To już jawna, rodzinna wojna. W poniedziałek Tamara Czartoryska poinformowała, że jej ojciec sprzedał rodzinną kolekcję dla pieniędzy, a sam "nienawidzi Polaków i Polski". We wtorek w oświadczeniu dla money.pl Adam Karol Czartoryski odpowiada na oskarżenia.
Rodzinna intryga - to idealne określenie na sytuację w rodzie Czartoryskich na rok po sprzedaniu rodzinnej kolekcji za 100 mln euro. To, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się tylko sporem, przybiera właśnie barwy wojenne. Padają oskarżenia o nienawiść, spiskowanie, próby przejęcia pieniędzy. I to z obu stron.
Adam Karol Czartoryski zarzuca córce grę o pieniądze, Tamara Czartoryska zarzuca ojcu próbę przejęcia majątku fundacji. I tak w kółko. Money.pl otrzymał oświadczenie Czartoryskiego. Pisze w nim, że ataki córki uważa za żenujące.
**"Żal i zażenowanie"**
- Z prawdziwym żalem obserwujemy, że Tamara Czartoryska, była członkini rady fundacji, kontynuuje ataki na osoby zasiadające we władzach fundacji - tak zaczyna się kolejne już oświadczenie członków rodziny Czartoryskich. Pod listem, który otrzymał serwis money.pl, podpisał się Adam Karol Czartoryski.
- Szczególne zażenowanie wzbudzają haniebne ataki Tamary Czartoryskiej na jej własnego ojca, wobec którego chce być autorytetem moralnym. Jedynym motywem działań Tamary Czartoryskiej jest chęć zdobycia pieniędzy na jej cele prywatne. Kiedy okazało się, że całość środków trafiła nie na fundację rodzinną, ale na w pełni charytatywną Fundację Le Jour Viendra, wywołało to głębokie niezadowolenie Tamary Czartoryskiej - dodaje.
Jednocześnie Czartoryski pisze, że nie ma zamiaru dalej dyskutować z Tamarą za pośrednictwem oświadczeń i mediów. Na ataki nie będzie odpowiadał.
O co chodzi?
Wszystko zaczęło się w momencie, gdy fundacja Czartoryskich otrzymała od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego prawie 500 mln zł (100 mln euro + 8 proc. VAT), w ramach transakcji sprzedaży 86 tys. obiektów muzealnych, budynków i biblioteki. Symbolem zawartej umowy był najcenniejszy obiekt w nabytej kolekcji, czyli obraz Leonarda DaVinci "Dama z łasiczką". Całą kwotę fundacja Czartoryskich przekazała na rzecz nowo powstałej fundacji Le Jour Viendra z siedzibą w Liechtensteinie.
Co kupił wicepremier Gliński?
Jak tłumaczył w wywiadzie dla money.pl Maciej Radziwiłł, prezes Fundacji XX Czartoryskich, sprzedaży nie dało się uniknąć. Kolekcja po prostu by niszczała. Przeniesienie pieniędzy z kolei nie ma na celu ich ukrycia i wydania, a zabezpieczenie przed prawem w Polsce. I jak dodawał Radziwiłł - przed samowolą urzędników. W rozmowie z money.pl zapewniał, że nie boi się wizyty CBA.
I wtedy do akcji wkroczyła Tamara Czartoryska, córka Adama Karola Czartoryskiego - czyli fundatora kolekcji i inicjatora sprzedaży.
W ruch poszły noże. Tamara Czartoryska oświadczyła, że gdy dowiedziała się o zamiarach księcia Adama Czartoryskiego i Macieja Radziwiłła co do przekazania funduszy obcej fundacji, wielokrotnie podkreślała, że takie działanie jest niemoralne i potencjalnie łamie prawo głównie z powodu zagrożenia unikaniem podatków i ryzykiem prania pieniędzy.
W kolejnym liście Tamara Czartoryska cytuje ojca, który miał oświadczyć, że nienawidzi Polski i Polaków.
Podaje też treść maila, w którym Maciej Radziwiłł z zarządu Fundacji Czartoryskich miał grozić zniszczeniem jej wiarygodności. "Znajdujemy się w środku walki politycznej między rządem a opozycją. Musimy to przeczekać. Media chcą obrócić sprawę w rodzinną operę mydlaną, a ty im tylko w tym pomagasz. Oni tylko na to czekają. Jeśli mnie zaatakujesz, będę musiał się bronić. Uwierz, moja odpowiedź będzie mocna i zniszczy twoją wiarygodność. Nie idźmy w tym kierunku”.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl