Do końca listopada w ramach programu 500+ wypłacono rodzinom w sumie około 14 mld zł. W dużej mierze pieniądze od razu wydawane są na bieżące potrzeby, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach. Choć z całą mocą okazało się to dopiero w listopadzie. Najnowsze dane GUS potwierdzają pozytywny efekt programu na gospodarkę.
W przedostatnim miesiącu roku sprzedaż detaliczna w Polsce zwiększyła się o 6,6 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy 500 zł na dziecko to wciąż było tylko hasło. To najlepsza dynamika od kwietnia 2014 roku. Zawdzięczamy to oprócz 500+ także rosnącym wynagrodzeniom, spadającemu bezrobociu i niskim cenom.
- Efekt poprawy na rynku pracy i wpływów z programu 500+ do budżetów gospodarstw domowych jest widoczny - podaje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. - Sprzedaż w cenach stałych wzrosła o 7,3 procent.
"Pozytywna niespodzianka w listopadzie potwierdza, iż wyhamowanie konsumpcji w październiku było przejściowe" - piszą ekonomiści Banku Millennium. "Poprawa na rynku pracy, a także wypłata świadczeń w ramach programu Rodzina 500+ sprzyjają wzrostowi konsumpcji. Wydaje się, że w listopadzie, perspektywa zbliżających się świąt Bożego Narodzenia mogła zachęcić do zwiększenia konsumpcji i wydatkowania środków uzyskanych z programu Rodzina 500+, które w poprzednich miesiącach były widoczne w gospodarce w mniejszym stopniu niż oczekiwano" - dodają.
Przypomnijmy, że w piątek GUS podsumował statystycznie sytuację na rynku pracy. Raport wskazał, że średnie wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 4329,71 zł. To o 166 zł, czyli o 4 proc. więcej niż rok temu i o 70 zł (1,7 proc.) wyższa pensja niż miesiąc wcześniej.
Mamy coraz więcej pieniędzy i co ważne, ceny są porównywalne z tymi sprzed roku. Inflacja w listopadzie wyniosła dokładnie zero. Mocno potaniały m.in. odzież i obuwie - o prawie 5 proc. rok do roku. Nieco mniej (0,3 proc.) płaciliśmy też za mieszkanie, transport (0,2 proc.), rekreację i kulturę (1,2 proc.) oraz zdrowie (1,8 proc.). Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście: "Koniec deflacji. Ekonomiści ostrzegali przed recesją, a ludzie tylko na tym zyskali".
Raport GUS na temat sprzedaży detalicznej zawsze szczegółowo opisuje dane, wyłączając ze statystyk zmiany cen. W efekcie powstaje wskaźnik opisujący sprzedaż w cenach stałych. W ten sposób wynik okazuje się jeszcze lepszy - wynosi 7,4 proc.
"Sprzedaż detaliczna w cenach stałych w listopadzie była wyższa w skali roku w większości grup. Wśród grup o znaczącym udziale w sprzedaży detalicznej ogółem najwyższy wzrost zaobserwowano w grupie podmiotów handlujących żywnością, napojami i wyrobami tytoniowymi (o 13 proc. wobec spadku o 3,3 proc. przed rokiem), jednak wzrost ten częściowo był spowodowany zmianami organizacyjnymi przedsiębiorstw, jakie miały miejsce w ubiegłym roku. Mniejszą sprzedaż w skali roku wykazały jednostki zaklasyfikowane do grupowania "pozostała sprzedaż detaliczna w niewyspecjalizowanych sklepach" (o 2,7 proc. wobec wzrostu o 21,1 proc. przed rokiem), co również było związane ze zmianami organizacyjnymi w ubiegłym roku. W grupach o niższym udziale w sprzedaży detalicznej ogółem wysoki wzrost odnotowano w podmiotach zajmujących się sprzedażą tekstyliów, odzieży i obuwia (o 16,0 proc.)" - czytamy w raporcie GUS.
W centrum uwagi zazwyczaj są wyniki sprzedaży detalicznej w porównaniu rok do roku. Tym razem jednak warto zauważyć także miesięczną zmianę. Tu wynik nie jest tak korzystny. Mamy bowiem prawie 3,3-proc. spadek. Skąd taka różnica? Częściowo można to tłumaczyć układem kalendarza. Październik był miesiącem pięciu pełnych weekendów. W listopadzie były cztery. To właśnie w dni wolne od pracy najchętniej odwiedzamy sklepy, nakręcając sprzedaż.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego na temat sprzedaży detalicznej opracowywane są na podstawie informacji przekazywanych przez podmioty gospodarcze, zatrudniające powyżej 9 pracowników.