Związkowcy w Biedronce pokłócili się w sprawie protestu zaplanowanego na 2 maja - dowiedział się WP money. "Solidarność'80" zarzuca NSZZ "Solidarność", że ten z nimi nie uzgadniał ani terminu strajku, ani jego formy.
Jak poinformowaliśmy w ubiegłym tygodniu, 2 maja ma odbyć się protest pracowników Biedronki. Solidarność chce, by uczestniczyły w nim inne sieci handlowe. Nieoficjalnie mówi się, że zastrajkują pracownicy Polomarketu, Tesco, Auchan i Lidla. Protest ma mieć formę strajku włoskiego; pracownicy przyjdą normalnie do pracy, ale swoje obowiązki będą wykonywać dużo skrupulatniej, a przez to wolniej niż zazwyczaj.
Problem w tym, że od protestu odcina się jeden z większych związków zawodowych. Z pisma, do którego dotarł WP money wynika, że Solidarność'80 czuje się pominięta przez NSZZ "Solidarność" przy planowaniu strajku.
"Odnosząc się do informacji medialnych zawartych w artykule WP „Strajk w Biedronce już pewny. Inne sieci do niego dołączą” komisja zakładowa NSZZ Solidarność'80 w JMP S.A. ze zdziwieniem przyjęła wypowiedź Pana Piotra Adamczaka, przewodniczącego NSZZ Solidarność, dotyczącą zaplanowania akcji protestacyjnej dnia 2 maja 2017 r w formie strajku włoskiego." - czytamy w piśmie.
Związkowcy tłumaczą, że Solidarność'80 jest niezależnym związkiem i nie podlega pod Piotra Adamczaka, szefa Solidarności w Biedronce, oraz Alfreda Bujarę, szefa sekcji handlowej w "Solidarności".
"Solidarność'80 powstała na drodze niezadowolenia byłych członków i działaczy związku, właśnie z takiego sposobu podejmowania decyzji wewnątrz byłej organizacji" - napisano. Jak dodano, wprawdzie związki wystosowały wspólne stanowisko w sprawie podwyżek do Biedronki i zasugerowały w nim strajk, jako jeden z elementów nacisku, ale nikt nie uzgadniał daty ani formy protestu.
Jak udało nam się ustalić, "Solidarność'80" wolałaby wybrać nie strajk włoski, a zwykłe protesty i akcje ulotkowe skierowane do klientów. Związkowcy chcieliby zwrócić uwagę na problem, organizując manifestację na ulicy Dolnej w Warszawie, gdzie mieści się główna siedziba Biedronki.
- Boimy się, że będziemy pośmiewiskiem, bo nikt w strajku włoskim nie weźmie udziału. Skończy się tylko na kompromitacji. Uzwiązkowienie jest nieduże, więc mało prawdopodobne, by wiele osób się do nas przyłączyło - mówi nasz informator.
Co na to drugi ze związków? W czwartek Alfred Bujara przekazał, że to nie "Solidarność" wymyśliła protest.
- To oddolna inicjatywa pracowników. Liczymy, że akcja wreszcie uświadomi pracodawcom, jak wielkie jest niezadowolenie pracowników handlu, i skłoni ich to do rzeczywistego dialogu ze stroną społeczną - mówi.
Data protestu została zaproponowana na nieoficjalnym forum pracowników Biedronki, a związek tylko z tego skorzystał. Inna sprawa, że pracownicy chcieli brać tego dnia urlopy na żądanie i w ten sposób zaprotestować. "Solidarność" przestrzega, że takie może skutkować zwolnieniami dyscyplinarnymi, jeśli pracownik nie pojawi się w pracy.