Rząd chce, by szpitale, które znajdą się w sieci, otrzymywały ryczałtowe wynagrodzenie za wykonywanie swoich zadań. Finansowanie będzie przyznawane na 4 lata. Projekt odpowiedniej ustawy rząd zaakceptował na wtorkowym posiedzeniu i skierował do dalszych prac w parlamencie.
Jednak w rządzie nie było jednomyślności co do projektu. Zdanie odrębne zgłosił właśnie wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin. Jego zdaniem ze zmian proponowanych przez ministerstwo zdrowia należałoby zrezygnować lub przeprowadzić pilotaż, by je przetestować. Natomiast sama ustawa mogłaby "wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej".
W piątek w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce złagodził to stanowisko. - Jestem zdecydowanym zwolennikiem sieci szpitali. Co do kierunku zmian zgadzam się z ministrem Radziwiłłem - mówił Gowin. Jak wskazał, rząd i tak przyjął projekt, więc nie chciałby mówić o rozbieżnościach. Zapewnił jednak, że nie są wcale takie duże.
- To absolutnie nie jest tak, jak mówi opozycja, że upadną setki szpitali. To bzdura wyssana z palca. Ale może upaść wiele dobrych prywatnych szpitali - tłumaczył. - Nie wydaje mi się też, by miały się skrócić kolejki - dodał.
Wicepremier wyraził jednocześnie nadzieję, że za rok będzie mógł powiedzieć, że się mylił.
Zdaniem ministra, w propozycji dotyczącej sieci szpitali można byłoby zmienić zasady finansowania szpitali. Na przykład strumień pieniędzy, które płyną do tych placówek podzielić na dwie części: połowa byłaby płacona ryczałtem, a druga połowa uzależniona od liczby pacjentów.
Ustawa o sieci szpitali jest krytykowana przez opozycję. Zdaniem lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, rządowe propozycje są niekorzystne dla chorych. - Nikt na tym nie straci tak, jak pacjent - mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Tłumaczył, że chory, który straci możliwość skorzystania z leczenia w prywatnym szpitalu finansowanego przez NFZ, będzie musiał za to leczenie zapłacić sam. - Nic tak nie wywinduje stawek za prywatną służbę zdrowia, jak ustawa o sieci szpitali. Ta ustawa zwiększy procent środków z PKB przekazywanych na służbę zdrowia. Ale to nie będą pieniądze z budżetu, tylko z pieniędzy pacjenta! - grzmiał.
- Jedziecie na oślep - wtórował Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia w ekipie PO i również lekarz. - Dlatego Gowin zgłosił votum separatum, bo był w rządzie i wie, czym to grozi - mówił.