Choć wydaje się, że SMS-y to już przeszłość, gliwicka spółka udowadnia, że można na nich świetnie zarobić. ComVision wysłała w zeszłym roku blisko miliard wiadomości, a rok wcześniej uzyskała przychód prawie 40 mln zł. Jak to zrobili?
Dostajesz czasem SMS-y ze sklepów internetowych, urzędów albo innych firm? Jeśli tak, to jest bardzo prawdopodobne, że doszły do ciebie dzięki ComVision. To właśnie ta pochodząca z Gliwic firma jest właścicielem platformy SMSAPI. Dzięki niej gigantyczne ilości SMS-ów z reklamami, informacjami o nowych usługach i tym podobnymi treściami docierają do ludzi w ponad 170 krajach na całym świecie.
Każda firma czy inna instytucja, która chce masowo rozesłać ludziom jakiegoś SMS-a, musi skorzystać z platformy do takiej wysyłki i za to zapłacić. Choć w tym biznesie często na fakturach pojawiają się grosze, to przy masowej skali robią się z tego pokaźne kwoty.
- Jesteśmy bezpośrednio połączeni ze wszystkimi operatorami GSM w Polsce i za ich pośrednictwem wysyłamy wiadomości do odbiorców. Jak w większości biznesów, opieramy się o marżę. Skala naszej działalności pozwala osiągać co roku dobre wyniki - mówi money.pl Andrzej Ogonowski z ComVision, który pełni funkcję brand directora SMSAPI.
Dzięki temu w 2016 roku przychody firmy wyniosły 40 mln zł - dwa razy tyle, co rok wcześniej. Do osiągnięcia takiego wyniku potrzebne było wysłanie 540 mln SMS-ów. W 2017 roku udało się przebić ten wynik wysyłką 960 mln wiadomości tekstowych.
To, że ComVision odniosła taki sukces, to w dużej części zasługa wyczucia koniunktury i startu w odpowiednim czasie. Jak się po latach okazało, tym magicznym oknem biznesowym był rok 2007. Wtedy nie było jeszcze Facebooka w Polsce, a w USA pokazali dopiero pierwszego iPhone'a.
- Kilka lat temu był boom na nasz biznes. Powstawały kolejne firmy, ale dość szybko upadały. Dlatego nie mam wątpliwości, że idealnie wyczuliśmy moment startu i potrzeby klienta - mówi Andrzej Ogonowski.
SMS. Stary, ale jary
Rzeczywiście w 2007 roku dla biznesu i instytucji SMS był prawdziwą innowacją w kontakcie z klientami, choć pierwsza eksperymentalna wiadomość tego typu na świecie została wysłana już w 1994 r.
Dość szybko potencjał tego rozwiązania zrozumiała gliwicka firma, która początkowo zajmowała się tworzeniem oprogramowania dla powstających wtedy w Polsce jak grzyby po deszczu sklepów internetowych. Kiedy jednak biznes SMS-owy wypalił, zrezygnowała z wcześniejszego profilu działalności.
Pytanie tylko, jak długo jeszcze ten biznes będzie się tak świetnie kręcił? - Z naszych analiz wynika, że rynek tak szybko nie zahamuje. Myślę, że przez najbliższe lata będzie funkcjonował bardzo dobrze. Jednak cały czas w zanadrzu mamy kilka nowych pomysłów z użyciem sztucznej inteligencji, wykorzystującej komunikację SMS-ową - chwali się Ogonowski.
Prostota wygrywa
Jak zapewnia, w jego branży rządzi pewien paradoks, z którego dobrze sobie zdawać sprawę. Nie można pozwolić sobie na stanie w miejscu, ale nie można też przesadzić z innowacyjnością. To ostatecznie klient decyduje, czego mu trzeba, a ten kupujący w ComVision ciągle ceni sobie SMS-y.
- W kontaktach międzyludzkich SMS-y rzeczywiście tracą na znaczeniu. Ciągle jednak w komunikacji między firmami albo firmą a klientem często się ich używa i będzie używać. Dzieje się tak również dlatego, że komunikatory traktujemy jako sferę prywatna, a udostępniając firmie czy instytucji numer telefonu nie mamy żadnych oporów przed dostawaniem od nich SMS-ów - wyjaśnia Ogonowski.
Gliwicka spółka nie ma wątpliwości. Jej żniwa, na z pozoru przestarzałej technologii, potrwają jeszcze długo, bo SMS wygrywa swoją prostotą. Wystarczy telefon z numerem i gotowe. Niczego nie trzeba instalować ani udostępniać.
Świat dostrzegł sukces
Zresztą, jak dodaje Ogonowski, dla niektórych polskich urzędów SMS jest i tak potężnym skokiem technologicznym w komunikacji z petentami.
Dynamiczne wzrosty wyników spółki ostatecznie sprawiły, że polskim biznesem zainteresowali się najwięksi europejscy gracze. ComVision w zeszłym roku dołączyła do norweskiej LINK Mobility Group.
Norwegowie bez wahania wyłożyli na ten cel 16 mln euro. - Dzięki temu, że jesteśmy w Grupie możemy swobodniej działać również na rynku europejskim. Nasze SMS-y docierają do każdego zakątka starego kontynentu - mówi Ogonowski.