Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie poselskich projektów uchwał ws. umów handlowych UE z USA - TTIP i Kanadą - CETA. Oznacza to, że trafią one do sejmowej komisji ds. UE. Inicjatorzy uchwał chcą m.in. większego udziału państw członkowskich Unii w ratyfikacji tych umów.
W czwartek w nocy w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektów uchwał przygotowanych przez przedstawicieli Kukiz'15 i PSL. Odrzucenia ich w pierwszym czytaniu domagali się posłowie Platformy Obywatelskiej, bo ich zdaniem argumenty autorów projektów są nieaktualne.
Posłowie z Kukiz'15 wezwali w projekcie uchwały w sprawie umów międzynarodowych TTIP i CETA, rząd i ministra spraw zagranicznych "do zajęcia stanowiska respektującego podmiotowość Państwa Polskiego". Projekt mówi, że zgodnie z konstytucją umowy te powinny zostać przyjęte przez Sejm i Senat większością 2/3 głosów przy obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub senatorów lub w referendum ogólnokrajowym. Według nich UE negocjuje te umowy z pogwałceniem standardów ustanawianych przez swoich przedstawicieli - w sposób niejawny i nieprzejrzysty.
Natomiast posłowie PSL przygotowali projekt "w sprawie sprzeciwu wobec zaproponowanego przez Komisję Europejską trybu ratyfikacji umowy między Unią Europejską a Kanadą - CETA bez akceptacji państw członkowskich". "Sejm Rzeczpospolitej Polskiej wyraża stanowczy sprzeciw wobec stanowiska Komisji Europejskiej dotyczącego obowiązywania umowy handlowej pomiędzy Unią Europejską a Kanadą - CETA. Sejm stoi na stanowisku, że do ratyfikacji umowy niezbędna jest ratyfikacja przez wszystkie państwa tworzące Unię Europejską. Za niedopuszczalne należy uznać tymczasowe stosowanie umowy CETA bez zgody państw członkowskich" - podkreślono w projekcie uchwały.
W piątek za wnioskiem o odrzucenie projektu uchwały przygotowanego przez przedstawicieli Kukiz'15 głosowało 161 posłów, przeciw było 275, a dwóch wstrzymało się od głosu. W przypadku projektu uchwały autorstwa PSL, było to odpowiednio: 158, 280 i dwóch posłów.
Grzegorz Długi z Kukiz'15, uzasadniając projekt, mówił podczas nocnej debaty w czwartek, że wolny handel jest wartością, za którą opowiada się cały cywilizowany świat, ale w TTIP muszą być zapewnione równe zasady dla wszystkich stron umowy i wszyscy powinni przestrzegać tych samych reguł. Dodał, że musimy mieć pewność, że zanim TTIP zostanie wprowadzona, będzie zapewniona równość zasad. - Nie możemy pozostawić tego tylko biurokratom - zaznaczył. Sprzeciwił się też tymczasowemu stosowaniu CETA, bo - jego zdaniem - może to doprowadzić do nieodwracalnych skutków, jeżeli umowa miałaby zawierać niekorzystne rozwiązania.
Natomiast Marek Sawicki (PSL) powiedział, że umowa CETA de facto weszła w życie, potrzebna jest tylko akceptacja Parlamentu Europejskiego. - Nie jestem przeciwnikiem rozszerzania wolnych obszarów handlowych, ale jest jeden warunek: na równych zasadach - podkreślił. Według niego poza negocjatorami politycy unijni nie mają wiedzy na temat rozwiązań, które mają znaleźć się w TTIP.
Występujący w imieniu PiS Dominik Tarczyński podkreślał, że kierunek uchwał jest dobry, ale ich tekst nie jest aktualny. - Sytuacja jest tak dynamiczna, że może być tak, iż za tydzień te uchwały będą nieaktualne - mówił. Dlatego, jego zdaniem, uchwałami powinna zająć się komisja.
Marcin Święcicki z PO ocenił, że używane przez wnioskodawców argumenty są o tyle nieaktualne, że nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt TTIP i w jakim trybie zostanie zatwierdzona. Wskazał, że to najbardziej jawnie negocjowana umowa ze wszystkich dotychczasowych, choć nie znaczy, że całkiem jawnie.
Również Michał Stasiński (N) mówił podczas debaty, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i dziwił się, że o umowie z 2014 r. trzeba rozmawiać w polskim Sejmie po pierwszej w nocy. Postulował, aby najpierw zobaczyć, jakie rozwiązania będą wynegocjowane, bo jeśli będziemy mieli świetną umowę to tryb jej przyjmowania będzie kwestią drugorzędną.
W piątek tuż przed głosowaniem w Sejmie projektów uchwał, poseł Robert Winnicki (niezrzeszony) wskazywał, że Polska powinna "iść w kierunku protekcjonizmu, nacjonalizmu, patriotyzmu gospodarczego". - Dlatego TTIP i CETA trzeba zablokować, bo jest to dyktat korporacji, arbitraż sądowy wymierzany w suwerenne państwa, zagrożenie dla polskiego rolnictwa, przemysłu chemicznego, dla polskiej suwerenności gospodarczej - zaznaczył.
Z kolei Grzegorz Długi ocenił, że trzeba rozszerzać strefę wolnego handlu, ale w taki sposób, by "wszyscy mieli tam równe szanse i prawa".
Negocjacje TTIP - umowy handlowej pomiędzy UE i USA - trwają od 2013 r. Ich celem jest stworzenie największej strefy wolnego handlu na świecie. Żeby tak się stało, mają zostać ujednolicone normy techniczne oraz usunięte bariery w handlu po obu stronach Atlantyku po to, żeby obniżyć koszty dla eksporterów, importerów i inwestorów.
Wokół TTIP narosło szereg kontrowersji - dotyczących utraty miejsc pracy czy łamania demokratycznych zasad. W 2016 r. organizacja Greenpeace opublikowała też poufne dokumenty z negocjacji, oceniając, że planowana umowa przyczyni się do obniżenia obowiązujących w UE norm bezpieczeństwa żywności i standardów środowiskowych.
Niektóre organizacje pozarządowe obawiają się, że umowa może być niekorzystna dla europejskich konsumentów i rolnictwa, m.in. z powodu innych standardów produkcji żywności w USA niż w Europie.
Wiceszef unijnego zespołu negocjującego z USA Transatlantyckie Porozumienie Handlowo-Inwestycyjne Hiddo Houben zapewniał w Sejmie na początku czerwca, że po zawarciu TTIP na pewno nie będzie w Europie niższego poziomu ochrony konsumenta, nie stracimy autonomii, a zakaz promowania żywności GMO nie zniknie.
Negocjacje nad umową gospodarczo-handlową UE-Kanada CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) zakończono we wrześniu 2014 r. Na początku lipca Komisja Europejska formalnie zaproponowała państwom członkowskim, by ją podpisały. Po tym jak to zrobią i przegłosuje ją PE, będzie ona mogła wejść tymczasowo w życie. Ostateczna ratyfikacja należeć ma jednak do parlamentów krajowych. Wcześniej nie było jasne, jak umowa zostanie zakwalifikowana, czy jako umowa unijna, czy jako mieszana unijno-międzypaństwowa. Od tego zależy tryb jej ratyfikacji.