Na początku roku małe podkrakowskie miasteczko Skała znalazło się na ustach całej Europy. Ale nie o taką sławę mu z pewnością chodziło. Według informacji "Financial Timesa", zanieczyszczenie powietrza jest w tej 3-tys. miejscowości wyższe niż w Pekinie. Burmistrz Tadeusz Durłak twierdzi jednak, że to mylące dane. - Mamy problem ze smogiem, ale są miasta, gdzie powietrze jest gorszej jakości - komentuje w rozmowie z WP money.
*Jakub Ceglarz, WP money: "Financial Times", opierając się na danych ze Światowej Organizacji Zdrowia, wskazuje, że Skała jest najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie. Rzeczywiście macie taki problem? *
Tadeusz Durłak, burmistrz Skały: Problem z zanieczyszczeniem jest dostrzegalny, ale przyznam szczerze, że jestem zaskoczony informacją, jakoby Skała była najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie. Na pewno są takie, gdzie powietrze jest gorszej jakości, nawet i w Polsce.
Ale WHO podała informacje, że zawartość szkodliwych substancji w metrze sześciennym sięgnęła w mieście aż 980 mikrogramów. Skąd takie dane?
Rzeczywiście, pyłomierz wskazał taką wartość, ale tak było tylko przez 3 godziny. W Sylwestra około 19 temperatura spadła do minus 13 stopni Celsjusza i ludzie masowo rozpalili piece. Wtedy rzeczywiście zanieczyszczenie znacznie wzrosło, ale już koło 22 wszystko wróciło do normy. Pewnie stąd takie informacje, że mamy powietrze gorsze niż Pekin, ale daleko im do rzeczywistości.
A dlaczego w takim razie nie ogłosiliście alarmu smogowego? To dwudziestokrotne przekroczenie norm.
Bo to nie leży w gestii gminy, tylko decyzja o tym musi być podjęta na szczeblu wojewódzkim, a konkretniej przez Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska. Zanim zdążyliśmy ją zawiadomić, to stężenie pyłów nie było już tak wysokie.
Czyli na co dzień nie macie problemu ze smogiem?
Oczywiście, że zdarzają się przekroczenia. Trudno, żeby w mieście położonym na tak ukształtowanym terenie problem smogu nie występował. Mamy raptem kilkaset hektarów powierzchni, a na nich wiele kominów i praktycznie żadnych korytarzy przewietrzeniowych. W porównaniu z innymi miastami lokowanymi na prawie średzkim czy magdeburskim, czyli z ryneczkiem na środku i odchodzącymi od niego ulicami, mamy więc podobne problemy.
Skoro kłopot jest zauważalny, to musicie podejmować jakieś działania, żeby zanieczyszczenie zniwelować.
Już od ponad roku prowadzona jest w naszej gminie akcja edukacyjna, która zachęca do spalania węgla - bo takie piece ciągle są u nas najbardziej popularne - metodą "od góry".
To znaczy?
Zazwyczaj spalanie węgla polega na tym, że najpierw kładzie się podpałkę, a dopiero na wierzch węgiel. Po rozpaleniu mamy do czynienia z pirolizą, czyli rozpadem węgla. W jego wyniku powstają gazy, które w formie czarnego dymu przez komin trafiają do atmosfery.
My proponujemy naszym mieszkańcom odwrotną kolejność. To znaczy: najpierw na goły ruszt sypiemy węgiel, dopiero później rozpałkę. Po podpaleniu te gazy idą najpierw w dół, dzięki czemu ulegają ponownemu spaleniu w komorze spalania. Wtedy do atmosfery nie ma już co iść, więc ograniczamy emisję. A co więcej, taką metodą jesteśmy też w stanie uzyskać nawet do 30 proc. więcej ciepła.
I rzeczywiście mieszkańcy przekonują się do takiej metody?
Zainteresowanie póki co nie powala, ale kluczem jest systematyczność ich przekonywania. Organizowaliśmy pokazy, na których demonstrowaliśmy mieszkańcom, jak palić w piecu w sposób bardziej oszczędny i przyjazny środowisku. Ale to nie może być tylko cyklicznie, ale w sposób ciągły. Wtedy jest większa szansa na skuteczność akcji i ograniczenie emisji pyłów.
A co z "kopciuchami", czyli starymi piecami węglowymi, które najmocniej zanieczyszczają powietrze?
Weszliśmy w program wymiany pieców, finansowany z funduszy strukturalnych i poddziałania 4.4.2, czyli "Obniżenie poziomu niskiej emisji". Zakłada on wymianę pieców węglowych na te piątej generacji lub na gazowe. Skała jest tu liderem spośród okolicznych 5 gmin.
Mamy kartę zgłoszenia projektu i otrzymaliśmy na ten cel 1,54 mln zł. Teraz tylko mam problem z tym, w jaki sposób wybrać mieszkańców, którym wymienimy kotły.