"Rzeczpospolita" opisuje sprawę dwóch lekarzy, którzy otrzymali dwuletni urlop w zamian za nocne dyżury i nadgodziny. Unijne przepisy mówią, że dyżury lekarskie to normalny czas pracy.
Oznacza to, że jeśli ktoś pracuje w nocy, to należą mu się dodatkowe pieniądze oraz czas na odpoczynek. Gdy dwaj pracownicy szpitala w Opolu Lubelskim upomnieli się o należne im dni odpoczynku, dyrektor skierował ich na długie, bezpłatne urlopy.
*ZOBACZ TAKŻE: *Polscy lekarze skarzą się do PE
"Rzeczpospolita" podkreśla, że problem ten dotyczy większości polskich placówek. Po tym jak lekarz Czesław Miś wygrał proces ze szpitalem w Nowym Sączu, ruszyła lawina wniosków o obliczanie godzin pracy na korzystniejszych, unijnych zasadach. Dyrektorzy jednak bronią się i mówią, że lekarze otrzymali juz zapłatę za dyżury a jedyne, co szpital może im zaproponować to bezpłatny urlop.
Autor artykułu zastanawia się, jak będzie wyglądała sytuacja w szpitalach, w których lekarze udadzą się na urlopy. Okazuje się, że operacje będą mogli przeprowadzać zatrudnieni w prywatnych spółkach lekarze, nawet ci urlopowani.
Medycy jednak mówią, że praca w spółkach byłaby dla nich niekorzystna, bo taka firma może rozwiazać umowę bez podawania przyczyny. Zwolnienie pracownika szpitala jest znacznie trudniejsze.
Według unijnych przepisów, każdy ma prawo do 11 godzin opoczynku w ciągu doby. Gdyby takie prawo wprowadzić w Polsce, lekarze nie mogliby na przykład odbywać dyżurów 24-godzinnych. "W sytuacji, gdy w kraju brakuje lekarzy i pielęgniarek, mogłoby to doprowadzić do zapaści w służbie zdrowia" - czytamy w "Rzeczpospolitej".