"Miało być trzęsienie ziemi i triumfalny powrót chadeków do władzy po 7 latach spędzonych w opozycji. Jest pat. Tak słabego wyniku CDU nikt się nie spodziewał. Lewica może mówić o sukcesie" - pisze w redakcyjnym komentarzu "Trybuny" Małgorzata Barwicka.
Określiła kampanię wyborczą w Niemczech jak emocjonującą, w które walczono na słowa, plakaty, argumenty. "Kanclerz Schroeder nie zważając na krytykę, że nie poradził sobie z bezrobociem, przemierzał wzdłuż i wszerz Niemcy, wzywając na wiecach: "dajcie nam kontynuować reformy!"."
Przez 10 tygodni SPD zyskała 11 punktów. To niewątpliwie zasługa "medialnego kanclerza", który nie stronił od otwartej walki o głosy. Przebojem weszła do Bundestagu Partia Lewicy, uzyskując 8 proc. głosów, a we wschodnich landach zdobyła niemal tyle samo co CDU - około 25 procent" - pisze publicystka.
Gazeta przytacza też komentarz szefa SLD Wojciecha Olejniczaka: "Jest to wyznacznik dla SLD, że trzeba wstać z kolan i zmobilizować się w końcówce kampanii. Schroeder pokazał nam, jak walczyć - powiedział "Trybunie" Olejniczak.