Syndyk był gościem na posiedzeniu sejmowej komisji finansów w związku z tym, że komisja kolejny już raz zajmowała się sprawą przebiegu upadłości SKOK Wołomin.
Przedstawiciele udziałowców tej upadłej kasy są bowiem oburzeni decyzją syndyka, który w ubiegłym roku, powołując się na zapisy statutu SKOK Wołomin, głoszący, że "każdy członek tej kasy ponosi odpowiedzialność w ustawowej, podwójnej wysokości wpłaconych uprzednio i posiadanych udziałów", zdecydował się wysłać do około 7 tys. członków SKOK Wołomin wezwania do zapłaty podwójnych udziałów. Pisaliśmy o tym w WP money.
Mity wokół upadłości SKOK Wołomin
W ponad godzinnym wystąpieniu przed komisją syndyk podkreślał, że "wokół upadłości SKOK Wołomin narosło wiele przekłamań, a nawet mitów". Podkreślał, że członkowie SKOK Wołomin formalnie nadal są członkami tej kasy, pomimo ogłoszenia upadłości. - Członkowie SKOK przystąpili do kasy dobrowolnie i każdorazowo akceptowali postanowienia statutu - mówił.
Statut przewiduje materialną odpowiedzialność członków do wysokości podwójnych udziałów. Statut ten został zaakceptowany przez KNF. Stąd, jak przekonywał, "nie może budzić jakichkolwiek wątpliwości", że działania syndyka są w pełni uprawnione.
Odnosił się do zarzutów przedstawicieli udziałowców kasy, że na takie działania powinien uzyskać zgodę walnego zgromadzenia SKOK Wołomin. Przekonywał, że w myśl prawa upadłościowego nie podlega kontroli rady nadzorczej ani walnego zgromadzenia. Kontrolę jego działalności sprawuje jedynie sędzia komisarz.
- Syndyk przejmując masę upadłości posiada kompetencje organu zarządzającego, ale i nadzorczego - podkreślał Kochański. - Nieprawdziwe jest stanowisko Stowarzyszenia Wspierania Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała, że syndyk powinien podporządkować się walnemu zgromadzeniu - dodał.
Kasa Krajowa chroni własne interesy?
W tej sprawie skrytykował też stanowisko Kasy Krajowej SKOK, która poparła udziałowców SKOK Wołomin. Argumentował, że Kasa Krajowa w swoim stanowisku pomija przepisy szczególne prawa upadłościowego, które odbiera uprawnienia jakimkolwiek organom upadłej firmy (w tym przypadku walnemu zgromadzeniu) na rzecz syndyka.
Zdaniem syndyka stanowisko Kasy Krajowej "ma charakter subiektywny" i "podyktowane jest ochroną własnych interesów", bo ma na celu uniknięcie odpowiedzialności. Kasa Krajowa też bowiem musi się liczyć z odpowiedzialnością do podwójnej wysokości udziałów w kasach, które będą upadać.
Zatem wszelkie działania syndyka w zakresie wystosowanych wezwań do udziałowców SKOK Wołomin "mają oparcie w przepisach prawa", a wezwania te są obligatoryjne.
Fragment wystąpienia syndyk poświęcił też zarzutom przedstawicieli udziałowców, że chce zacząć sprzedawać część majątku SKOK Wołomin, zamiast sprzedać całość i ewentualnie w ten sposób zaspokoić część roszczeń. Jego działania, zapewniał, to nie jest wynik spisku, mający na celu niedopuszczenie do sprzedaży upadłej SKOK Wołomin jako całości.
Powoływał się na zapisy prawne, że przedsiębiorstwo w upadłości powinno być sprzedane jako całość, "chyba że nie jest to możliwe". Stąd, zdaniem syndyka, teza, że sprzedaż w całości jest konieczna za wszelką cenę "nie znajduje potwierdzenia w przepisach". Zapewniał zarazem, że "dopóki Rada Wierzycieli nie wyda decyzji w sprawie zmiany postanowienia o sprzedaży przedsiębiorstwa jako całości, syndyk będzie podejmował próby sprzedania go".
Jednak, w zaistniałej sytuacji, dodał, względy prawne, faktyczne (brak działalności SKOK Wołomin) oraz ekonomiczne, takie jak maksymalizacja środków z majątku upadłego, "uzasadniały wniosek syndyka o odstąpienie zakazu sprzedaży przedsiębiorstwa jako całości".
Swoje wystąpienie zakończył "kilkoma gorzkimi spostrzeżeniami", w których m.in. zarzucił części wierzycieli, skupionych w Stowarzyszeniu Wspierania Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała , "bezprawny nacisk" na instytucje publiczne, m.in. posługiwanie się nieprawdziwym pismem szefa komisji finansów Jacka Sasina.
Zapewniał zarazem, że nie będzie obrażał się na nieprawdziwe stwierdzenia i zdaje sobie sprawę "z osobistej tragedii" niektórych udziałowców i wierzycieli, więc deklaruje wolę spotkań z Kasą Krajową SKOK i przedstawicielami udziałowców.
Przedstawiciele udziałowców nie zabrali jednak w środę głosu, bo komisja postanowiła wrócić do tematu na kolejnym posiedzeniu, podczas następnego posiedzenia Sejmu.
W lutym 2015 r. warszawski sąd ogłosił upadłość SKOK Wołomin.W ostatnich latach kilka prokuratur prowadzi śledztwo dotyczące doprowadzenia Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości. Według przedstawionych podczas styczniowego posiedzenia komisji danych KNF strata bilansowa SKOK Wołomin za 2014 rok (ostatni rok działalności) wynosiła 2,5 mld zł, z czego dziś do pokrycia jest ok. 2,26 mld zł.
Największe postępowanie ws. SKOK Wołomin nadzoruje prokuratura w Gorzowie Wlkp. badająca działalność grupy przestępczej, która w ciągu kilku lat wyłudziła ze SKOK Wołomin pożyczki na niemal 800 mln zł.
Podejrzany o kierowanie tą grupą przestępczą Piotr P. (który zasiadał w Radzie Nadzorczej SKOK Wołomin) już wcześniej został oskarżony o zlecenie pobicia w 2014 r. wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka, który nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił do połowy 2015 r. 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin.