Wrocław - w ostatni weekend najbardziej zanieczyszczone miasto świata. W tym samym czasie stolica Dolnego Śląska cieszyła się z otrzymania tytułu European Best Destination 2018. Wrocław walczy o inny prestiżowy tytuł - o miano Zielonej Stolicy Europy. Smog opanował też uzdrowiska, które mimo fatalnej jakości powierza pobierają opłaty klimatyczne.
W ostatni weekend, jak informował Dolnośląski Alarm Smogowy, normy trującego pyłu PM 2.5 przekroczone były kilkukrotnie i sięgnęły rekordowych poziomów. Według danych portalu AirVisual w piątek Wrocław był najbardziej zanieczyszczonym miastem świata.
O to miano skutecznie zawalczył też w sobotę, kiedy powietrze było tam bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż w Pekinie i słynącym ze smogu Hanoi w Wietnamie. Normy przekroczone zostały o 800 proc. Nieco lepiej pod tym względem wyglądała niedziela. Wtedy normy przekroczone były „zaledwie” o 200 proc. i stolica Dolnego Śląska spadłą z pozycji lidera.
Wszystko co musisz wiedzieć o smogu. Co w nim jest? Skąd się bierze? Jak się chronić?
Dokładnie w tym samym czasie miasto zwyciężyło w innej kategorii. Wrocław okazał się być bezkonkurencyjny w międzynarodowym konkursie European Best Destination 2018. Zdobyło ponad 41 tysięcy głosów i w tyle zostawiło hiszpańskie Bilbao czy włoski Mediolan.
Rzecz jednak w tym, że konkurs organizowany przez międzynarodową organizację, zajmującą się promocją kultury i turystyki na kontynencie, wygrać można głosami zaangażowanych przez miasto internautów.
Puchar dla prezydenta
Dużo trudniej jednak poradzić sobie ze smogiem trującym mieszkańców. Oczywiście tytuł ten cieszy i cieszyć powinien, jednak absolutnie kuriozalnym jest fakt, że wymarzoną przez turystów destynacją jest tak zanieczyszczone miasto.
W związku z tym zaskakującym zderzeniem dwóch tytułów „naj”, inną niechlubną nagrodę przyznano prezydentowi Wrocławia Rafałowi Dutkiewiczowi. Od przedstawicieli partii Razem samorządowiec dostał puchar za zdobycie 1. miejsca w ogólnoświatowym rankingu miast o najwyższym zanieczyszczeniu powietrza.
Krytycy dotychczasowych zmagań miasta ze smogiem wytykają władzom zbyt skromne nakłady na ten cel i zbytnie zaangażowanie w zdobywaniu kolejnych wyróżnień i imprez jak Europejska Stolica Kultury czy zeszłoroczne World Games.
Na tym tle dość szczególnie wyróżniają się też zabiegi Wrocławia o pozyskanie tytułu Zielonej Stolicy Europy 2019. Wprawdzie ostatecznie miasto odpadło z tej rywalizacji, ale tuż po ogłoszeniu wyników od razu usłyszeliśmy zapowiedź, że starania te będą kontynuowane w kolejnych latach, jakby problemu smogu w ogóle nie było.
Opłata za smog
Jak już pisaliśmy w money.pl problem jednak jest i staje się już na tyle poważny, że w mieście pojawiają się też pomysły powtórnego skomunalizowania sieci ciepłowniczej. Miałoby to zwiększyć liczbę nowych przyłączeń. Jeżeli przyspieszenia tu nie będzie to, jak obliczyli Zieloni, ostatni stary piec przestanie kopcić we Wrocławiu za 500 lat.
Koncepcja nie spotkała się jednak ze zrozumieniem władz Wrocławia, które zadowolone są ze współpracy z prywatnym właścicielem sieci - firmą Fortum. Choć w ostatnich latach przyłączano do niej zaledwie po średnio 8 starych kamienic rocznie.
Jak też pisaliśmy w money.pl rekordowe zanieczyszczenie nie stanowi żadnej przeszkody w pobieraniu przez niektóre miejscowości wypoczynkowe na południu Polski tzw. opłaty uzdrowiskowej. Zmienić ma to dopiero nowe prawo, które wejdzie w życie w październiku tego roku.
Na jego podstawie uzdrowiska będą musiały wykazać, że powietrze sprzyja leczeniu. Z oczywistych powodów przekroczenia norm trujących cząsteczek, nie dadzą takiego prawa. Tymczasem utrata statusu uzdrowiska oznaczać będzie stratę konkretnych pieniędzy.
Zgodnie z prawem władze uzdrowisk mogą pobierać od kuracjuszy i turystów 4,33 zł za każdą rozpoczętą dobę. Nie brzmi specjalnie efektownie, ale przy dużej liczbie turystów, daje w średniej wielkości miejscowości nawet kilka mln zł rocznie.
Smog pod sąd
Zanim jeszcze prawo zacznie na dobre tu obowiązywać, Polacy wzięli sprawy w swoje ręce i ruszyli do sądów, by walczyć o odszkodowania za opłaty klimatyczne, pobierane przez władze otulonych smogiem miejscowości.
Jak pisaliśmy w money.pl w sądzie przegrała m. in. Wisła. Jeden z kuracjuszy uznał, że miasto bezprawnie pobiera tę opłatę. Ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał turyście rację. Zdaniem sądu Wisła faktycznie niesłusznie pobierała taksę klimatyczną. Przepisy, które to określały, zostały po wyroku po prostu uchylone.
Do sądu trafiła też sprawa Zakopanego, które mimo bardzo częstych przekroczeń dopuszczalnych norm jakości powietrza, bez zawahania pobiera opłatę klimatyczną. Sprawa ta nie przebiegała jednak już tak gładko. Władze samorządowe zgłosiły problem taksy klimatycznej do Trybunału Konstytucyjnego i wniosły o odroczenie rozpraw do momentu, gdy TK wyda wyrok.
Ostatecznie jednak, jak już pisaliśmy w WP racja została jednak przyznana turyście. Sąd stwierdził, że z uwagi na zanieczyszczenie powietrza Urząd Miasta Zakopane bezpodstawnie pobierał opłatę. Urząd musiał zwrócić turyście te pieniądze i uiścić 300 zł kosztów sądowych.
- Przez całą młodość jeździłem w góry, bo je po prostu kocham. I od kilkunastu lat staram się tą miłością zarazić również moje dzieci. Nie wybieramy już polskich miejscowości górskich. I to nie dlatego, że lubimy wydawać pieniądze. Jeżdżenie, chociażby do Zakopanego, jest trujące. Zabierając tam dzieci, czuję się tak, jakbym dawał im do ust papierosy. A tego nie robię - wyjaśniał w rozmowie z Money.pl dr hab. Bogdan Achimescu z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który wygrał z Zakopanem.