Za wszystkimi, głosowanymi oddzielnie, poprawkami głosowało ponad 400 posłów; przeciw było do 32.
Sąd Najwyższy, Biuro Analiz Sejmowych i prawnicy nie zostawiają suchej nitki na przyjętym właśnie przez Sejm projekcie resortu sprawiedliwości, który ma być cudowną receptą PiS na rozwiązanie problemu dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Eksperci ostrzegają, że wiele zapisów tej ustawy łamie Konstytucję, a uczciwe rozliczenia i naprawianie krzywd może zostać jeszcze utrudnione.
W uchwalonej w lutym przez Sejm ustawie zapisano, że w skład komisji wchodzić ma przewodniczący powoływany przez premiera oraz 8 członków w randze sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, powoływanych i odwoływanych przez Sejm.
Senat zaproponował, by członkowie komisji mieli rangę sekretarzy stanu, ale nie w MS. Inna poprawka stanowi, że finansowanie komisji w całości następuje z części budżetu państwa na sprawiedliwość. Przyjęto także kilka poprawek redakcyjnych.
Zgodnie z ustawą, komisja będzie mogła np. utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Komisja będzie mogła też uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami. Komisja będzie mogła nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji reprywatyzacyjnej, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia. Komisja będzie miała też prawo wstrzymywania postępowań innych organów (np. sądów) oraz dokonywania wpisów w księgach wieczystych.