Przez jeszcze rok nadleśnictwa nie będą musiały zwracać się do regionalnych dyrektorów ochrony środowiska o wydawanie indywidualnych zezwoleń na prowadzenie działań związanych z gospodarką leśną - przewiduje znowelizowana przez Sejm ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku.
W środę za nowelą ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko głosowało w Sejmie 266 posłów, przeciw było 157, a 16 wstrzymało się od głosu.
Nowela wydłuża vacatio legis (do 1 stycznia 2017 r.) niektórych przepisów Prawa ochrony środowiska, które miały wejść w życie 24 grudnia br.
Chodzi o przepisy, które likwidowały naruszenia polskiego prawa w stosunku do unijnych dyrektyw siedliskowej i ptasiej. Ustawa z 9 października 2015 r. umożliwiła regionalnemu dyrektorowi ochrony środowiska wydawanie decyzji zezwalających na odstępstwa od zakazów np. umyślnego zabijania, niszczenia siedlisk, w stosunku do wszystkich gatunków objętych ochroną, jeśli wynikają one z prowadzenia zabiegów gospodarczych w leśnictwie.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami takie decyzje miałyby podlegać kontroli i mogłyby być ewentualnie cofnięte.
Wojciech Skurkiewicz (PiS) przekonywał, że przyjęcie noweli autorstwa posłów jego klubu jest bardzo potrzebne i pozwoli uniknąć paraliżu w gospodarce drzewnej w Polsce.
"9 października, praktycznie na ostatnim posiedzeniu Sejmu poprzedniej kadencji, została przyjęta ustawa, gdzie zostały wmontowane pewne elementy, które będą miały bardzo znamienne skutki dla prowadzenia gospodarki leśnej w całym kraju" - podkreślił poseł.
"Nie wiadomo dlaczego, od 24 grudnia, a nie jak pierwotnie wskazano w projekcie rządowym od 1 stycznia 2017 r., każda najmniejsza czynność prowadzona na obszarze leśnym prowadzonym przez Lasy Państwowe musi być uzgadniania z dyrektorem regionalnym ochrony środowiska" - zaznaczył Skurkiewicz.
Jak dodał, średniorocznie w każdym nadleśnictwie takich czynności podejmowanych jest ok. 3 tys. "Nadleśnictw mamy 430. Łatwo policzyć, że tych decyzji byłoby ponad 1 mln. Która instytucja wydołałaby wydawać tak dużą liczbę zaświadczeń o możliwości wykonywania pewnych prac?" - pytał poseł.
Z kolei przewodniczący komisji środowiska Stanisław Gawłowski (PO), zwrócił uwagę, że uchwalona nowelizacja jest niezgodna z prawem UE. "Dyskusja na ten temat trwała wiele lat. Komisja Europejska wskazywała, że w niewłaściwy sposób implementowaliśmy dyrektywę ptasią i siedliskową, że ocena oddziaływania na środowisko tylko dla planu urządzania lasów jest niewystarczająca, że nie należy wydawać ogólnych derogacji tylko indywidualne" - zauważył.
Jak podkreślił wydłużenie obowiązywania starych przepisów jest niezgodne z prawem wspólnotowym. Na sprzeczność noweli z prawem UE podczas prac w Sejmie, zwróciło także uwagę Biuro Analiz Sejmowych. Biuro wskazało, że przepisy zaproponowane w ustawie z 9 października w pełniejszym stopniu zapewniają wdrożenie dyrektyw UE.
Według Gawłowskiego drugi problem związany z nowelizacją dotyczy zbywania zbędnych nieruchomości na rzecz pracowników Lasów Państwowych i Parków Narodowych. Jego zdaniem nowela wyłącza z tego postępowania pracowników parków. "Tego typu ulgi mają pracownicy LP, chcieliśmy żeby takie uprawnienia mieli też pracownicy parków" - dodał poseł PO.
Z tą argumentacją nie zgodził się Skurkiewicz, który ocenił, że poprzednia nowela "otworzyła możliwość szerokiego sprzedawania mienia Skarbu Państwa, którym zarządzają Parki Narodowe".
"Absolutnie nie może być tak, że sprzedaje się wszystko parkach, lasach. Robiliście to przez 8 lat. Nie mówimy o tym, że sprzeciwiamy się jakiejkolwiek możliwości sprzedaży mienia zbędnego, które jest zinwentaryzowane. Pokazać, wskazać i dopiero po konsultacji to sprzedać, a nie tak każdemu ad hoc" - podkreślił poseł PiS.
Nowela ma wejść w życie 23 grudnia br.