Polski Goclever sprzedał w Europie ponad 3 mln tabletów i smartfonów. Milion z tego kupili Polacy m.in. w Biedronkach gdzie tablety tego producenta kosztowały nieco ponad 300 zł. Po sukcesach na rynku, który ostatnio zaczął się kurczyć, poznańska firma zamierza zarobić kokosy na smogu. Po 10 latach działalności wchodzą na nowy dla siebie rynek rowerów elektrycznych i oczyszczaczy powietrza.
Goclever ze zmiennym szczęściem, ale dużą determinacją dostosowuje ofertę do tego, czego szukają klienci. Firma zaistniała w 2007 r. dzięki tanim urządzeniom GPS, potem były smartfony i tablety. Teraz przyszedł czas na to, by do kasy zaprosić Polaków bojących się smogu.
- Od zeszłego roku wszędzie się o tym mówi i pisze. Szczerze przyznam, że w naszych planach dwu czy trzyletnich, nie mieliśmy nawet zamiaru myśleć o takiej kategorii produktowej. Jednak rzeczywistość, w której tak skutecznie mierzymy to zanieczyszczenie i tyle się o nim mówi, sprawia, że się tym zainteresowaliśmy - mówi money.pl prezes Goclever Roman Panek.
Jeden z założycieli Goclever nawet nie ukrywa, jak wiele dobrej roboty wykonali dla jego firmy dziennikarze. Wszystkie artykuły i telewizyjne migawki ze słynnym wacikiem przy rurze odkurzacza stworzyły zupełnie nowe możliwości.
Polski oczyszczacz z Chin
- Pobudzanie tej świadomości w mediach na pewno rozkręciło zapotrzebowanie na ten produkt w Polsce. Pierwszy model już jest w sprzedaży od miesiąca, kolejne dwa pojawią się w najbliższych tygodniach - mówi Panek.
Jakie będą ceny? Oczywiście mają być konkurencyjne, jak zawsze w przypadku oferty tego producenta, która w całości przypływa z chińskich fabryk. - Jako marka niskokosztowa za dużych kuponów za nasz brend nie odcinamy - krótko stwierdza prezes Goclever.
Oczyszczacze powietrza polskiej marki będą więc kosztować od 300 do 1200 zł za najbardziej zaawansowane urządzenie. - W przypadku tego najdroższego to jednak ciągle atrakcyjna oferta, bo porównywalny oczyszczacz uznanej japońskiej marki jest dwukrotnie droższy - zapewnia Panek.
Nasz rozmówca nie chce jednak wprost powiedzieć, jakie są oczekiwania związane z tym nowym segmentem rynku. Zaznacza tylko, że choć perspektywy są kuszące, to nie można tego porównywać do tak dużego biznesu, który kiedyś firma robiła na smartfonach i tabletach.
Rower dla leniwych
Goclever zamierza również wykorzystać modę na ekologiczny transport, która również przybiera na sile w związku ze smogiem. Od przyszłego roku do oferty dołączą rowery elektryczne. Ceny trzech różnych modeli oscylować będą między 2,5 a 3,5 tys. zł.
Przy tej okazji jest też szansa na przeniesienie chociażby części produkcji do kraju. - Jeżeli chodzi o rowery niczego nie wykluczamy. Możliwa jest jakaś kooperacja, ale na razie w całości będą do nas przypływać z Chin. Jeżeli zaś chodzi o elektronikę użytkową, małe są na to szanse - mówi Roman Panek.
Jak dodaje rzecz nie w kosztach pracy, ale w źródłach komponentów i części. Wszystko to jest od ręki dostępne w Chinach. Od baterii przez ekrany po nośniki pamięci. Dlatego Goclever z produkcją pozostanie w Azji, gdzie zaczynała pisać swoją historię tańszych wersji elektronicznych nowinek.
Firma w 2007 r. wystartowała z nawigacjami samochodowymi. Jednak po kilku latach okazało się, że sprzedaż takich urządzeń zaczęła spadać.
Tablet z Biedronki
- Branża elektroniki użytkowej jest bardzo dynamiczna. Cykl życia produktów jest bardzo krótki. Urządzenia GPS 10 lat temu były niezwykle popularne. Potem wszyscy zaczęli wykorzystywać do nawigacji telefony. Musieliśmy szukać dla siebie nowego produktu - mówi prezes Goclever.
Inspiracja przyszła zza oceanu. Pierwszy tablet z logo firmy trafił do sprzedaży tuż przed gwiazdką w 2010 r. Jednak sprzedaż wystrzeliła dopiero w 2012 r., kiedy urządzenia trafiły do Biedronki.- Biedronka to jeden z naszych klientów, ale sprzedawaliśmy je wtedy bardzo szeroko, nie tylko w Polsce, ale również do innych 20 krajów Europy - mówi Panek.
W 2012 r. GoClever ustanowiła swój sprzedażowy rekord. Oznaczało to aż 126 mln przychodu, czyli trzykrotnie więcej niż rok wcześniej. Potem było jeszcze lepiej. W 2013 przychody wystrzeliły do 225 mln.
- W kolejnym mocno spadliśmy znów na 120 mln. Te wzrosty wynikają z tego, że wybraliśmy tak dynamiczne kategorie produktów. Rynek jednak dość szybko się nasycił i w pewnym momencie po prostu przestał się rozwijać. Liczby sprzedawanych tabletów i smartfonów z tego segmentu zaczęły spadać - mówi prezes Goclever.
Podróż z biznesowego raju w rejony mniej radosne była dość dotkliwa. Poznańska firma w zeszłym roku mogła się pochwalić zaledwie częścią rekordowych wyników sprzedażowych. Przychody w 2016 spadły do 50 mln zł.
Brakuje Jobsa
Raz jeszcze okazało się, że w tej branży ciągle trzeba szukać nowych przestrzeni. - Przychody spadły, bo częściowo wycofaliśmy się z tabletów i smartfonów. Przeszliśmy restrukturyzacje, redukcje zatrudnienia. Doszło do takiego swoistego przegrupowania, byśmy mogli iść dalej i stabilnie rozwijać się w tempie 10-20 proc. - zapowiada Panek.
Jak wspomina, wcześniej te wzrosty były na poziomie kilkuset proc. W ciągu 3 lat Goclever urosła aż dziesięciokrotnie. - To było za szybko. Dla nas, jako dla młodych ludzi, to było coś nowego i pewnie wiele rzeczy można było zrobić lepiej, żeby rozwój był bardziej trwały. Jednak te doświadczenia mam nadzieje pomogą nam okrzepnąć i iść dalej - mówi Roman Panek.
Pomóc ma poszerzana od 3 lat gama produktów. Do życia powołano m.in. siostrzaną markę Mediclever. Pod tym logo firma sprzedaje proste i tanie urządzenia elektroniczne do domowej apteczki, jak np. termometry elektroniczne czy ciśnieniomierze.
Goclever próbuje też swoich siła w kategorii małego AGD z mikserami i wagami kuchennymi. - Ciągle zadajemy sobie pytanie, co będziemy robić w przyszłości za rok albo za dwa lata. Problem jednak w tym, że w elektronice konsumenckiej ostatnio nie pojawiło się nic tak przełomowego jak tablet czy smartfon - mówi Panek.
Dlatego firma na razie podąża za trendem wyznaczanym przez potrzeby klientów, którzy w sezonie grzewczym szukają oczyszczaczy powietrza. Strach przed konsekwencjami wdychania smogu, zastąpił tu pomysłowość Steva Jobsa.