Jeszcze w czerwcu przyleci pierwszy ze średnich samolotów dla VIP-ów - poinformował w niedzielę szef MON Antoni Macierewicz.
- Potem przylecą duże samoloty i mam nadzieję, że wreszcie zakończy się ten dramatycznie długi okres, kiedy państwo polskie rozkładało bezradnie ręce - jako jedyne państwo europejskie - mówiąc, że najważniejsze osoby w państwie nie mają odpowiednio chronionego i odpowiednio bezpiecznego transportu międzynarodowego. Powtarzam: jesteśmy jedynym państwem, które nie chroni swoich przywódców. Skończyło się to dramatem smoleńskim - powiedział minister obrony w TVP Info.
Dodał, że w sumie maszyn do przewozu VIP-ów będzie pięć. Jak zaznaczył minister, ostatnim rządem, który nie tylko mówił o potrzebie zakupu samolotów dla VIP-ow, ale "nawet przygotował przetarg, był rząd pana Jarosława Kaczyńskiego" i zrobił to minister obrony Aleksander Szczygło, który taki przetarg przygotował. - Został on unieważniony przez jego następcę - ministra obrony, Bogdana Klicha. I od tego czasu zapadła cisza, bowiem preferowano wynajmowanie embraerów od LOT-u, czyli krótko mówiąc samolotów, które nie są przystosowane do tego, żeby zagwarantować bezpieczeństwo - powiedział szef MON.
Pytany przez dziennikarza o to, kiedy będą śmigłowce dla armii, odpowiedział: To zależy o których śmigłowcach pan mówi. Jeżeli o caracalach, to zobaczymy.
Jak przypomniał minister obrony, caracale biorą udział w przetargu, który jest teraz kończony. - Z końcem czerwca będziemy wiedzieli, jakie są terminy i które z tych startujących przedsiębiorstw będą miały szanse na zrealizowanie dążeń i potrzeb armii. Jak rozumiem mówimy o tzw. transportowych, czyli wielozadaniowych śmigłowcach. Nasz problem jest związany ze śmigłowcami uderzeniowymi. Te śmigłowce są armii najbardziej potrzebne, bo najbardziej potrzebne jest zwiększenie siły ognia, jeżeli mamy doprowadzić do tego, żeby armia polska była zdolna sprostać przeciwnikowi, który naprawdę jest groźny, bo Federacja Rosyjska jest naprawdę przeciwnikiem groźnym - powiedział minister obrony.