Aż 1,34 mld euro czyli prawie 5,7 mld zł z unijnej kasy może stracić Polska. Pieniądze miały wspomóc projekty związane z gospodarką odpadami. - Mamy problem - przyznaje wiceministra środowiska Mariusz Gajda.
Z końcem czerwca upłynął termin spełnienia przez Polskę warunków umożliwiających uruchomienie unijnych płatności na projekty związane z gospodarką odpadami - pisze w czwartek "Puls Biznesu".
Gra idzie o 1,34 mld EUR (5,69 mld zł), które miały być rozdzielone w ramach Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko" (ponad 900 mln EUR) i regionalnych programów operacyjnych (400 mln EUR).
"Puls Biznesu" cytuje słowa wiceministra środowiska Mariusza Gajdy z posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowisk, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa 8 czerwca 2017 r.
- Mamy problem z opóźnionymi planami gospodarki odpadami przygotowywanymi przez marszałków województw. Jest to warunek ex-ante w zakresie gospodarki odpadami (...) Komisja Europejska zastrzegła, że zatwierdzi Krajowy Plan Gospodarki Odpadami (KPGO), łącznie z regionalnymi planami gospodarki odpadami. I mimo że dokładaliśmy starań, są opóźnienia w tym zakresie. W związku z tym zachodzi ryzyko, że pieniądze z tego działania poprzez przyznaną alokację mogą zostać niewykorzystane - tłumaczył wiceminister.
Jak pisze PB, Komisja Europejska miała uwolnić fundusze dla branży śmieciowej, jeśli Polska przedstawi nowy KPGO. Ten jest wypadkową planów wojewódzkich (WPGO), które powinny uchwalić sejmiki.
- Niespełnienie (...) warunku przez co najmniej jedno województwo uniemożliwia finansowanie przez Polskę z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wszelkich inwestycji z zakresu gospodarki odpadami, na które przeznaczono w krajowym i 16 regionalnych programach operacyjnych kwotę ok. 1,35 mld EUR (5,8 mld zł) - napisała radczyni prawna Małgorzata Kędzielewska w piśmie do WSA w Warszawie, datowanym na 14 czerwca 2017 r.