Na "dużą" ustawę medialną składają się trzy projekty ustaw autorstwa PiS: o mediach narodowych, o składce audiowizualnej oraz przepisy wprowadzające ustawę o mediach narodowych i ustawę o składce audiowizualnej.
Zgodnie z projektowanymi zmianami, od 1 lipca TVP, PR i PAP mają być przekształcone w instytucje mediów narodowych. Wyboru władz mediów publicznych miałaby dokonywać 6-osobowa Rada Mediów Narodowych wybierana przez Sejm, Senat i prezydenta na 6-letnią kadencję. Wśród kandydatów wybieranych przez Sejm jedno miejsce ma być ustawowo gwarantowane dla kandydata z największego klubu opozycyjnego. Władze poszczególnych mediów, czyli dyrektorzy naczelni, mieliby być wybierani w drodze konkursów jawnych spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje społeczne i stowarzyszenia twórcze.
Jeden z projektów przewiduje wprowadzenie składki audiowizualnej w wysokości 12 lub 15 zł miesięcznie, pobieranej z rachunkiem za prąd od 1 stycznia 2017 r.
Wprowadzenie pakietu projektów dotyczących zmian w mediach pod obrady obecnego posiedzenia było punktem spornym. Ostatecznie w głosowaniu zdecydowano, że posłowie zajmą się propozycjami zmian w mediach publicznych w tym tygodniu. Każdy klub będzie miał w czwartkowej debacie 15 minut, bo klub PiS wycofał wniosek o ograniczenie tego czasu do 10 minut.
Już po decyzji o tym, że Sejm zajmie się propozycją zmian w mediach, PO apelowała, by Sejm jeszcze się zastanowił, czy debatowanie już teraz nad tym pakietem jest zasadne. - Pani premier Beata Szydło w swoim expose mówiła, że będzie wsłuchiwać się w głos Polaków, będzie rozmawiać z opozycją - mówił poseł Wojciech Król.
- Dziś mamy kolejny przykład: ustawa trafiła do Sejmu 20 kwietnia i jest przepychana kolanem, bez konsultacji, a ta ustawa jest bardzo zła, bo to nie jest ustawa o mediach narodowych, ale o mediach partyjnych, a opłata audiowizualna tak naprawdę jest składką propagandowo-partyjną - dodał poseł PO.
Według wcześniejszych zapowiedzi wiceministra kultury Krzysztofa Czabańskiego, "byłoby racjonalne i pożądane", aby Sejm sfinalizował prace nad projektem tzw. dużej ustawy medialnej na następnej sesji w pierwszej połowie maja.
Czabański mówił w ubiegłym tygodniu, że pakiet ustaw "gwarantuje pełną niezależność mediów publicznych, dziennikarzy, wolność słowa, gwarantuje solidny fundament finansowy". Jak dodał, projekty wychodzą naprzeciw postulatom wielu środowisk, zmartwionych obecną kondycją mediów publicznych. - Głównym założeniem - jeżeli chodzi o niezależność mediów - jest to, że rząd zostanie absolutnie odcięty od jakiegokolwiek wpływu organizacyjnego i personalnego na media publiczne - podkreślił Czabański.
Tzw. duża ustawa medialna to zamach na prawdę; to ustawa, której trzeba się bać - mówili podczas czwartkowej debaty w Sejmie posłowie PO. Radę Mediów Narodowych, którą wprowadza ustawa, porównywali do Radiokomitetu z czasów PRL. Z kolei opłatę audiowizualną nazwali „haraczem”.
Wiceszefowa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) złożyła wniosek o odrzucenie trzech projektów ustaw medialnych w pierwszym czytaniu.
Michał Kamiński (PO) ocenił, że - duża - ustawa medialna to „zamach na prawdę”. - Wam media potrzebne są po to, by kłamać, bo prawdy boicie się najbardziej, bo prawda jest czymś, czego nie chcecie, aby docierało do Polaków i myślicie, że media narodowe - plugawiąc to słowo „narodowe”, święte dla wielu - stając w służbie jednej partii politycznej, zrobią Polakom wodę z mózgu. Nie zrobią - podkreślił Kamiński.
Polityk odniósł się też do zarzutów posłów PiS o upolitycznienie mediów w czasach rządów PO. - Jeżeli dzisiaj z tej trybuny ja słyszałem jak straszną telewizją była telewizja publiczna przez ostatnie 8 lat, to zadaję sobie pytanie, dlaczego ten katolicki naród nie rzucił się do odbiorników i nie oglądał telewizji Trwam? Jakoś dziwnym trafem telewizja Trwam nie ma wielkiej oglądalności, tak jak dzisiaj oglądalność traci telewizja narodowa kierowania przez partyjnego działacza Jacka Kurskiego - mówił poseł PO.
- Jeżeli Jacek Kurski jest symbolem dla państwa, symbolem człowieka, który nie dzieli narodu, to jest żart, a nie debata - dodał. - Jeżeli chcecie mówić dzisiaj o realnej zmianie, to niestety przypomina się to sformułowanie: czym się różni socjalizm od socjalizmu demokratycznego, tak go nazywano w czasach komunistycznych. Ja je powtórzę: czym się różni normalna zmiana od waszej „dobrej zmiany”? Tym, czym się różni krzesło od krzesła elektrycznego - mówił Kamiński.
Zarzucił też, że obecnie media publiczne „opluwają swoich przeciwników politycznych”. - Do waszym mediów można odnieść słowa Antoniego Słonimskiego z jego wiersza „Dwie ojczyzny” - to są mądre słowa, które padły w latach 30., kiedy faszyzm był u progu. Antoni Słonimski pisał: w twojej ojczyźnie do obcych w wierze Bóg się nie zniża, w mojej ojczyźnie on wszystkich bierze w ramiona krzyża - mówił poseł PO.
Wojciech Król (PO) uznał, że nowej ustawy medialnej „trzeba się bać”. - Media publiczne, obywatelskie stają się za sprawą dobrej zmiany narodowe, czyli tak naprawdę rządowe, partyjne i w pełni dyspozycyjne. Reformę mediów publicznych PiS można podsumować tak, że oto lis chce przeprowadzić reformę w kurniku - ocenił. Autorom projektów zarzucił, że nie przeprowadzili żadnych konsultacji ze środowiskiem twórców.
Odnosząc się do proponowanej w - dużej - ustawie medialnej 15-złotowej opłaty audiowizualnej, Król ocenił, że jest to „narodowa składka na propagandę PiS i podatek propagandowo-partyjny”. - Ten haracz zapłacą wszyscy, bez względu na to, czy chcą oglądać telewizję, czy nie chcą, czy mają telewizor, czy nie mają. Nawet jeżeli na telewizor ich nie stać, to tę opłatę będą musieli zapłacić, niektórzy wielokrotnie, bo za garaż wolnostojący czy altanę na działce także - dodał polityk PO.
Śledzińska-Katarasińska porównała Radę Mediów Narodowych do Radiokomitetu z czasów PRL. -Wszystko się zgadza: mamy koncern prasowy, bo jest PAP, radio i telewizja, nie ma „Ruchu” i mamy Radiokomitet, który stoi na czele tej instytucji. To wszystko PRL, tylko PRL PiS, nie bis - powiedziała posłanka PO.
Kukiz'15: zamierzamy złożyć wniosek o wysłuchanie publiczne
Zamierzamy złożyć wniosek o wysłuchanie publiczne dużej ustawy medialnej i mamy nadzieję, że dojdzie to do skutku - powiedziała w czwartek w Sejmie posłanka Elżbieta Borowska (Kukiz`15).
- Ustawa medialna miała się stać przedmiotem dyskusji, debat i licznych konsultacji z różnymi środowiskami - mówiła Borowska. - Zamierzamy złożyć wniosek o wysłuchanie publiczne, poprosiły nas o to różne środowiska twórcze, abyśmy ten wniosek na komisji złożyli. Mamy nadzieję, że to wysłuchanie publiczne jednak dojdzie do skutku - zaznaczyła.
Projekt tzw. dużej ustawy medialnej - według niej - nie przewiduje odpolitycznienia mediów, co więcej - może ograniczać informacje na temat ruchów społecznych, takich jak Kukiz'15, gdyż projekt uwzględnia tylko partie polityczne. Jak wskazała, Rada Mediów Narodowych zapewni PiS „pewną kontynuację propagandy”. - Tworzymy kolejną radę, która będzie dublowała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji - zauważyła.
W odniesieniu do Społecznych Rad Programowych mówiła, że stanowić będą „iluzję dopuszczenia do mediów szerokiego spektrum osób niezależnych od politycznych układów, gdyż polityczna rada mediów będzie te społeczne rady programowe tworzyć”.
Składkę audiowizualną Borowska nazwała „parapodatkiem”. Zauważyła, że osoby posiadające więcej nieruchomości, będą płaciły ją kilkakrotnie.
- Pakiet trzech ustaw medialnych, który dziś przedstawiają nam posłowie PiS, był oczekiwany od dawna - mówił poseł Piotr Liroy-Marzec (Kukiz'15) - Niestety (w przypadku) inicjatywy ustawodawczej tak ważnej dla kultury i całego społeczeństwa trudne do zrozumienia dla mnie jest to, że nie poprzedziła tego debata publiczna ze środowiskami twórców artystów, dziennikarzy, naukowców różnych środowisk, w tym medioznawców.
- Media publiczne, to media, które realizują publiczny interes, czyli działają pro publico bono. Jeżeli zmiana „media publiczne” na „media narodowe” ma oznaczać realizację interesu narodowego, to jestem za. Ale jeżeli nadal mają to być media partyjne, to nie ma na to zgody. Publiczny interes to wielkie działania, które służą naprawie, umocnieniu walącego się państwa, które przybliżają, ułatwiają zrozumienie najważniejszych mechanizmów politycznych, ekonomicznych, społecznych, kulturalnych rządzących naszym życiem, które wreszcie umożliwiają podjęcie realnych działań naprawczych i uzdrowicielskich. Takich mediów oczekują ludzie i takich mediów oczekuje Kukiz'15 - podkreślił.
Ze strony swojego klubu zapowiedział wiele pytań do wnioskodawców. Od odpowiedzi uzależnił poparcie dla projektu.
Inny poseł Kukiz'15 Tomasz Jaskóła zauważył, że projekt ustawy medialnej nie daje żadnej gwarancji, że powstaną media narodowe, a nie rządowe. - Nie ma żadnych mediów narodowych, nie było wcześniej telewizji z misją publiczną, tylko była telewizja partii politycznych, która usprawiedliwiała działania rządów - powiedział.
Nowoczesna: projekt PiS to próba wulgarnego wpływu na media publiczne
Nigdy nie próbowano wywierać tak wulgarnego wpływu na media publiczne, jak teraz. PiS chce skasować Polaków na ponad 2 mld zł tylko po to, by wydać je na „nudną, napuszoną i głupią propagandę” - ocenił Grzegorz Furgo (Nowoczesna) podczas debaty nad projektem tzw. dużej ustawy medialnej.
Poseł Nowoczesnej ocenił, że propozycja jest ”skandalicznie słaba”. Jak zaznaczył, problematyczny jest już sam sposób powstawania projektu. - Zgodnie z nowym obyczajem politycznym, co prawda projekt powstał w ministerstwie kultury, ale nagle w magiczny sposób został zgłoszony jako poselski (...). Ominięcie drogi przedłożenia rządowego umożliwiło uniknięcie szerokich konsultacji społecznych czy nawet politycznej debaty wewnątrz administracji rządowej - mówił poseł Nowoczesnej.
Jak zaznaczył, „projekt choć nie jest jawnie niekonstytucyjny, to w swojej intencji ma ominąć ustawę zasadniczą”, w której zapisana jest rola KRRiT jako organu zarządzającego przestrzenią medialną Polsce. Według niego PiS chce ten porządek zmienić.
- Telewizja i radio publiczne bywały lepsze lub gorsze, ale nigdy nie próbowano wywierać tak wulgarnego wpływu na media publiczne, jak teraz - ocenił. Jak mówił, mimo wprowadzenia jednego miejsca dla największej partii opozycyjnej w Radzie Mediów Narodowych ustawa ta będzie wykorzystywana do utrwalenia roli mediów jako zbrojnego ramienia PiS i jego sojuszników.
- Nowoczesna chciałby, aby w toku prac parlamentarnych nad ustawą doprowadzić do rozdziału strefy menedżerskiej mediów publicznych od strefy redakcyjnej; ta droga powinna być zarządzana przez zespół pozapolityczny - powiedział Furgo.
Odnosząc się do projektu ustawy o systemie finansowania mediów publicznych, ocenił, że jest ona „aroganckim skokiem na pieniądze obywateli”. - Chcą państwo skasować wszystkich Polaków na ponad 2 mld zł tylko po to, żebyście mogli je wydać na nudną, napuszoną i głupią propagandę a la prezes Jacek Kurski (...) - powiedział poseł Nowoczesnej. Jak dodał, ten „skandaliczny podatek propagandowy mają płacić wszyscy Polacy”.
Jak zaznaczył, nakładanie na Urzędy Skarbowe obowiązku ściągania kar za niezapłaconą opłatę audiowizualną jest niepotrzebnym przeciążaniem tych instytucji. Według niego administrowanie tym systemem będzie kosztowało fortunę.
Marta Golbik (Nowoczesna) oceniła, że projekt jest archaiczny. Zaznaczyła, że większość młodych ludzi nie posiada telewizora, „a radia publicznego słucha, jadąc z rodzicami do rodziny na obiad”. Wyraziła nadzieję, że w toku prac nad ustawą, w tym w komisji innowacyjności, uda się zmienić projekt tak, by bardziej przystawał do obecnej rzeczywistości.
Z kolei Michał Stasiński (Nowoczesna) powiedział, że PiS funkcjonuje w rzeczywistości, w której media publiczne są traktowane jako narzędzia sprawowania władzy. - Taki jest faktyczny cel tej ustawy i efekt jej działania: partyjno-rządowe media działające według najlepszych wzorców PRL-owskiego Radiokomitetu - ocenił Stasiński.
PSL: debata dotyczy nowego podatku na media „eżimowo-partyjne”
Debata nie dotyczy ustawy medialnej, ale nowego podatku na media „reżimowo-partyjne” - oceniła Andżelika Możdżanowska (PSL), która zapowiedziała, że ludowcy będą za odrzuceniem trzech projektów medialnych. Według posłanki zebrane środki powinny być dzielone między media publiczne i prywatne.
- Nastały najtrudniejsze czasy dla mediów publicznych od `89 roku - powiedziała posłanka PSL. Podkreśliła, że PiS zapowiadało dobrą ustawę medialną, a zamiast tego proponuje „kolejną ustawę kadrową” i podatek propagandowy w postaci opłaty audiowizualnej.
- Obywatele, płaćcie. My jedynie słuszną prawdę w swojej misyjności przekażemy dla swoich i przez swoich. PiS ten mechanizm ma dopracowany do perfekcji - mówiła posłanka.
Według niej debata nie dotyczy nowej ustawy medialnej, ale nowego podatku na media „'reżimowo-partyjne”. - PiS chce zabrać Polakom kilka miliardów zł. 15 zł miesięcznie, doliczając do każdego licznika. 180 zł rocznie. Przy dwóch licznikach 360 zł, przy trzech nawet 540 zł - mówiła Możdżanowska. Zaznaczyła, że emeryci będą zwolnieni z opłaty dopiero po ukończeniu 75 lat. Dodała też, że emeryci, którzy mają działkę lub garaż będą musieli dokonywać kilku opłat.
Posłanka ludowców wyraziła też obawę, że pieniądze z opłaty audiowizualnej doliczanej do rachunków za prąd „mogą zniknąć z powodu pogłębiającej się dziury budżetowej lub będą może kolejną kroplówką dla górnictwa”.
Podkreśliła też, że te pieniądze powinny być dzielone na wszystkie media - zarówno publiczne, jak i prywatne. Jej zdaniem zarówno publiczne, jak i prywatne stacje telewizyjne i radiowe powinny startować w otwartych konkursach na programy „realizujące misję publiczną”.
- Dzięki tej konkurencyjności wszyscy będziemy mieli świadomość, że wybieramy najlepszy i najbardziej skuteczny program misyjny - dodała.
Możdżanowska poinformowała ponadto, że klub PSL opowiada się za odrzuceniem wszystkich trzech projektów medialnych w pierwszym czytaniu.
W odpowiedzi na zarzuty PSL głos zabrał poseł PiS Wojciech Skurkiewicz. Tłumaczył on, że w projekcie zapisano, iż odbiorcę końcowego zwalnia się z opłaty audiowizualnej „z dodatkowego punktu poboru, jeżeli z tego punktu poboru nie jest doprowadzona energia elektryczna do domu mieszkalnego lub lokalu mieszkalnego”. - Jako żywo działka, domek letniskowy na działce nie jest ani domem mieszkalnym ani lokalem mieszkalnym. Pani poseł, proszę nie straszyć obywateli, proszę czytać ze zrozumieniem - mówił Skurkiewicz.
Pytał, czy zostały przeprowadzone jakiekolwiek obliczenia, które doprowadziły do ustalenia składki na media narodowe w wysokości 15 zł i czy będzie nowelizacja konstytucji, uwzględniająca wykreślenie z niej KRRiT.
Dworak: powołanie Rady Mediów Narodowych narusza konstytucję
Powołanie Rady Mediów Narodowych, co przewiduje pakiet tzw. "dużej" ustawy medialnej, narusza konstytucję - powiedział podczas debaty w Sejmie przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak.
- W naszej opinii omawiane dzisiaj projekty stoją w sprzeczności z ustrojowymi zadaniami wynikającymi wprost z konstytucji RP. Dobitnie świadczą o tym nowo projektowane regulacje dotyczące podstawowych z tego punktu widzenia kwestii, w szczególności powołanie konkurencyjnej Rady Mediów Narodowych - powiedział Dworak.
- Proponowane w projekcie ustawy rozwiązanie narusza konstytucję, gdyż tworzy tzw. konkurencję kompetencyjną dla organu konstytucyjnego, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Powołanie Rady Mediów Narodowych stanowi próbę ominięcia konstytucji RP - dodał.
Dworak podkreślił, że członkowie Rady Mediów Narodowych mają być powoływani przez Sejm, Senat i prezydenta, co nawiązuje do sposobu wyłaniania KRRiT.
Dworak mówił, że Trybunał Konstytucyjny 11 lat temu odniósł się do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji i za akt naruszający normy ustawy zasadniczej uznał rozwiązanie, że przewodniczącego KRRiT wskazuje prezydent. - A w obecnym rozwiązaniu przewodniczącego Rady Mediów Narodowych wybiera marszałek Sejmu - zauważył.
Dworak zaznaczył, że członkiem Rady Mediów Narodowych nie może być przedstawiciel władzy wykonawczej i samorządowej, ale może być poseł, senator czy członek partii.
- To rozwiązanie staje się kolejnym zaprzeczeniem niezależności ciała nadzorującego media narodowe, a jeśli ponownie porównawczo odnieść się do konstytucyjnej zasady niełączenia urzędów i funkcji wyrażonej wobec członków KRRiT, to jest ono sprzeczne z ideami przyświecającymi ustawodawcy, który w art. 214 ust. 2 ustawy zasadniczej sformułował jasno i jednoznacznie wobec członków Krajowej Rady zakaz przynależności do partii czy związku zawodowego - powiedział.
Według Dworaka w projekcie brakuje też m.in. kryteriów powoływania dyrektorów mediów publicznych w drodze konkursów.
Podsumowując, Dworak podkreślił, że projekty zasługują na wnikliwą, rzeczową i społeczną debatę. Zaapelował do Sejmu, by zapewnił w toku prac legislacyjnych możliwość spokojnej debaty z udziałem przedstawicieli organizacji twórczych i społecznych, którzy do tej pory - w ocenie przewodniczącego KRRiT - nie mieli takiej możliwości.
Jak zaznaczył, "możliwe jest ustanowienie trwałego ładu mediów publicznych tylko w porozumieniu olbrzymiej większości świata polityki". - Inaczej to porozumienie, te zamysły, nawet ożywione bardzo szczytnymi zamiarami, będą miały wymiar jednej kadencji. Tego uczy nas historia ostatnich lat - mówił Dworak.
Pytał "osoby, które opracowywały projekty", czy "posłowie i senatorowie, również osoby pracujące nad ustawą, nie aspirują do godności i do pracy w mediach publicznych". W ocenie przewodniczącego KRRiT odpowiedź na to pytanie dookreśli kwestię zachowywania standardów i "otworzy płaszczyznę poważnej rozmowy o zmianach w mediach narodowych".