Zakaz handlu plastikowymi jednorazówkami wejdzie w życie w 2021 roku. W środę Parlament Europejski przegłosował nowe prawo. Za głosowało 571 osób, przeciw były 53, a 34 wstrzymały się od głosu.
Niszę po plastikowych patyczkach, słomkach czy talerzykach będą musiały zagospodarować firmy, które produkują tworzywa biodegradowalne. Moda na eko-jednorazówki powoli wchodzi do Polski, ale to wciąż rynkowa nisza.
- Zwiększone zainteresowanie obserwujemy tak na prawdę od tego sezonu. Największy boom jest w tej chwili na słomki. Ale coraz więcej sprzedajemy też ekologicznych naczyń, np. jadalnych talerzy z otrąb - mówi Marcin Niedzielski z firmy Cantino, dystrybutora ekologicznych naczyń. - Rynek na pewno będzie rósł, społeczeństwo jest coraz bardziej świadome, a regulacje unijne na pewno pomogą.
Czym zastąpić plastik?
Zdaniem naukowców, plastikowe jednorazówki stanowią 70 proc. odpadów morskich. Plastik trzeba zatem zastąpić czymś, co nie będzie się rozkładać przez kilkaset lat, a maksymalnie kilka miesięcy. Czym?
- PLA - odpowiada Marcin Niedzielski. - To jest takie tworzywo wykonane w większości z mączki kukurydzianej. Nie ma tam żadnej chemii, polimerów, szkodliwych składników, są tylko naturalne roślinne produkty.
Jak twierdzą producenci, naczynia z PLA rozkładają się w ciągu 85 - 90 dni. Warunek jest jeden - muszą mieć odpowiednią temperaturę i wilgotność.
- Muszą być zachowane warunki kompostowania. Wtedy po ok. 90 dniach z kubka powstaje nawóz, na którym wyrasta sobie nowa roślinka - tłumaczy Marcin Niedzielski. - Oczywiście takie naczynie z PLA możemy też bez obaw wyrzucić do zwykłego śmietnika, ono się też rozłoży. Tylko w takim przypadku będzie to trwało trochę dłużej.
Z PLA wykonuje się kubki, talerze, kieliszki czy słomki. Ale są też inne materiały, z których można produkować biodegradowalne jednorazówki. Na przykład całkiem zwyczajny papier czy wspomniane wcześniej otręby.
- Coraz popularniejsze są jadalne talerze - mówi Marcin Niedzielski. - Tam nic więcej nie ma, otręby są namaczane i prasowane pod naciskiem 150 kg. Jeśli taki talerz wyrzucimy, nawet do lasu, to po 30 dniach on się rozłoży. Pod warunkiem, że wcześniej nie zje go jakieś zwierzątko, bo jest w pełni jadalny i bezpieczny.
Słomiana pasja
Alternatywą dla słomek wykonanych z plastiku, papieru czy PLA może być też słoma. Tak wykonane słomki są pięć razy droższe niż ich plastikowe odpowiedniki, ale za to w pełni naturalne.
Pixabay
- To jest najbardziej ekologiczny produkt tego typu, bo jest praktycznie w ogóle nie przetworzony - opowiada Maciej Mostowski, współwłaściciel firmy Stroo, jedynego w Polsce producenta słomianych słomek. - Taką słomkę możemy bez żadnych wyrzutów sumienia wyrzucić w trawę, bo ten produkt to w zasadzie jest trawa.
Pomysł na słomiany biznes narodził się 30 lat temu, gdy ekologicznych produktów na rynku nie było wcale.
- Takie słomki funkcjonowały już wcześniej, zresztą stąd nazwa "słomka", ale te 30 lat temu były raczej synonimem zacofania. Wszędzie wchodził plastik - opowiada Maciej Mostowski. - Mnie się zawsze takie słomki podobały.
Firma powstała 5 lat temu, ale okazało się, że popytu na słomiane słomki nie ma.
- Nikt nie chciał tego kupować - opowiada Maciej Mostowski. - Byliśmy wszędzie. W barach, restauracjach, McDonald's. Zero jakiegokolwiek popytu. Po dwóch latach zalegania towaru w magazynie musiałem go spalić. Dostałem za to nawet mandat od straży miejskiej.
Stroo.com
Niedługo później Wielka Brytania zakazała używania jednorazowego plastiku. Wtedy okazało się, że słomki ze słomy jednak da się sprzedawać.
- Nasza stara strona internetowa cały czas była dostępna. Nagle zaczęliśmy dostawać powiadomienia - mówi Maciej Mostowski. - Od tego czasu biznes się rozkręca. Sprzedajemy swoje produkty do barów, restauracji czy hoteli.
Kumulacja nieszczęść
Za sztukę takiej ekologicznej słomki trzeba zapłacić 25 groszy, podczas gdy ta z tworzywa sztucznego kosztuje 3 - 4 grosze.
- Mechanizacja rolnictwa sprawia, że nie każdy surowiec nadaje się do produkcji - opowiada Maciej Mostowski. - To jest ręczna praca, która generuje wysokie koszty.
Ceny mogą się rok do roku bardzo różnić, bo taka słomka, jak każdy produkt rolniczy, zależy m.in. od pogody.
- W tym roku mieliśmy kumulację nieszczęść - mówi Maciej Mostowski. - Zbiory były słabe, a prawo o zakazie zostało przyjęte w momencie, w którym pola były już obsiane. Surowca jest więc niewiele. Chociaż myślę, że wraz z rozwojem konkurencji na rynku, która na pewno w jakiejś formie będzie, cena gotowego produktu będzie spadać.
Grupa fanów słomek
O biodegradowalne słomki pytam w łódzkiej klubokawiarni Niebostan, która jakiś czas temu pozbyła się plastikowych rurek, zastępując je słomianymi.
- W tej chwili zużywamy ok. 500/600 słomek miesięcznie - mówi Maciej Stańczyk, właściciel Niebostanu. - Zużycie spadło, odkąd przestaliśmy dawać słomki z zasady i pytamy, czy ktoś chce. Za plastikowe płaciliśmy 4 gr/szt. Te ekologiczne kosztują 25 groszy.
- Na początku nie dawaliśmy słomek w ogóle, mieliśmy kilka na zapleczu, gdyby ktoś bardzo potrzebował. Okazało się, że grupa pasjonatów słomek jest bardzo duża. Byli ludzie strasznie zbulwersowani ich brakiem. Nawet do piwa czy drinków podawanych w kieliszkach koktajlowych, z których z zasady nie pije się przez słomkę - mówi Szymon Szostek, barman. - Była nawet klientka, która jak dowiedziała się, że słomek nie ma, wzięła z parapetu ulotkę, zwinęła ją w rulon i piła przez nią piwo.
A jak klienci reagują na słomiane, ekologiczne słomki?
- Są dwie grupy - mówi Szymon Szostek. - Jedna, której się to podoba i chwali, i druga, która uważa, że z tą ekologią to przesada, a przez słomę się źle pije, bo jest wąska. Są też klienci, którzy w ogóle nie wiedzą co to jest i jak dostają drinka z taką słomką, to myślą, że to dekoracja.
Eko-łazienka
Produkty biodegradowalne to nie tylko gastronomia. Unijny zakaz obejmuje m.in. plastikowe patyczki do uszu.
Na rynku już dostępne są ekologiczne zamienniki, np. wykonane z drewna czy z papieru. Ceny, jak na razie, są jednak dużo wyższe niż w przypadku plastikowych.
Za najtańszą paczkę 100 sztuk biodegradowalnych patyczków trzeba zapłacić przynajmniej 5 złotych. Te z tworzyw sztucznych potrafią kosztować niecałe 2 zł za paczkę.
W ekologicznych drogeriach znajdziemy też drewniane szczoteczki do zębów czy waciki wielorazowego użytku.
- Szczoteczki bywają wykonane z drewna lub biomasy kukurydzianej - tłumaczy Aleksandra Rutkowska z Ekodrogerii. - Żeby taka szczoteczka była faktycznie biodegradowalna, przed wyrzuceniem jej do kosza trzeba odciąć włosie, które jest wykonane z tworzywa sztucznego i powinno być poddane recyklingowi.
Różnice w cenach, póki co, są dość znaczne. Szczoteczka z drewnianym trzonkiem kosztuje kilkanaście złotych. Ta z masy kukurydzianej, prawie 30. Ceny plastikowych zaczynają się od kilku złotych.
Wersje ekologiczne mają też artykuły higieniczne, jak podpaski, tampony czy pieluszki dla dzieci.
- Wkładki chłonne w podpaskach są wykonane z włókien roślinnych i są w pełni biodegradowalne - wyjaśnia Aleksandra Rutkowska. - Jeśli chodzi o ceny, najmniejsza różnica w porównaniu z produktami z tworzyw sztucznych, jest w przypadku podpasek. One są tylko trochę droższe. Większa różnica jest w przypadku tamponów, a najdroższe, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość, jaką się zużywa, są pieluszki dla dzieci. Paczka 30 sztuk kosztuje ok. 70 złotych.
Będzie konkurencja
Rynek jednorazowych, biodegradowalnych produktów stale rośnie, a unijny zakaz może sprawić, że z produktów niszowych, wejdą one do głównego nurtu.
- Produkcja biodegradowalnych jednorazówek jest droższa, niż w przypadku tworzyw sztucznych. Ceny raczej się nie zrównają i dojdziemy do takiego momentu, w którym wciąż te produkty będą droższe, ale ceny nie będą już mogły spaść - mówi Aleksandra Rutkowska. - Ale do tego momentu jeszcze daleko. Jestem w tym biznesie już 8 lat i z roku na rok widzę, jak ceny spadają. Na pewno jeszcze spadną.
Popyt na rynku biodegradowalnych jednorazówek się nasila. Już teraz niektóre firmy nie wyrabiają się z zamówieniami i inwestują duże pieniądze w rozbudowę zakładów.
- Wejście na rynek takich produktów może być dość trudne. To jest specyficzna branża, w której na start trzeba wyłożyć duży kapitał - komentuje Marcin Niedzielski. - Dla przykładu, modernizacja linii produkcyjnej, z której dziennie zjeżdża 2,5 tys. talerzy z otrąb, kosztuje 8 milionów złotych. Więc bez kilkunastu milionów w kieszeni trudno mówić o uruchomieniu zakładu i wejściu na rynek.
Co po słomkach?
Plastikowe sztućce, słomki czy patyczki do uszu mają już swoje zamienniki. Ale to nie cały plastik, który nas otacza. Co jeszcze będzie trzeba wymienić?
- Największym problemem są torby - mówi Marcin Niedzielski. - Te torby na zakupy, reklamowane jako biodegradowalne, niekoniecznie nimi są. Cały czas trudno jest wyprodukować torbę, która jest faktycznie ekologiczna, a jednocześnie na tyle mocna, że utrzyma duże zakupy.
Ekologiczne torby są już co prawda w produkcji, ale ich ceny wciąż są wysokie. Zbyt wysokie, by trafić do masowego użytkownika.
- Cena torby wykonanej z PLA to ok. 65 groszy za sztukę - mówi Marcin Niedzielski. - Duży worek na śmieci kosztuje 2 zł za sztukę. To są na razie produkty bardzo niszowe, które z uwagi na cenę, słabo się sprzedają.
Alternatywą dla PLA może być stary, dobry papier, który już dziś pojawia się w wielu sklepach.
- Torby papierowe są obecne zwłaszcza w piekarniach, ale jest z nimi jeden problem. Plastikowe okienko. Gdyby wymienić je na takie z PLA to już moglibyśmy mówić o torbie biodegradowalnej - mówi Marcin Niedzielski. Sam koszt papierowych toreb nie jest już wcale taki wysoki. Mocna torba, z wysokiej jakości grubego papieru, kosztuje ok. 35 groszy za sztukę. Czyli prawie połowę tego, co trzeba zapłacić za torbę z PLA.
Dużym problemem są też plastikowe butelki, które trudno zastąpić. Producenci napojów coraz częściej wybierają szkło, ale ma ono swoje wady: jest ciężkie i się tłucze.
- Zrobienie butelki z mączki kukurydzianej jest wykonalne, ale na razie mało popularne - tłumaczy Marcin Niedzielski. - Linie produkcyjne są kosztowne, takie butelki nie mogą mieć zbyt wielu zagięć. Produkcja jest po prostu droga. Ale prędzej czy później zamiennik na pewno się pojawi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl