Właśnie minęły nam święta wielkanocne, w zasadzie dosyć radośnie – jeżeli chodzi o gospodarkę. Amerykanie zafundowali nam prawdziwy świąteczny prezent (częściowo tylko za nasze pieniądze) w postaci szerokiej oferty offsetowej. I wcale nie trzeba było szukać tego prezentu w ogrodzie. Okazuje się, że bycie sojusznikiem USA w dzisiejszych czasach jest dla nas najlepszym interesem ekonomicznym.
Po raz pierwszy jesteśmy sojusznikiem zwycięzcy i nie minął miesiąc – a już podpisujemy umowy, w wyniku których napłyną do Polski miliardy dolarów. Ostatnie szacunki mówią już o 12 mld USD, inwestycjach technologicznych i umorzeniach kredytów. Ciągle aktualna pozostaje sprawa amerykańskich baz w Polsce.
W tym samym czasie z niezwykłym trudem negocjacji ustaleń i targów po wielu, wielu latach podpisujemy jakże kontrowersyjny traktat akcesyjny z UE. Oczywiście rozmaici eksperci przekonują nas o ekonomicznych korzyściach wynikających z akcesji. Wątpliwości mają jednak rolnicy, górnicy, hutnicy, coraz większe także podatnicy – którym z okazji akcesji szykowana jest największa w dziejach III Rzeczpospolitej podwyżka podatków. Te targi o procenty, kwoty, limity, okresy ochronne, normy, udziały własne – powodują dosyć niejasny obraz opłacalności ekonomicznej integracji nawet dla dość racjonalnie myślących obywateli.
Propaganda pro-europejska wprowadza przy tym szarego obywatela w niejasności wmawiając mu, że akcesja do UE równa się traktatowi z Schengen i unii monetarnej, a przecież tak nie jest. Ostatnie sondaże badań OBW wieszczą wręcz klęskę akcesji (51% przeciw – 49% za), co pomijane jest milczeniem, a przecież po spektakularnej klęsce rządu i SLD w sondażach należało się tego spodziewać.
Niepokojące jest również wystąpienie Romana Prodi w „La Republice”, który krytykuje nas za kupno amerykańskich myśliwców. Jesteśmy niepoprawni – powinniśmy kupować latające staruchy z UE. Pamiętacie państwo podobne w tonie wystąpienie prezydenta Francji? To nie jest przypadek, że jeszcze nie weszliśmy do UE, a już usiłują ustawić do pionu resztki naszej europejskiej „niepoprawności” politycznej.
Skoro akcesja z UE jest tak kontrowersyjna politycznie i ekonomicznie, rodzi się w wielkich bólach, radykalizuje sfrustrowane, narastającym kryzysem społeczeństwo, a z drugiej strony sojusz z USA kosztujący niewiele, a dający już teraz wielkie wymierne korzyści finansowe, to może zmienić orientację polityczną i ekonomiczną. Przypomina mi się stare przysłowie, które dla potrzeb niniejszego tekstu sparafrazuję: „Jak USA obiecuje, że da, to da, a jak Europa obiecuje, że da, to obiecuje”.
Już dzisiaj rachunek ekonomiczny i polityczny jednoznacznie wskazuje na konieczność zmiany opcji. W przeciwnym przypadku nastroje społeczne sięgną bruku i większość w jesiennych wyborach (a chyba nikt już nie ma wątpliwości że wybory nastąpią jesienią) władzę przejmie Samoobrona. I już jej nie odda pokojowo.
Szansę na akcesję nie są tak znaczące jak się wydaje. Czesi są jeszcze bardziej sceptyczni niż my, w obliczu większego kryzysu coraz wyraźniej rysuje się rozłam w UE na blok centralny (Niemcy, Francja, Belgia) oraz pro-amerykański (Wielka Brytania, Hiszpania, Holandia).
Podsumowując – w polskiej polityce strategicznej zaczyna rysować się alternatywa dla akcesji z UE. Jest nią strategiczny sojusz polityczno-gospodarczy z USA i wejście do NAFTA. Warto rozważyć taką alternatywę. Euro-zwolennikom przypominam, że to nie europejska integracja pomogła odbudować potęgę gospodarczą Niemiec i Francji po wojnie, lecz amerykański plan Marshalla. Być może warto wrócić do dobrych wzorców, a integrować się z UE już po naprawie gospodarki, na zupełnie innych warunkach przetargowych.
Argumenty geograficzne są już chyba nieaktualne – Australia i Nowa Zelandia ma wszędzie daleko, ich związki z Wielką Brytanią są wręcz historyczne, a jednak współpracują przede wszystkim z USA, co wychodzi im jednoznacznie na zdrowie. Nie sądzę też, że grozi nam zamknięcie granic i izolacjonizm z UE, gdybyśmy zagłosowali na NIE. Przecież chronią nas ustalenia WTO, OECD, nie sądzę też że UE odważy się na konflikt z sojusznikiem USA. Czy słyszeli państwo o wojnie gospodarczej UE z Nową Zelandią albo Kanadą, albo z Izraelem?