"Przechowywać w suchym i chłodnym miejscu" - taką instrukcję zwykle znajdujemy na opakowaniach leków. To ważne, więc chowamy lek do lodówki albo w zacienione miejsce. Tylko skąd możemy wiedzieć, że zanim go kupiliśmy, w aptece też był przechowywany w odpowiednich warunkach? A podczas transportu? Szczególnie latem ktoś w łańcuchu dostaw mógł tego nie dopilnować.
Pomocą ma służyć wynalazek firmy Smart Textiles. To warszawski startup, który wymyślił niewielkie sensory w formie naklejek na opakowaniach leków. Mają one gromadzić informacje na temat tego, w jakich warunkach przechowywane i transportowane były leki i inne produkty wrażliwe na temperaturę. Informacje będzie przekazywał przez mobilną aplikację do smartfona.
Twórcy tego rozwiązania przekonują, że to znacznie bezpieczniejsze narzędzie niż data przydatności drukowana na opakowaniu.
Naklejka wraz z aplikacją są na razie w fazie przygotowywania wersji beta. Pomysł ściągnął jednak już na siebie uwagę jednej z najbardziej prestiżowych uczeni technologicznych - Massachusetts Institute of Technology w Bostonie, a dokładnie współpracującej z nią MIT Enterprise Forum Poland. Smart Textiles jako jeden z 23 polskich startupów bierze udział w trzymiesięcznym programie akceleracyjnym MIT Enterprise Forum Poland. Dzięki temu projekty będą rozwijane z pomocą mentorów.
- Na razie to jest dopiero koncepcja. Żeby stworzyć prototyp w wersji beta, potrzebujemy około 100 tysięcy złotych. Ale myślę, że to właściwie dobrze, że nie mamy jeszcze prototypu, bo w czasie warsztatów z MIT Enterprise Forum Poland dostajemy tyle ważnych uwag, że nasz produkt na koniec będzie na pewno wyglądał inaczej niż początkowo zakładaliśmy – mówi WP money Remigiusz Weinar, jeden z twórców Smart Textiles.
Pieniądze mogą się znaleźć na przełomie kwietnia i maja, kiedy zakończy się program akceleracyjny i spośród 23 startupów zostanie wybranych pięć, które dostaną po 200 tys. zł i zaproszenie na tydzień do MIT w Bostonie.
Twórcy wskazują na opakowania leków jako główne przeznaczenie dla swoich naklejek, ale z branżą medyczną związani nie są. Zajmują się przede wszystkim elektroniką drukowaną. – Wybraliśmy branżę medyczną, głównie dlatego, że są to towary o dużej wartości, dodatkowy koszt związany z użyciem naszych sensorów nie będzie dla nich duży. Natomiast dla producenta serka czy kefiru, na tym etapie, mogłoby to być zbyt drogie rozwiązanie – mówi Weinar. Twórcy szacują, że jedna naklejka to będzie koszt około 80 groszy.
Startup jest na początku swojej drogi, ale już myśli o tym, żeby sprzedawać swoje naklejki na rynkach amerykańskim, niemieckim i skandynawskim. Produktem mogą być zainteresowani nie tylko producenci leków, ale też suplementów diety czy kosmetyków.
Czy uda im się podbić rynek? Jeśli powstanie prototyp, a jego testy wypadną pomyślnie, prawdopodobieństwo jest spore. Na rynku działa bowiem podobne rozwiązanie, które kontroluje temperaturę, w jakiej przewożona jest żywność. Za tym pomysłem stoi firma Blulog z Poznania, która działa już na 45 rynkach świata. Ich pomysł polega na bezprzewodowym monitorowaniu temperatury w czasie rzeczywistym, a gdy dojdzie do przekroczenia wartości granicznych, wysyła alerty.
W Polsce Blulog zdobył już całkiem dużych klientów. W 2016 roku dogadał się z firmą Georg Utz Polska, wielkim producentem opakowań, który pojemniki i palety wyposaży w czujniki kontrolujące temperaturę w środku i na zewnątrz opakowania. Kilka miesięcy później startup podpisał też umowę z siecią handlową Eurocash.
To rozwiązanie ma zresztą zastosowanie nie tylko przy transporcie żywności, ale np. również w IT, w serwerowniach, gdzie niezwykle ważne jest utrzymywanie odpowiedniej temperatury.