Jeszcze rok temu Small Planet był jednym z dwóch największych przewoźników czarterowych w Polsce. Wykonywał loty na zlecenie największych polskich touroperatorów. Po wcale nie tak odległych czasach sukcesów nie ma ani śladu. Dziś odleciał ostatni samolot.
Wkrótce maszyna zostanie zwrócona leasingodawcy, a firma albo zniknie, albo przekaże swoje aktywa (know-how, certyfikat i licencja przewoźnika lotniczego (AOC), sloty, zgromadzone przez lata części zamienne do samolotów, a nawet część pracowników) innej firmie w ramach przygotowanej likwidacji – informuje "Rzeczpospolita".
Czytaj też: * *LOT przejmie pracowników Small Planet. Tymczasem w czarterowej linii urzędowa kontrola
- Jest to rozwiązanie, które zostało wprowadzone do polskiego prawa przed dwoma laty i polega na tym, że do nabywcy trafiają aktywa firmy, ale bez jej długów. O tym, czy inny podmiot może przejąć w ten sposób upadłą spółkę, decyduje sąd. W Polsce procedura ta zostałaby przeprowadzona pierwszy raz wobec linii lotniczej – tłumaczy Bartosz Czajka, prezes Small Planet w Polsce.
Prowadzone są rozmowy z zainteresowanymi, ale czasu jest niewiele. Aby skorzystać z furtki danej przez przygotowaną likwidację, Small Planet musi mieć zarejestrowany w Polsce przynajmniej jeden samolot. Tymczasem ostatni Airbus 320 zostanie zwrócony firmie leasingowej w przyszłym tygodniu. Nabywca musiałby zatem nie tylko zapłacić za aktywa spółki, ale też zdobyć w krótkim czasie, prawdopodobnie do początków grudnia, Airbusa A320 lub A321, bo na takie samoloty Small Planet ma AOC.
Ponadto nabywca musiałby zawrzeć kontrakty z touroperatorami na przyszły sezon.
Już wkrótce w Small Planet pracować będą tylko osoby niezbędne do utrzymania licencja przewoźnika lotniczego i prowadzenia procesu upadłości.
"Rzeczpospolita" przypomina, że kłopoty przewoźnika zaczęły się już na początku sezonu, kiedy doszło do opóźnienia w dostawie samolotu, później pojawiły się problemy techniczne z inną maszyną, nie bez znaczenia było zakontraktowanie zbyt wielu rejsów w stosunku do możliwości. To przełożyło się na falę opóźnień, za które pasażerowie żądali odszkodowań, zgodnie z dyrektywą unijną 261/2004.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl