Z końcem grudnia mija termin na przebudowę szpitali w taki sposób, by sprostały unijnym przepisom. Wiadomo jednak, że z remontami nie zdąży ponad setka placówek, co może przekreślić ich szansę na kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Nowe wymogi szpitalom postawiła nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym z 25 września 2015 r. Zgodnie z jej postanowieniami do końca roku 2017 szpitale musiały dostosować się do unijnych przepisów o likwidacji barier architektonicznych.
Nowe windy i łazienki
Placówki musiały w tym czasie m.in. zbudować brakujące windy, poszerzyć korytarze oraz wygospodarować łazienkę w każdej sali chorych. Te, które nie zdążyły, muszą liczyć się z ryzykiem utraty kontaktów z NFZ. Nawet jeśli są wysoko w tzw. sieci szpitali,o czym donosi "Rzeczpospolita".
Zdaniem ekspertów ze Związku Miast Polskich problem z realizacją wymogów ma od 100 do 150 placówek. W związku z tym w kwietniu do resortu zdrowia wpłynął wniosek o wydłużenie terminu zakończenia prac do 2020 lud 2022 roku. Argumenty Związku przegrały jednak z samorządami, które poniosły znaczące wydatki i zdążyły wyremontować szpitale – jeszcze w kwietniu warunków nie spełniało 450 placówek.
"Przymykanie oczu"
Marek Wójcik z ZMP ocenia, że utrzymanie terminu 31 grudnia 2017 r. doprowadzi do sytuacji, w której "wojewódzkie oddziały NFZ będą musiały przymykać oczy i dalej płacić, by nie wykluczyć strategicznych szpitali z sieci".