Zaledwie 8 proc. dzieci chce przejmować biznesy swoich rodziców. Nie ma tu znaczenia branża ani wielkość firmy. Potencjalni spadkobiercy nawet największych polskich firm często wybierają swoją własną drogę. W takich warunkach trudno budować silne polskie marki.
Jak już pisaliśmy w money.pl, Solange i Krzysztof Olszewscy sprawdzają możliwość sprzedaży Solarisa, polskiego producenta autobusów. Informację tą potwierdził w czterech niezależnych źródłach "Dziennik Gazeta Prawna". Czy to oznacza, że ta odnosząca sukcesy polska firma produkująca autobusy może trafić w ręce zagranicznych inwestorów?
Od firmy nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi w tej sprawie. Biuro prasowe przesłało nam tylko komunikat, z którego wynika, że propozycje wsparcia rozwoju firmy od partnerów polskich i zagranicznych pojawiają się od lat.
"Takie propozycje są zawsze sprawdzane pod kątem potencjalnych korzyści dla rozwoju polskiej marki Solaris" - czytamy w komunikacie, w którym nie odniesiono się do naszych pytań o ewentualną sukcesje z udziałem dzieci państwa Olszewskich. Czyżby Małgorzata i Jan Olszewscy nie byli zainteresowani przejęciem sterów? Przecież przez wiele lat brali udział w rozwijaniu rodzinnej firmy.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie jestem zainteresowany sukcesją Solarisa – odpowiedział nam Jan Olszewski. I dodał, że decyzją swojej mamy do firmy wróci jako co najmniej 40-letni doświadczony menadżer. Dlatego, jak na razie, nadal rozwijać będzie swoje własne przedsiębiorstwo.
Trudny czas dla firm przełomu
Póki co nie znane są dalsze losy jednego z europejskich liderów w produkcji autobusów. Są tylko nieoficjalne doniesienia i deklaracja Jana Olszewskiego, który nie wyklucza, że przejmie zarządzanie tą firmą po rodzicach.
Niestety problemy ze zmianą pokoleniową w polskich firmach są raczej regułą niż wyjątkiem. Sprawa jest bardzo poważna, bo przedsiębiorcy, którzy rozkręcali swój biznes ponad 25 lat temu, właśnie teraz osiągają wiek, w którym coraz trudniej im zarządzać własnym biznesem. Zatem takich pytań jak: co dalej z Solarisem? - w najbliższym czasie słyszeć będziemy znacznie więcej.
Z raportu PWC "O biznesie rodzinnym głosem sukcesorów" wynika, że częstym problemem może być rozbieżność wizji zarządzania firmą. Tylko 7 proc. ewentualnych sukcesorów uważa, że ich firma rodzinna ma strategię biznesowa dostosowaną do współczesności i samej zmiany pokoleniowej przy sterach.
Co więcej aż 36 proc. sukcesorów odczuwa frustrację w związku z tym, że ich rodzice nie w pełni rozumieją szanse i zagrożenia, jakie niesie ze sobą współczesność. Szczególnie odnosi się to do poruszania się po świecie, który w tak zdecydowany sposób, przeniósł się teraz w rzeczywistość wirtualną. To jednak nie koniec problemów.
IT zamiast rzeźni
- Często nie chodzi o samą firmę, a o problem wyjścia z cienia rodziców, którzy ten sukces zbudowali. Dlatego dzieci chcą iść swoją drogą. Innym powodem, jest chęć rozwijania się w innej branży niż ta, w której działa firma rodzinna. Szczególnie dobrze widać ten problem w dużych rodzinnych firmach z branży mięsnej – mówi money.pl dr. Adrianna Lewandowska, prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego.
Jak przekonuje, właśnie w tych firmach niezwykle często dzieci nie chcą kontynuować dzieła rodziców i wybierają sobie inne obszary działalność, jak innowacje, czy IT np. - Zresztą nasze badania pokazują, że zaledwie 8 proc. dzieci chce przejmować biznesy swoich rodziców bez względu na branże - mówi Lewandowska.
Rzecz jednak w tym, że sytuacja, kiedy dzieci nie przejmą zarządzania firmą, jeszcze nie oznacza, że sukcesja się nie udała. Pamiętajmy, że są dwa możliwe rozwiązania w sytuacji, kiedy firma ma pozostać w rękach rodziny. Sukcesja wewnętrzna, kiedy zarządzanie też pozostaje w rodzinie, i zewnętrzna.
W tym drugim przypadku stery w firmie przejmuje menadżer z zewnątrz, ale z wieloletnim doświadczeniem. Struktura właścicielska się jednak nie zmienia.
Odwrotnie niż na zachodzie
- Najprawdopodobniej z takim podejściem będziemy mieli coraz częściej do czynienia. Pokazują to światowe doświadczenia. Wprawdzie na razie według naszych badań w Polsce 70 proc. właścicieli dużych firm chce przekazać zarządzanie komuś z rodziny, to na zachodzie Europy ten odsetek jest taki sam. Ale dotyczy odwrotnej sytuacji. Tam 70 proc. właścicieli chce korzystać z zarządcy zewnętrznego - mówi Adrianna Lewandowska.
Niestety - jak przekonuje ekspertka - nasze doświadczenia pokazują, że w Polsce częściej od zarządu zewnętrznego, wybiera się sprzedaż firmy w całości. Tak było w przypadku znanej polskiej marki Kamis, którą Robert Kamiński, po 20 latach sprzedał światowemu potentatowi w branży przypraw firmie McCormick.
- Znam przypadki kilku takich prób, w których, pomimo, wydawać by się mogło, odpowiedniego przygotowania menadżerów zewnętrznych, jak i gotowości firm rodzinnych do przeprowadzenia sukcesji z ich udziałem, czy wielu odbytych rozmów, taka współpraca się finalnie nie udała - mówi Lewandowska.
Dlaczego to takie trudne? Menadżerowie od 20 lat działający w globalnych korporacjach, grających na wynik w każdym miesiącu, mają problem z odnalezieniem się w nowych warunkach. Dowodem na to może też być próba Solarisa z tym rozwiązaniem.
Korporacja działa inaczej
Andreas Strecker prezesem był niecałe dwa lata. W fotelu zasiadł 1 kwietnia 2015 r. Solange Olszewska chciała wtedy oddać władzę nad spółką niezależnemu fachowcowi. Jednak już pod koniec 2016 r. prezes Strecker został zwolniony, a do władzy ponownie wróciła Solange Olszewska.
Zdecydowała "różnica poglądów na temat sposobu zarządzania firmą". To niestety bardzo częsty problem, bowiem w firmie rodzinnej np. nie ocenia się wyników pracy po miesiącu, tylko po roku. To jest inny horyzont czasowy, inna optyka, zupełnie inne środowisko do działania. Zatem nawet, jak obie strony są świetnie przygotowane, to może dojść do nieporozumień. Są jednak przykłady sukcesów.
- Dowodem na to, że się jednak udaje jest firma Roleski. Jej założyciel, mimo że jego córki są świetnie przygotowane do zarządzania firmą, powierzył to zadanie zarządcy zewnętrznemu. Z sukcesem w tej roli sprawdza się Jakub Kołodziej - mówi prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego.
Wprawdzie brakuje nam wielu, dobrych doświadczeń z taką formą sukcesji, dobrze mieć świadomość, że polski firmy nie muszą trafiać w ręce obcego kapitału. Oprócz rodzinnej sukcesji - jak podkreśla Lewandowska - powinniśmy sięgać po rozwiązania z zewnętrznym zarządcą. Na zachód od Warszawy jest to zwykle pierwszy wybór właścicieli dużych firm.