We wtorek w Olsztynie, podobnie jak w kilkunastu innych miastach Polski, odbywa się uliczna zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Aby projektem zajął się Sejm, do końca sierpnia trzeba zebrać 100 tysięcy podpisów.
Jak powiedział we wtorek przewodniczący Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ Solidarność Józef Dziki, podpisy zbierane są w miejscach, gdzie gromadzi się, czy przemieszcza najwięcej ludzi, np. w Olsztynie na głównym dworcu kolejowym. W innych miastach w regionie podpisy zbierane są w miejscach, które ustalili przewodniczący struktur lokalnych związku, informacje o miejscach podane są w ogłoszeniach, ponadto podpisy zbieramy także w siedzibie związku w Olsztynie i siedzibach lokalnej Solidarności - podkreślił Józef Dziki.
Pytany, czy ludzie chętnie podpisują się pod pomysłem ograniczenia handlu w niedzielę, odpowiedział, że reagują różnie.
- Część chętnie podpisuje listę, popierając projekt, a są i tacy, którzy nie widzą nic poza czubek własnego nosa, nie widzą tego, że są tysiące pracowników w handlu, którzy w niedzielę nie mogą spędzić wolnego czasu wspólnie z rodziną, czy też nie mogą uczestniczyć w niedzielnych uroczystościach w kościele - wskazał przewodniczący Dziki. Jak dodał, do tej pory w regionie zebrano około 2 tysięcy podpisów.
Mieszkaniec Olsztyna 49-letni Dariusz Budziński uważa, że zakaz jest sprzeczny z zasadą prowadzenia swobodnej działalności gospodarczej.
- Ja pracuję cały tydzień, mam nienormowany czas pracy i zdarza się, że tylko w niedzielę mam możliwość zrobienia dużych zakupów. Być może rozwiązaniem sytuacji byłoby odpowiednio wyższe wynagradzanie pracowników pracujących w handlu w niedzielę i święta, jako rekompensata za konieczność pracy w czasie, gdy inni mają wolne - powiedział mieszkaniec Olsztyna.
Z kolei 74-letnia mieszkanka Olsztyna Genowefa Kryszk powiedziała, że niedziela powinna być dniem poświęconym rodzinie. - Żal mi tych ludzi, którzy w niedzielę muszą stać za ladą albo siedzieć w kasie, zamiast poświęcić czas dla dzieci i wnuków - wyjaśniła emerytka.
Z informacji przekazanej we wtorek przez biuro prasowe urzędu miasta w Olsztynie wynika, że rynek handlowy Olsztyna to rynek regionalny, obsługujący zarówno mieszkańców miasta, jak i okolicznych miejscowości satelickich. W stolicy Warmii i Mazur znajdują się obiekty handlowe w różnorodnych lokalizacjach i o różnym przeznaczeniu - od targowisk, przez lokalne pawilony handlowe, hiper i supermarkety oraz dyskonty, których jest ponad 25, po centra handlowe i sklepy przy głównych ulicach.
Łącznie w sektorze "handel detaliczny" w mieście działa ok. 2,7 tys. podmiotów gospodarczych. Nowoczesne obiekty handlowe mają łączną powierzchnię ok. 121 tys. metrów kwadratowych powierzchni najmu. Do największych galerii handlowych należą, zlokalizowana w ścisłym centrum, galeria Aura oraz w południowych dzielnicach Olsztyna Galeria Warmińska.
Jak wynika z informacji przekazanych przez olsztyński magistrat, nasycenie powierzchnią handlową w Olsztynie pozostaje na średnim poziomie w porównaniu z innymi miastami podobnej wielkości, wynosi około 700 metrów kwadratowych powierzchni na 1 tysiąc mieszkańców, co wskazuje - jak oceniają urzędnicy - na możliwości dalszego rozwoju rynku. Według danych urzędu miasta Olsztyn jest stosunkowo zasobny pod względem siły nabywczej, stanowiącej 114,4 proc. średniej krajowej. Każdy z mieszkańców miasta dysponuje średnio kwotą 29,3 tys. złotych rocznie.
- Co do decyzji o lokalizacji sklepów wielkopowierzchniowych, to ta sprawa jest uregulowana prawnie. Zgodnie z prawem sklep wielkopowierzchniowy może być budowany wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W Olsztynie nie mamy nowych terenów spełniających takie wymagania. Handel wielkopowierzchniowy będzie się koncentrował tylko w tych miejscach, w których jest już ulokowany - wyjaśnił Patryk Pulikowski z biura prasowego urzędu miasta w Olsztynie.