TVP1 była w zeszłym roku najchętniej oglądaną stacją. Raport AGB Nielsen Media Research pokazuje, że miała ona prawie 21 proc. udziału w rynku, gdy drugi TVN niecałe 16. Dlaczego PO chce zmieniać telewizje publiczną, skoro tak dobrze sobie radzi?
*Iwona Śledzińska- Katarasińska, posłanka PO, przewodnicząca sejmowej komisji kultury: * Ale nikt jej nie chciał zmieniać. Ustawy medialne z 2008 i 2009 roku nie ingerowały w ofertę programową. Próbowały jasno rozgraniczyć kompetencje KRRiT i Urzędu Komunikacji Elektronicznej i odpartyjnić media publiczne. Miały także sformułować katalog zadań publicznych, które mają być realizowane za publiczne pieniądze.
I to jest właśnie zwiększenie_ misyjności _, która ma bezpośredni wpływ na ramówkę.
Tak, ale to rozwiązanie systemowe, myśmy nie chcieli wprowadzać nowych programów, a likwidować stare. Chodziło o to, co można w firmie funkcjonującej na wolnym rynku realizować za publiczne pieniądze. No i co, ponad ofertę podobającą się przeciętnemu widzowi, ma nam zaoferować publiczna telewizja.
No właśnie, czy te zmiany są potrzebne? Czy one nie zepsują oglądalności?
Są tacy, którzy całą wiedzę o świecie czerpią z internetu, Faktu i Super Expressu. A są tacy, którzy od czasu do czasu czytają opiniotwórcze tygodniki. Telewizja publiczna ma obowiązek dostarczać wiedzę i relację zdarzeń na miarę właśnie tych drugich.
Nawet jeśli wbrew temu większość głosuje co dzień swoimi pilotami.
Nie wbrew. II Programu Polskiego Radia słuchają ułamki procenta słuchaczy, ale oczywiście żadne europejskie społeczeństwo nie może pozbawić się możliwości przedstawienia oferty muzyki poważnej, literatury, poważniejszej dyskusji. Niezależnie do tego, czy interesuje się tym 20 milionów, 2 miliony, czy 200 tys. osób - oni także mają swoje prawa. I tym publiczne media różnią się od komercyjnych, że te prawa respektują. Niecała Polska chce na okrągło oglądać seriale.
Ale nie boicie się, że zaspokajając potrzeby mniejszości, spowodujecie, że publiczne media stracą większość? Przecież ją przed odbiorniki przyciągają właśnie te seriale.
No to prawda, wyłącznie. Ale czy ja ludziom zabraniam oglądania tych seriali, czy my chcemy zabronić ich puszczania? Nie. Po prostu chcemy zaspokoić tych, którzy podnoszą głosy, że chcą w publicznej telewizji poważnych dyskusji i teatru TV. Telewizja publiczna finansowana z publicznych pieniędzy ma obowiązek serwować programy edukacyjne, wyjaśniać świat, wprowadzać poważną debatę. Komercja na to nie pójdzie, bo tam tylko krew pot i łzy. Chociaż ostatnimi czasy doszło już do tego, że stacje komercyjne lepiej realizują misję.
Pytam Panią poseł o fundamenty, ponieważ zastanawiam się, czy czasem nie jest tak, że tym, co dzieje się na zapleczu mediów publicznych, interesują się tylko dziennikarze i politycy. Kłócą się, przepychają, a produkt jest ciągle ten sam i zaspokajający różne gusta. Spójrzmy na III Program Polskiego Radia. Dziennikarze protestują, że jego dyrektorem w miejsce Magdaleny Jethon został Jacek Sobala. Ale gdy pani Jethon zastępowała Krzysztofa Skowrońskiego, dziennikarze też protestowali.
Ale nowa dyrektor zdążyła przekonać do siebie zespół i słuchaczy. Trójka zyskała. Zrobili akcję obywatelską Przyjaciół Trójki, słuchaczy, którzy zrzucali się na funkcjonowanie radia...
No i może z Sobalą będzie tak samo. Też go zaakceptują, a Trójka zyska...
Sobala już się sprawdzał w radiu i nie sądzę, by z powodzeniem poprowadził Trójkę.
Czyli dziennikarze mylili się w przypadku Magdaleny Jethon, a w przypadku kojarzonego z PiS-em Jacka Sobali mają na pewno rację?
Nie wiem, czy się mylili. Ważne, że żyjemy w takim kraju, że można protestować i wyrażać niezadowolenie.
A czy w tym roku Platforma wyrazi swoje niezadowolenie z mediów publicznych kolejną próbą ich zmiany? Szykujecie przecież na ten rok wielką ofensywę ustawową w wielu dziedzinach.
W przypadku mediów publicznych czekamy na propozycję twórców. Dla nich telewizja to miejsce pracy i niezłego zarobku, więc zaangażowali się w tę sprawę i przygotowują swoje prawo.
Coś konkretnego już wiadomo?
Nie wiemy jeszcze, czy będzie on gotowy do wprowadzenia. Ja osobiście uważam, że jeśli nie wprowadzi się tych reguł, które odrzucił prezydent w 2008 roku, to możemy mieszać w tej szklance do woli, a herbata nie będzie ani odrobinę słodsza.
A czy będzie bardziej gorzka? Czy ciągnące się już od wielu miesięcy groteskowe przepychani wpłyną na jej jakość? Będzie gorsza?
Zależy dla kogo. Dla mnie gorsza, dla pana lepsza, a dla Kowalskiego inna.
Znowu posłużę się najbardziej miarodajnym wskaźnikiem: Czy zacznie spadać oglądalność?
Ma pan nadmierne zaufanie do sondaży.
Polak lubi to, co już zna, i jeśli zaznajomi się go ze sprawami ambitnymi, to i je polubi. Tak więc będzie?
Ja nie wiem, jaka byłaby propozycja mediów po zmianie, nie wiem jak wyglądałaby oglądalność. Może faktycznie ambitne programy mają słabą oglądalność tylko dlatego, że są nadawane o pierwszej, a o tej godzinie to już tylko ja chyba nie śpię. Tak to sobie wyobrażam. Wiem za to, że przeciętny Polak wychodzi ze szkoły niedouczony - nie wie, czym różnią się kompetencje radnego od kompetencji posła. Ktoś musi mu takie sprawy uświadamiać i wcale nie trzeba tego robić w nudny sposób. Telewizja ma nie tylko bawić, ale uczyć. Jeśli w mediach publicznych ma być tylko rozrywka, to trzeba całkiem wycofać z nich publiczne pieniądze, bo na rozrywce się przecież świetnie zarabia.