Znany z reklam Lidla rolnik, który w prawdziwym życiu zostawił na ulicy swoją pracownicę po tym, jak dostała wylewu, usłyszał zarzuty. Grożą mu nawet trzy lata więzienia.
Przedsiębiorca z Wielkopolski odpowie za narażenie zatrudnionej u siebie Ukrainki na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia – informuje Tok FM.
Sprawę opisywaliśmy na łamach money.pl wielokrotnie. Oksana, 43-letnia Ukrainka, dostała wylewu na terenie zakładu należącego do znanego z reklam sieci marketów rolnika.
Gdy źle się poczuła, była już po pracy, ale ponieważ mieszkała na terenie gospodarstwa, inni pracownicy zawiadomili właściciela. Według relacji świadków pracodawca nie wezwał karetki.
Dopiero po dwóch godzinach miał zabrać Oksanę do samochodu. Nie zawiózł jej jednak do szpitala, tylko zostawił na ławce. Dopiero wtedy zadzwonił... po policję. Zgłosił znalezienie pijanej osoby.
Historia ujrzała światło dzienne dopiero, gdy ujawnił ją Konsul Honorowy Ukrainy w Wielkopolsce Witold Horowski.
Rolnik po ujawnieniu sytuacji wydał oficjalne oświadczenie, w którym zapewniał, że choroba Oksany nie miała związku z wykonywaną w jego gospodarstwie pracą. Przekazał także rodzinie poszkodowanej 100 tys. zł.
Czytaj również: Rolnik z Wielkopolski wydał oświadczenie. Broni się, że Ukrainka nie doznała wylewu w pracy
Jak podaje Tok FM, przedsiębiorca usłyszał teraz w prokuraturze kilka zarzutów. Najpoważniejszy jest związany z nieudzieleniem pomocy, a konkretnie narażeniem Oksany na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Akt oskarżenia trafił do sądu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl