Hitem Forum w Davos miały być wystąpienia Donalda Trumpa. Miały, bo więcej uwagi skupił na sobie premier Kanady. Czym? Głównie kolorowymi skarpetkami. Raz miał na nogach kaczki, raz zielone skarpety.
"Nudziarze zawsze mają na nogach brzydkie, nieciekawe, ponure skarpetki. Zaś ludzie szlachetni, pogodni i mądrzy dbają o swoje skarpetki, nie bacząc na to, że przeznaczenie skarpetki jest raczej przyziemne" - pisał Leopold Tyrmand w książce „Wędrówki i myśli porucznika Stukułki”. Dzieło powstało 28 lat temu. I wygląda na to, że pragnienie kolorowych skarpet u Tyrmanda właśnie się ziszcza.
Justin Trudeau wcześniej paradował już w skarpetkach z postaciami z "Gwiezdnych Wojen". Gra premiera Kanady w zabawne elementy stroju została zauważona. Od szefa Coca-Coli dostał on świąteczną wersję skarpet. Ze znanym z reklam białym misiem.
Ale kolorowe skarpetki to nie tylko ekstrawagancja młodych polityków, czy gwiazd telewizji. To coraz częściej element biznesowego stroju. Tylko, czy aby na pewno wzorzyste skarpetki to dobry wybór na ważne biznesowe rozmowy? Nie do końca.
Skarpetkowa komunikacja
- Znany krakowski krawiec Józef Turbasa mówił, że człowiek w ciągu dnia może niewiele mówić, ale jego strój mówi cały czas. Nie ma dwóch zdań, że strój to forma komunikacji. I, jeżeli mówimy o świadomym wyborze, to kolorowe, wzorzyste skarpetki też są wiadomością. Jaką? To zależy na nadawcy. To może być pokazanie, że łamię zasady, że jestem odważny, ale równie dobrze może oznaczać, że nie lubię ciemnych kolorów, bo wyglądają na brudne. Co człowiek, to przekaz - mówi w rozmowie z money.pl Adam Jarczyński, ekspert od protokołu dyplomatycznego i savoir vivre. Prowadzi Polską Akademię Protokołu i Etykiety.
Czy w takim razie szalone skarpetki to odpowiedni strój na spotkania biznesowe? Wszystko zależy od ich charakteru. Jeżeli to najważniejsze spotkanie dla firm w tym roku, to lepiej postawić na klasykę. Jeżeli to kolejne kontakty z kontrahentem, który jest dobrze znany, to odrobina ekstrawagancji nikomu nie zaszkodzi.
- Zawsze powinniśmy zadać sobie pytanie, czy w tych okolicznościach taki strój po prostu pasuje. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że na pogrzebie czerwone skarpetki nie będą najodpowiedniejszym wyborem. A na rozmowie biznesowej? Na tę najważniejszą, to nie jest dobry wybór. I oczywiście to nie jest kwestia braku gustu, złego tonu. W tę pułapkę nikt nie wpadnie. Ale może się okazać, że nasz rozmówca nie do końca rozumie ten element. W najgorszym wypadku będzie to brak szacunku do niego - ostrzega.
- Nie chce ucinać drogi takim elementom stroju, bo sam je lubię. Noszę różowe skarpetki, ale nie zawsze to jest dobry kierunek. Bardzo formalny obiad, wydarzenie, negocjacje to okoliczności, gdy nasz strój nie powinien zwracać uwagi. Należałoby się dostosować do pewnej tonacji - tłumaczy.
I zaznacza, że klasyka może być ciekawa. - Nie musi być nudna. Skarpetki w kaczki to nie jest jedyna możliwość ubrania się w sposób ciekawy - komentuje. - Jedną z podstawowych zasad elegancji jest unikanie nadmiernego eksponowania własnego stroju. Oczywiście mowa o formalnych sytuacjach. W takiej codziennej pracy nic nie stoi na przeszkodzie, by prezes pokazywał na skarpetkach, że jest fanem Gwiezdnych Wojen. I to chyba najlepsza rada. Na nieformalnym spotkaniu bawmy się, na formalnym uderzajmy w klasykę - komentuje.
Skąd w ogóle zainteresowanie kolorami, palmami, obrazkami na skarpetach? Jarczyński zwraca uwagę, że od lat zmienia się męska moda. - Staje się bardziej kolorowa, pojawiły się dodatkowe stylizacje. I tyle. Im większy wybór, tym więcej osób się na nie decyduje - komentuje.
A jeżeli ktoś bardzo chce, to jak w zasadzie dobrać szalone skarpetki do garnituru? Tutaj na zbyt wiele porad nie można liczyć. Wszak ten element stroju ma być przełamaniem schematów. Więc tylko od "łamiącego" zależy, na co się zdecyduje.
Przy wyborze klasycznych skarpet przyjęło się, że powinny pasować kolorystycznie do spodni lub butów. Opcja podpasowania do spodni wydłuża optycznie nogi, co może być pożądane. W efekcie - szalone skarpetki wciąż można dobrać tak, by pasowały. Np. do granatowego garnituru granatowe z delikatnymi wzorami. Jednocześnie podkreślają "własne ja" noszącego i nie wyróżniają się z odległości kilkunastu metrów. Wiele takich można znaleźć w standardowych sklepach z modą męską.
Poważny biznes
Na rynku kolorowych skarpetek od kilku lat prym wiedzie szwedzka firma Happy Socks. Filozofia sprowadza się do jednego zdania: sprzedają skarpetki, które wywołują uśmiech. Firma działa od 10 lat, zaliczyła już współpracę z czołowymi muzykami, artystami, fotografami i stylistami. Sprzedaje w 50 krajach.
A zaczęło się od... danych, ile skarpet średnio kupują ludzie. Kwiecień 2008 roku, Sztokholm. Mikael Söderlindh i Viktor Tell sprawdzili, że co roku każdy z nas kupuje od 12 do 14 par. Jak sami opisali, szybko zrozumieli, że skarpetkowy biznes ma ogromny potencjał. Nawet jeżeli dotrą od 0,01 proc. europejskiej populacji. – To wciąż ogrom skarpetek do sprzedania – opowiadał wielokrotnie w wywiadach Viktor Tell. I się zaczęło.
Biznes powstał w trzy tygodnie, pierwsze produkty pochodziły z Turcji. W firmie pracuje zaledwie kilkadziesiąt osób, głównie w średnim wieku. I już w pierwszym roku sprzedali produkty o wartości ponad miliona euro. W kolejnym roku podwoili wynik.
Ale, Polacy nie gęsi, też swoje kolorowe skarpetki mają. Polskim odpowiednikiem Happy Socks jest Many Mornings. Firma powstała i działa w Aleksandrowie Łódzkim. Właściciele przekonują, że to polskie "skarpetkowo", czyli miejsce gdzie od dekad wytwarzane są właśnie takie elementy stroju. Stawiają więc na jakość i tradycję.
Biznes prowadzą Adrian Morawiak i Maciej Butkowski. Czym wyróżniają się produkty? Na ogół skarpety nie są do pary. Motyw jest podobny, ale na tym się kończy. I tak np. można było mieć i rybki, i łuski na dwóch skarpetach. I stanowiły parę. Rok temu w wywiadach mówili o sprzedaży na poziomie 15 tys. par. Sprzedają i w Polsce, i w Europie.