Rząd zajął się projektem nowelizacji ustawy ws. obniżenia wieku emerytalnego, która - wbrew obawom wielu ekspertów - nie jest najbardziej kosztowną obietnicą wyborczą PiS. Niestety, nie przewidział w budżecie dodatkowych środków finansowych na jej realizację. Skąd Prawo i Sprawiedliwość weźmie pieniądze na wcześniejsze emerytury?
Za wypłatę emerytur odpowiedzialny jest Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS), którego środkami zarządza ZUS. Przychody FUS pochodzą między innymi ze składek na ubezpieczenia społeczne i dotacji budżetu państwa.
Kiedy w zeszłym roku rząd PO-PSL planował budżet na 2016 rok, na wypłatę emerytur przeznaczył 44 mld zł 847 mln 768 tys. zł. Kwotę tę zaopiniował także obecny gabinet Beaty Szydło, który jest w trakcie konsultacji w sprawie złożonego przez prezydenta Dudę projektu nowelizacji ustawy. Jej celem jest przywrócenie stanu sprzed 2012 roku, czyli obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet oraz 65 lat dla mężczyzn. Rząd nie ujawnia dodatkowych źródeł finansowania wcześniejszego przejścia na emeryturę tysięcy Polaków (w ciągu pięciu lat po wejściu w życie nowelizacji z rynku pracy zniknie 1,2 mln osób).
- Przejęcie 150 mld zł i wydłużenie wieku emerytalnego miało dewastujący wpływ na stabilność finansów publicznych, jak i efektywność mikroekonomiczną – uważa prof. Cezary Mech, były wiceminister finansów. – Dodatkowo zostawiało ZUS z bilionowymi zobowiązaniami i zmieniało charakter składek z odłożonych oszczędności na daninę podatkową, powodując systemową ucieczkę przed oskładkowaniem i walkę grup o przywileje emerytalne, jak i „wyścig” państwa do podwyższania wieku – dodaje ekonomista.
- Uważam, że taką decyzję, jak podwyższenie wieku emerytalnego, należy podejmować po konsultacjach społecznych, a nie z zaskoczenia jak w 2012 roku – mówi prof. Leokadia Oręziak z Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. - Takie obniżenie wieku emerytalnego niesie trudne dla budżetu koszty. Chyba, że wprowadzi się elementy dotyczące np. stażu składkowego.
O jakich kwotach mowa?
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2016 r. oprócz dotacji na kwotę blisko 45 mld zł dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przewidziano także pożyczę z budżetu w wysokości niemal 5 mld zł.
W uzasadnieniu prezydenckiego projektu eksperci wyliczyli, że łączny koszt obniżenia wieku emerytalnego dla sektora finansów publicznych w ciągu najbliższych trzech lat wyniesie ok. 40 mld zł, z czego dla budżetu państwa ok. 30 mld.
Na dodatkowe emerytury w latach 2016-2019 ZUS ma przeznaczyć ok. 25 mld zł, a KRUS - ok. 5 mld.
Projekt ustawy zawiera informację, że „w perspektywie długoterminowej obniżenie wieku emerytalnego może przełożyć się na dalsze zwiększenie wydatków na świadczenia emerytalne”.
- Bezpośrednie finansowanie obniżonego wieku emerytalnego w latach 2016 czy 2017 nie będzie mocno kosztowne – uważa Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka banku Raiffeisen. - Problem z finansowaniem pojawi się w przyszłości. Politycy myślą w horyzoncie kadencyjnym, a nie dłuższym na przykład dziesięcioletnim – dodaje.
A może zagarnąć środki z [OFE](https://www.money.pl/emerytury/porownanie/)?
Co może być dodatkowym źródłem finansowania? Część kosztów mogą pokryć środki zgromadzone na OFE. Do dyspozycji jest tam ok. 145 mld zł.
- Z obecnym funduszem OFE trzeba być bardzo ostrożnym – uważa prof. Leokadia Oręziak z SGH. - Prawdą jest, że to 145 mld zł to koszt finansowy dla naszego państwa. Wartość rynkowa akcji zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych drastycznie spadła, a dług, który Polska zaciągnęła, by można było kupić te akcje, nie zmniejszył się – dodaje.
Według ekspertki, zgromadzone na OFE środki nie starczyłby na spłatę tego długu.
Minister finansów Paweł Szałamacha jednak zapowiedział, że rząd Prawa i Sprawiedliwości w tej chwili nie planuje żadnych zmian w OFE.
**Państwo się zapożyczy? **
Inną możliwością sfinansowania obniżenia wieku emerytalnego jest pożyczka. Do udzielania pożyczek ze środków zgromadzonych w budżecie państwa upoważniony jest minister finansów. Maksymalna kwota pożyczki dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, na wypłatę obowiązkowych świadczeń, może wynosić 12 mld zł. Na 2016 r. w budżecie FUS przewidziano, że wyniesie ona blisko 5 mld zł.
- Pożyczki są czymś bardzo często jest stosowanym – tłumaczy Marta Petka-Zagajewska. - Używa się ich, bo nie powiększają deficytu, ale formalnie są one pomocą bezzwrotną, czyli klasycznym wydatkiem, który faktycznie ten deficyt powiększa.
**A inne możliwości? **
Czy eksperci wierzą, że istnieją inne źródła finansowania wcześniejszego przejścia na emeryturę Polaków?
- Osobiście innych możliwości nie widzę. Można również doskonalić inne segmenty systemu emerytalnego - rolników, służby mundurowe, ale i tam wielkich rezerw nie ma – uważa prof. Leokadia Oręziak. - Być może proces wdrażania tej ustawy rozciągnie się w czasie, właśnie ze względu na brak szczegółowych informacji o dodatkowym źródłach finansowania osób na wcześniejszych emeryturach – dodaje ekspertka.
Marta Petka-Zagajewska, wskazuje na dwie główne możliwości finansowania emerytur.
- Albo emerytury sfinansujemy powiększającym się deficytem w budżecie, albo zwiększymy podatki – wyjaśnia ekspertka. - Pytanie, jak będzie wyglądała polityka podatkowa rządu? Realizacja kosztownych obietnic może doprowadzić do konieczności wprowadzenia nowych podatków albo zwiększenia istniejących - mówi Petka-Zagajewska.
Według ekonomistki są jeszcze dwie mniej realne możliwości pozyskania pieniędzy na obniżenie wieku emerytalnego. - Można ograniczyć wydatki budżetowe. Jest to trudne i nie niesie za sobą społecznego poparcia. Dlatego nie sądzę, żeby rząd zdecydował się pójść w tę stronę – uważa Marta Petka-Zagajewska i dodaje, że można też mieć nadzieję, że prognozowany przez Ministra Finansów 5 proc. wzrost gospodarczy ziści się, a wtedy dochody podatkowe będą wyższe. - To byłby najwygodniejszy i najmniej bolesny scenariusz dla rządu – dodaje ekspertka.
**Projekt już w Sejmie **
Pierwsze czytanie prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS odbyło się na początku grudnia, następnie trafił on do komisji polityki społecznej i rodziny.
Obecnie wiek emerytalny wynosi 67 lat niezależnie od płci. Podnoszony jest stopniowo - kobiety osiągną go w 2040 r., a mężczyźni w 2020 r.
- Państwo w celu finansowej stabilizacji systemu, jak i odzyskania mikroekonomicznej efektywności powinno wspierać dzietność, jak i obniżyć wiek emerytalny do poprzedniego poziomu, ale jedynie dla tych którzy uzbierali środki na kontach w ZUS, KRUS, OFE i PPE gwarantujące im co najmniej minimalny wymiar świadczenia – uważa prof. Cezary Mech, ekonomista i były wiceminister finansów.
- W kadencji tego rządu to nie wiek emerytalny będzie problemem – przekonuje Marta Petka-Zagajewska z Raiffeisen. – O wiele większym wyzwaniem dla budżetu jest ustawa „500 zł na dziecko” czy planowane podniesienie kwoty wolnej od podatku – zapowiada ekonomistka.