Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|

Samorządy kołem zamachowym Europy. Pod warunkiem, że będą samodzielne i bogate

0
Podziel się:

Potrzebujemy kolejnej rewolucji, która pozwoli oddać więcej władzy samorządom – przekonują uczestnicy IV Europejskiego Kongresu Samorządów. Władzy, która nie będzie ograniczana i która będzie miała pieniądze na to, by skutecznie działać.

Sesja plenarna IV Europejskiego Kongresu Samorządów
Sesja plenarna IV Europejskiego Kongresu Samorządów (IV Europejski Kongres Samorządów)

Potrzebujemy kolejnej rewolucji, która pozwoli oddać więcej władzy samorządom – przekonują uczestnicy IV Europejskiego Kongresu Samorządów. Władzy, która nie będzie ograniczana i która będzie miała pieniądze na to, by skutecznie działać.

To, że samorządy powinny być dla Europy ważne jest jasne. – Decyzje w codziennych sprawach zapadają na najniższym poziomie. I to od mądrości lokalnych władz zależy rozwój danego miasta czy gminy, a co za tym idzie kraju – mówi senator Grzegorz Napieralski.

Samorządy nie są jednak w Europie doceniane. – Regiony na Starym Kontynencie są ograniczane jeśli chodzi o zakres kompetencji i środki, którymi dysponują. Często są też naciskane przez rządy centralne – zwraca uwagę Magnuss Berntsson, przewodniczący Zgromadzenia Regionów Europy.

**_ Co z tą kadencyjnością? _**

Zbliżające się wybory samorządowe w Polce będą sprawdzianem dla rządowych pomysłów: ograniczenia kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast czy ich wynagrodzeń. Jak to się ma do postulatu, by więcej władzy przekazywać regionom?

– Im więcej pieniędzy i swobody mają samorządy, tym lepiej. Nikt w stolicy nie wie, co jest ważne dla zwykłych ludzi. Centralne sterowanie zawsze kończy się źle – krytykuje pomysł Grzegorz Napieralski.

Zdaniem senatora każda ingerencja w wynagrodzenia czy ograniczanie kadencyjności, to zakładanie kagańca na samorząd. I niebezpieczeństwo, że część wartościowych ludzi wycofa się z dotychczasowej działalności.

W Europie do ograniczania kadencyjności podchodzą różnie. W Portugalii obowiązuje ograniczenie do trzech kadencji. – Jestem przekonany, że to dobre rozwiązanie. Pracując dłużej trudniej jest służyć mieszkańcom. Władza zmienia ludzi – nie ma wątpliwości José Maria Cunha Costa, przewodniczący Rady Gminy Viana do Castelo.

Na Węgrzech ograniczeń nie ma. – Dwie kadencje to za mało, trzy brzmią lepiej. Ci burmistrzowie czy prezydenci, którzy są wybierani po raz trzeci mają większe doświadczenie i są bardziej efektywni – przekonuje Béla Kakas, prezydent Zarządu Regionów Csongrád.

Podobnie rzecz ma się z wynagrodzeniami. W poszczególnych krajach ta kwestia jest różnie załatwiana. W Portugalii na przykład obowiązują trzy poziomy wynagrodzeń: inne dla włodarzy dużych miast, średnich i małych. – To, że wysokość wypłat dla polityków jest ograniczana to dobrze. Muszą one jednak być uczciwe. W przeciwnym wypadku w samorządach zostaną tylko aparatczycy, a my potrzebujemy najlepszych – zwraca uwagę José Maria Cunha Costa.

**_ Brak pieniędzy to katastrofa _**

Jeśli już o pieniądzach mowa, to duży wpływ na rozwój regionów mają fundusze europejskie, a konkretnie fundusze spójności. Tym bardziej, że większość europejskich samorządów jest drenowana pod względem finansowym przez swoje rządy. Niebezpieczeństwo ograniczenia pieniędzy dla Europy Centralnej w kolejnej perspektywie finansowej UE budzi niepokój u samorządowców.

– Pieniądze powinny iść do wszystkich regionów. W przeciwnym wypadku nie uda nam się utrzymać ich konkurencyjności. Powinniśmy wyjaśniać ludziom, jak ważne są te fundusze, ile sukcesów się za nimi kryje – proponuje Magnuss Berntsson.

– To, jak te pieniądze przekładają się na sukces każdej społeczności musimy też wyjaśnić przedstawicielom Parlamentu Europejskiego i rządom poszczególnych krajów – dodaje José Maria Cunha Costa.

Ratunkiem w Polsce może być pozostawienie wpływów z podatku dochodowego (PIT i CIT) w regionie. W Szwecji samorządy wynegocjowały konkretną kwotę, która zostaje w lokalnym budżecie.

– Niezależnie od tych działań, brak funduszy spójności będzie katastrofą – ostrzega Béla Kakas.

**_ Kolejne wyzwanie: migranci _**

Bez pieniędzy samorządy nie będą w stanie skutecznie odpowiadać na największe wyzwania współczesności. Jednym z nich jest dziś kryzys migracyjny. Czy w tym temacie władze lokalne powinny mieć większe kompetencje?

10-milionowa Szwecja przyjęła w ostatnich latach 160 tys. migrantów.

– Nie była to dla nas nowa sytuacja, mimo to fala uchodźców i migrantów, która pojawiła się w Szwecji w 2015 roku przysporzyła władzom wiele trudności. Bo była olbrzymia i w krótkim czasie. Dziś w poszczególnych regionach skupiamy się na integracji. A wyzwaniem, przed którym stoimy jest dopasowanie siły roboczej do wolnych miejsc pracy. Niestety mało mamy zajęć dla niewykwalifikowanych pracowników, potrzebujemy ludzi wykształconych i to jest problem – przyznaje Magnuss Berntsson.

Jego zdaniem potrzeba jest wymiana doświadczeń między różnymi regionami w Europie.

W Portugalii także stawiają na integrację i to na najróżniejszych poziomach: kulturalnym, społecznym, edukacyjnym, socjalnym.

Węgrzy od strony Serbii zbudowali mur, który ma ich uchronić przed napływem uchodźców.

– To dla nas trudna i delikatna kwestia. To nie będzie niestety historia sukcesu. Patrzenie na dramat tych ludzi, to coś strasznego. Nie bronimy się przed nimi. Empatia, chęć pomocy są ważne, ale – bądźmy szczerzy – najpierw zapraszamy ich do Europy, a później nie jesteśmy gotowi na ich przyjęcie. Potrzebujemy chętnych do pracy, ale musimy dopasować ich umiejętności do odpowiednich stanowisk i to jest wyzwanie – zapewnia Béla Kakas.

Wyzwanie, przed którym samorządy się nie uchylają. –Potrzebujemy kolejnej rewolucji, która pozwoli oddać więcej władzy w lokalne ręce – przekonują samorządowcy.

wydarzenie
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)