.
Przeskok z fotela wicepremiera do gabinetu przy Alejach Ujazdowskich najwyraźniej zmienił jego ocenę. Powołany już rekonstrukcji rządu na szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin w niedzielnym wywiadzie dla wpolityce.pl skrytykował dokument. - Ustawę przekazałem do ponownych analiz ministerstwu sprawiedliwości - zdradził polityk. Wyjaśnił, że wiele pytań rodziły głównie kwestie finansowe oraz to, czy pomysły są w ogóle zgodne z prawem.
Nie ma decyzji politycznej
- Realizacja przepisów projektu ustawy reprywatyzacyjnej przekracza możliwości budżetu państwa. Wątpliwości są również pod względem zgodności zapisów proponowanych w ustawie z prawem polskim i prawem międzynarodowym – stwierdził Sasin.
Szef KSRM zasugerował także, że rząd nie wróci szybko do kwestii reprywatyzacji. - Jakieś rozstrzygnięcie dotyczące reprywatyzacji powinno w Polsce nastąpić – oceniał i natychmiast pytał o zasadność pokrywania przez współczesnych Polaków kosztów decyzji sprzed kilku dekad.
- Te wydarzenia skutkowały tym, że niektórzy polscy obywatele tracili swoje majątki. Czy współcześni Polacy, którzy w większości urodzili się już po tamtych wydarzeniach, mają ponosić ciężar zadośćuczynienia osobom, którzy wówczas stracili majątki? To jest zasadnicze pytanie polityczne i filozoficzne, czy dzisiaj nie powinniśmy tych pieniędzy przekazać na inne cele, które z punktu widzenia państwa są niezbędne - pytał Sasin. Polityk przyznał równocześnie, że dla rozwiązania problemu niezbędna będzie decyzja polityczna.
Patryk Jaki zawiedziony?
Słowa stoją w sprzeczności z deklaracjami Patryka Jakiego z października ubiegłego roku. - Dziś jednak Polski nie stać na nieuchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej. I tak płacimy, często w naturze i rzadko prawdziwym spadkobiercom. Polska traci miliardy każdego roku przez brak ustaw, a doliczyć trzeba jeszcze koszty społeczne, czyli niesprawiedliwość i tragedie wielu ludzi. Trzeba to przeciąć na zawsze – mówił w rozmowie z ”Rzeczpospolitą” wiceminister sprawiedliwości.