Jak pisze "Rzeczpospolita", liczba sklepów odzieżowych w Polsce co roku systematycznie spada. Pod koniec grudnia było ich w naszym kraju 38 tysięcy. W ciągu tego roku może ubyć około tysiąca. Wszystko za sprawą rosnącej popularności zakupów przez internet.
Zwijanie biznesu to głównie zmartwienie właścicieli pojedynczych sklepów. Problem nie dotyczy najpopularniejszych w Polsce sieci odzieżowych. Nowe sklepy otwierać będzie między innymi polski gigant LPP (właściciel Reserved, Cropp czy Mohito).
Dobrze radzą sobie też dyskonty odzieżowe, takie jak Pepco i KiK. Część Polaków w ogóle rezygnuje z chodzenia do klasycznych sklepów odzieżowych i zaopatruje się w marketach: Biedronce, Lidlu czy Tesco.
Choć kupowanie odzieży przez internet jest coraz popularniejsze, a duże sieci notują nawet 100-procentowe wzrosty sprzedaży, to i tak taka forma stanowi zaledwie kilka procent sprzedaży ogółem. Mimo to odzież i obuwie są w Polsce najczęściej kupowanymi przez internet produktami.