- Gdybyśmy tego nie doświadczyli i tym sposobem się nie uodpornili, to poziom hipokryzji i nieuzasadnionego samozadowolenia (w sprawozdaniu KRRiT-PAP) poraziłby nas na śmierć - oceniła posłanka PiS, a zarazem przewodnicząca komisji Elżbieta Kruk, bezpośrednio po zakończeniu wystąpienia szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka, który przedstawiał sprawozdanie.
Omawianie dokumentu przekształciło się w ostrą dyskusję pomiędzy posłami PiS i opozycją. Posłowie PiS w wystąpieniach zarzucali członkom KRRiT m.in., że nie reagowali na upolitycznienie telewizji publicznej, która - ich zdaniem - faworyzowała np. byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, a także prowadzili błędną politykę koncesyjną i nieobiektywną politykę kar dla nadawców.
Z kolei posłowie opozycyjni: Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO i Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej zgłosili wnioski o przyjęcie sprawozdania KRRiT. Ten ostatni określił je jako "imponujący dokument" i przykład "wielopoziomowego myślenia". Michał Kamiński z PO ocenił natomiast, że choć nie wszystkie działania KRRiT zasługują na pełną aprobatę, to nie należy "wylewać dziecka z kąpielą". Posłowie podkreślali, że na działalność KRRiT nie można patrzeć tylko przez pryzmat telewizji publicznej, a obszar, o którym mówi sprawozdanie, dotyczy całego rynku radiofonii i telewizji.
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji Krajowa Rada przedstawia corocznie do końca marca Sejmowi, Senatowi i prezydentowi sprawozdanie ze swej działalności za rok poprzedzający oraz informację o podstawowych problemach radiofonii i telewizji.
O wysokim prawdopodobieństwie odrzucenia przez PiS-owską większość parlamentarną tegorocznego sprawozdania KRRiT mówił już na początku roku w wywiadzie dla PAP wiceminister kultury i pełnomocnik rządu ds. reformy mediów Krzysztof Czabański.