Ponad 12 milionów Włochów zrezygnowało z leczenia lub przełożyło je na później z powodu kosztów bądź długich kolejek - wynika z przedstawionego raportu. Wskazuje on zarazem, że mieszkańcy Włoch wydają coraz więcej pieniędzy ze swojej kieszeni na kuracje.
W ciągu roku liczba tych, którzy postanowili się nie leczyć, wzrosła o 1,2 miliona, czyli o 10,9 procent - odnotowano w raporcie sporządzonym przez Instytut Badań Społecznych Censis.
Włosi wydali w 2016 r. na prywatną służbę zdrowia ponad 35 miliardów euro. Suma ta z roku na rok rośnie.
Prawie jedna trzecia obywateli (31,8 procent) uważa, że w minionym roku stan publicznej służby zdrowia pogorszył się. 12,5 procent jest zdania, że uległ poprawie.
Podkreślono jednocześnie, że oddala się włoski model służby zdrowia dostępnej dla wszystkich. Cztery miesiące trzeba czekać na mammografię, o dwa miesiące dłużej niż przed trzema laty. Kolejka do kardiologa i ortopedy to ponad dwa miesiące, a na rezonans magnetyczny trzeba czekać 80 dni.
Dlatego coraz częściej pacjenci wybierają wizyty w prywatnych gabinetach, za które zazwyczaj płacą ponad 100 euro.
Jak wskazuje się w analizie raportu, 13 milionów Włochów w zeszłym roku borykało się z problemami finansowymi lub doświadczyło obniżenia poziomu życia z powodu wydatków na leczenie, poniesionych z własnej kieszeni. W tej liczbie jest 1,8 miliona osób, które popadły w ubóstwo.
Prawie 8 milionów osób przeznaczyło na ten cel swoje oszczędności lub zadłużyło się u rodziny, znajomych i w bankach.