W 2021 roku Polacy "wyspowiadają się" z wielu szczegółów życia. Opowiedzą o pracy, liczbie osób w gospodarstwie, zarobkach, wykształceniu, stanie cywilnym. Rachmistrzowie dotrą nawet do bezdomnych. Ucieczki od pytań nie będzie. Za nieudzielanie odpowiedzi grozi kara grzywny - do nawet 5 tys. zł.
Jakie ma Pan/Pani wykształcenie? Pracuje Pan/Pani? Gdzie? I ile zarabia? Jakie ma inne źródła utrzymania? Jak dojeżdża Pan/Pani do pracy? Ile osób mieszka w gospodarstwie domowym? I tak dalej, i tak dalej. Takie pytania usłyszą Polacy, do których dotrą rachmistrzowie, którzy będą przeprowadzać spis powszechny.
Zbieranie informacji to kosztowna sprawa. 386 mln zł - tyle pochłonie cała akcja. Najwięcej, bo aż 343 mln zł, przypadną na rok 2021, czyli moment przeprowadzenia większości ankiet. Wcześniej Główny Urząd Statystyczny przeprowadzi dwa spisy testowe.
Źródło: fragment ustawy o powszechnym spisie
Badanie dotyczy 38 mln obywateli. Podstawą jest baza PESEL, a w tej jest każdy z nas. Stąd cel jest prosty - objąć spisem 100 proc. Polaków. Rachmistrzowie, czyli osoby odpowiedzialne za spis, mają dotrzeć nawet do bezdomnych. Na dworcach, w altankach, bunkrach i lasach, dworcach autobusowych i ich okolicach. To nie żart.
Spis powszechny ważny dla rządu
Kilka słów wyjaśnienia: spisy powszechne w Polsce dostarczają informacji statystycznych do GUS. A urząd je opracowuje i publikuje - korzystają ministerstwa, korzystają przedsiębiorcy. Te dane będą wykorzystane przy planowaniu zasiłków dla bezrobotnych, zasiłków opiekuńczych, a nawet przy kształtowaniu polityki dotyczącej oświaty.
Ministerstwo Zdrowia na ich podstawie opracowuje liczbę medyków niezbędnych w danych regionach. Stąd spis powszechny dla każdego rządu i każdego szefa GUS jest niezbędny.
Zobacz także: O 1,2 tys. osób wzrosło zatrudnienie w ministerstwach za rządów PiS. Najbardziej w resortach gospodarczych
Od momentu odzyskania niepodległości przez Polskę spisy są organizowane mniej więcej co dziesięć lat. Pierwszy na ziemiach polskich miał miejsce jeszcze w 1765 roku. Ostatni był z kolei w 2011, czyli 7 lat temu. Główny Urząd Statystyczny właśnie zaprezentował datę kolejnego. Na szereg pytań (od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu) będziemy odpowiadać od 1 września 2021 roku do końca listopada tego samego roku. Takie są wymagania Unii Europejskiej.
Odpowiadać na szereg pytań będziemy przez internet, telefon i podczas spotkań z rachmistrzami spisowymi we własnym domu. Spora część informacji o Polakach zostanie zaciągnięta ze wszystkich dostępnych w urzędach i ministerstwach baz danych. Stąd nie do każdego rachmistrz może dotrzeć. Ale jeżeli będzie brakować jakichś informacji - zadzwoni, ewentualnie zapuka do drzwi.
Po co to wszystko? Główny Urząd Statystyczny tłumaczy, że posiadanie odpowiednich danych jest dla państwa po prostu niezbędne.
Mów lub będzie kara
Od odpowiadania na pytania rachmistrzów nie da się uciec. Jeżeli ktokolwiek zostanie wybrany, to odpowiadać na temat pracy, znajomości języków obcych lub tego czy planujemy przeprowadzkę do innego miasta, po prostu będzie musiał. Dlaczego? Bo takie są przepisy.
Projekt ustawy o narodowym spisie powszechnym mówi jasno: wszyscy wytypowani zobowiązani są do udzielania "dokładnych, wyczerpujących i zgodnych z prawdą odpowiedzi". To fragment artykułu 17. Ważniejszy jest jednak artykuł 30. "Kto odmawia udzielenia dokładnych odpowiedzi, podlega karze grzywny". Cena chronienia prywatności? Nawet 5 tys. zł.
Podczas ubiegłych spisów z odpowiedzi były wyłączone kwestie dotyczące nieformalnych związków, wyznania i planowanych dzieci. Na resztę pytań należało już odpowiedzieć.
Źródło: fragment ustawy o powszechnym spisie
Co ciekawe, ustawa nie nakłada na nas obowiązku wpuszczenia rachmistrzów do mieszkania, a jedynie obowiązek udzielenia odpowiedzi na pytania. Można być jednak pewnym, że rachmistrz będzie długo wracał do naszych drzwi. Stąd Główny Urząd Statystyczny będzie przekonywał Polaków, by w spisie wzięli udział przez internet. To tak zwany samospis internetowy.
Źródło: fragment ustawy o powszechnym spisie
Na trzy miesiące przed spisem Główny Urząd Statystyczny uruchomi kampanię informacyjną w mediach publicznych. W sumie o spisie powszechnym powstanie 200 godzin materiałów. Zgodnie z projektem - pieniądze na produkcję i emisję będzie musiała wyłożyć Telewizja Publiczna i Polskie Radio. Mają wpisywać te promocję do planów finansowych na dany rok.
Spisy próbne
Zanim dojdzie do właściwego spisu, w Polsce przeprowadzone będą dwa testowe. Pierwszy we wrześniu przyszłego roku. Przetestowani zostaną mieszkańcy Czerwińska nad Wisłą oraz Sierakowic.
Kolejny spis próbny wypada we wrześniu 2020 roku. Tutaj testowani będą mieszkańcy już 16 lokalizacji - z każdego województwa. I tak z woj. łódzkiego będzie to Kleszczów, a na Dolnym Śląsku - Kłodzko.
- Chełmno
- Dubicze Cerkiewne
- Gubin
- Jabłonka
- Kleszczów
- Kłodzko
- Kołbaskowo
- Krapkowice
- Lesznowola
- Lidzbark Warmiński
- Puck
- Puszczykowo
- Radymno
- Skierbieszów
- Wąchock
- Wojkowice
Główny Urząd Statystyczny w uzasadnieniu ustawy zobowiązuje się, że wszystkie wyniki i dane będzie publikował na przykład za pośrednictwem mediów społecznościowych i stron internetowych.
Co ważne - żadne dane nie będą publikowane pod nazwiskiem, a jedynie opracowywane zbiorczo. Główny Urzad Statystyczny w dokumentach podkreśla, że spisy nie są wcale wymysłem Polski. "Obowiązek przeprowadzenia spisu powszechnego wynika również z międzynarodowych zobowiązań Polski. Na całym świecie powszechne spisy ludności i mieszkań są podstawowym instrumentem gromadzenia informacji o sytuacji społecznej i demograficznej kraju" - wyjaśnia w projekcie.
Dane będą zbierać zatrudnieni w tym celu rachmistrzowie, którzy najpierw przejdą szereg szkoleń. W trakcie całego badania będzie ich obowiązywać tajemnica statystyczna. W tej chwili w przepisach nie ma propozycji wynagrodzenia dla zatrudnionych rachmistrzów. Co ciekawe - znalazła się sugestia, że będą im przyznawane premie za dobre wyniki i ogrom pracy, która ich czeka. Podczas spisów w 2011 i 2002 roku w urzędach pracy ustawiały się kolejki po fuchę "rachmistrza". Co ważne, rachmistrzowi przysługuje ochrona podobna do funkcjonariusza publicznego. Co to oznacza? Że każde przestępstwo przeciwko rachmistrzowi jest zagrożone surowszą karą.
Jak przy każdym spisie - Główny Urząd Statystyczny i Policja będą ostrzegać przed "przebierańcami". Po domach próbowali chodzić również ludzie udający rachmistrzów i wyłudzający pieniądze. Dlatego GUS wyposaży każdą osobę w odpowiedni identyfikator i sprzęt, na którym będzie zapisywać odpowiedzi. W ten sposób będzie można odróżnić prawdziwych rachmistrzów od kombinatorów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl