Politycy zgodnie opowiadają się za zakupem samolotów dla rządu. Temat wrócił po tym, jak kilka dni temu doszło do awarii samolotu czarterowanego przez rząd od LOT-u, z delegacją polskiego parlamentu na pokładzie.
Joachim Brudziński z PiS powiedział w radiowej Trójce, że jest społeczne przyzwolenie na kupno rządowych samolotów. Wskazuje, że wcześniej politycy obawiali się oskarżeń o nadmierne wydatki, ale teraz "nawet tabloidy w tej sprawie mówią jednym głosem, że te samoloty powinny być natychmiast zakupione".
Jarosław Kalinowski z PSL podkreśla, że czarterowane od LOT-u samoloty są w dobrym stanie, przyznaje jednak, że decyzja o zakupie maszyn na potrzeby rządu powinna zapaść już dawno. Dodał, ze zestawienie kosztów wynajęcia samolotów od LOTu są porównywalne z zakupem nowych.
Janusz Zemke z SLD zgadza się, że maszyny trzeba kupić, choć uważa, że powinny one służyć nie tylko politykom. Podkreśla, że samoloty powinny być do dyspozycji państwa w awaryjnych sytuacjach, jak konieczność przywiezienia do kraju polskich turystów.
Henryk Wujec z Kancelarii Prezydenta uważa, że decyzja o nabyciu maszyn musi w końcu zapaść, ale powinna zostać społeczeństwu wytłumaczona.
Tadeusz Cymański z ugrupowania Solidarna Polska Zjednoczona Prawica ocenia, że brak decyzji o zakupie samolotów po katastrofie smoleńskiej dowodzi dużej obawy polityków przed opinią społeczną.
Minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki z PO uważa, że samoloty dla rządu powinny być małe, zabierające na pokład kilkunastu pasażerów. Przypomniał, że rząd już podjął decyzję o zakupie maszyn.
Na pokładzie samolotu LOT-u, który miał lecieć do Pragi, znajdowali się między innymi marszałek Sejmu Radosław Sikorski, wicemarszałkowie, a także kilkoro posłów i pracowników sejmowej kancelarii. Mieli lecieć do Pragi na spotkanie z prezydium parlamentu Czech.
Czytaj więcej w Money.pl