Po co sprzedawać spółkę, która nie dość, że dobrze sobie radzi na rynku, to jeszcze posiada strategiczny majątek? Otóż dlatego, że tak każe ustawa. Choć PKP SA sprzedając PKP Energetykę zyska pieniądze na spłatę długów polskiej kolei, to ani politycy od prawa do lewa, ani eksperci nie zostawiają na tym pomyśle suchej nitki.
Prywatyzacja toczy się swoim torem od ponad roku. Sprawa nabrała rumieńców, gdy PKP SA, czyli właściciel PKP Energetyki, udzielił wyłączności do dalszego prowadzenia negocjacji funduszowi CVC Capital Partners i podpisał przedwstępną umowę sprzedaży udziałów.
- To jest po prostu działanie wbrew prawu - ocenia poseł PiS Krzysztof Tchórzewski. Jego partia sprzeciwia się nie tyle sprzedaży spółki temu konkretnemu funduszowi, ile uważa, że w ogóle nie ma potrzeby jej prywatyzowania. Jak zwraca uwagę poseł, sieci trakcyjne i podstacje elektryczne są integralną częścią linii kolejowych i jako takie nie powinny podlegać prywatyzacji. PiS złożyło w tej sprawie nawet zawiadomienie do prokuratury. Sprzedaży spółki sprzeciwia się też SLD.
- Kierunki prywatyzacji wyznaczają regulacje ustawowe oraz realizowana od kilku lat strategia Grupy PKP. Które spółki należące do Grupy są przeznaczone do sprzedaży, wiadomo już od dawna. Dziwi mnie więc zaskoczenie, towarzyszące prywatyzacji akurat tej konkretnej spółki. Proces sprzedaży trwa już od ponad roku, został poprzedzony szczegółowymi analizami i cały czas był transparentny. Dlatego zarzuty sugerujące, że „wyprzedajemy strategiczne spółki” przed nadchodzącymi wyborami, są zupełnie pozbawione podstaw - komentuje w rozmowie z money.pl Piotr Ciżkowicz z zarządu PKP SA.
Rzeczywiście, ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji PKP obowiązuje od piętnastu lat, więc trudno mówić tu o zaskoczeniu. W międzyczasie rządził i PiS, i SLD.
Kolej spłaca swoje długi
Wycena spółki po uwzględnieniu jej długu netto to 1 mld 410 mln zł. To stawia transakcję w gronie największych prywatyzacji w tym roku. Polskie koleje są o krok od spłacenia długów, które ciągną za sobą od czasów PRL-u. - Jeszcze trzy lata temu historyczne zadłużenie PKP sięgało 4,5 mld zł. Obecnie wynosi ono 1,8 mld zł. Po odjęciu od tej kwoty posiadanych przez nas zasobów gotówkowych, dług zmniejszy się do 800 mln zł. Po sfinalizowaniu transakcji sprzedaży PKP Energetyka będziemy mogli spłacić całą kwotę - przyznaje Ciżkowicz.
Wyniki finansowe PKP Energetyka | ||
---|---|---|
Rok | Przychody ze sprzedaży | Zysk netto |
źródło: PKP | ||
2013 | 3,69 mld zł | 89,9 mln zł |
2012 | 3,23 mld zł | 65,6 mln zł |
2011 | 2,95 mld zł | 70,9 mln zł |
2010 | 2,90 mld zł | 84,9 mln zł |
2009 | 2,66 mld zł | 82,8 mln zł |
2008 | 2,25 mld zł | 58,1 mln zł |
2007 | 2,06 mld zł | 59,9 mln zł |
2006 | 1,57 mld zł | 32,3 mln zł |
2005 | 1,47 mld zł | 44 mln zł |
2004 | 1,46 mld zł | 37,3 mln zł |
2003 | 1,49 mld zł | 38,6 mln zł |
2002 | 1,44 mld zł | 21,4 mln zł |
Tu pod adresem PKP pada kolejny zarzut. Jak zwraca uwagę poseł Tchórzewski, dług kolei jest już na tyle nieduży, że PKP mogłyby spłacić go sprzedając część swoich nieruchomości. Ale kolejarze mają inne plany - część pieniędzy od CVC ma iść na inwestycje w PKP Intrercity. Ta firma też kiedyś ma być sprywatyzowana. Jest to jednak tak odległa perspektywa, że kolejarze przestali nawet w przybliżeniu podawać nowe daty. - Chodzi przede wszystkim o kupno i naprawę taboru oraz inwestycje w nowoczesne zaplecze do utrzymania pociągów. Przy obecnie posiadanych zasobach, nie zawsze jesteśmy w stanie zapewnić usługi na odpowiednim poziomie - przykładowo, nieogrzewana hala utrudnia lub uniemożliwia wyczyszczenie brudnego taboru w okresie zimowym, gdy występują niskie temperatury. Zostało więc jeszcze sporo do zrobienia - snuje plany Ciżkowicz.
Jednak zdaniem ekspertów, PKP powinny się pozbyć właśnie Intercity, a nie Energetyki. - W pierwszej kolejności, w Polsce, powinniśmy prywatyzować pasażerskie spółki kolejowe, jako te, z którymi mamy największe problemy i które stale przynoszą straty. Dotyczy to także PKP Intercity - mówi money.pl Małgorzata Kuczewska-Łaska, menadżer od lat związana z polskim rynkiem kolejowym. Jej zdaniem państwowemu PKP Intercity będzie coraz trudniej konkurować z zagranicznymi i prywatnymi przewoźnikami. - Tymczasem PKP sprzedaje bardzo dobrą spółkę i pozyskane pieniądze przeznacza na inwestycje w PKP Intercity, spółkę, która w historii swojego istnienia częściej przynosiła straty niż zyski i w swojej działalności jest praktycznie całkowicie uzależniona od dofinansowania ze strony budżetu państwa - podkreśla.
Opozycja radzi: sprywatyzujcie też ulice
Pozostaje jeszcze sprawa majątku PKP Energetyki - to wyłączny dostawca prądu zasilającego polską kolej - około pięcioprocentowego udziału, jaki spółka ma w polskim rynku energii. Małgorzata Kuczewska-Łaska zauważa, że inne państwa europejskie nie prywatyzują spółek będących właścicielami infrastruktury kolejowej. Również Komisja Europejska tego od nas nie wymaga. - Pamiętajmy też, że zgodnie z przepisami unijnymi, to państwo odpowiada za utrzymanie infrastruktury. Jeżeli więc coś pójdzie nie tak, jeżeli nowy właściciel nie będzie na przykład zainteresowany inwestowaniem w stacje i podstacje energetyczne zasilające kolejową sieć trakcyjną, to ten obowiązek i tak spadnie na państwo - ocenia.
Te obawy podzielają politycy. - W mojej ocenie jako wieloletniego posła na Sejm i byłego ministra transportu sprzedaż przez rząd 100 proc. akcji PKP Energetyka jest wysoce ryzykownym przedsięwzięciem - mówił niedawno w Sejmie poseł PiS Jerzy Polaczek. Jego zdaniem zmiana właściciela PKP Energetyki może zablokować inwestycje m.in. w elektryfikację linii kolejowych. - Ulice też sprywatyzujcie - ironizował z ław poselskich.
Ciżkowicz przyznaje, że zarząd PKP SA robił bardzo dokładne analizy, zanim wziął się za prywatyzację spółki. - Zarzuca się nam, że sprzedaż PKP Energetyka doprowadzi do utraty kontroli państwowej nad strategiczną infrastrukturą. Jednak dostarczanie prądu na kolei nie różni się niczym od dostarczania prądu w innych sektorach gospodarki. Zasady przesyłu są takie same, jak w przypadku dostaw prądu do szpitali, szkół czy przedsiębiorstw. Warto także podkreślić, że rynek energetyki jest regulowany przez URE i tym regulacjom podlegają wszyscy - niezależnie od tego, czy dana firma znajduje się w rękach prywatnych czy państwowych. Bardzo dokładnie analizowaliśmy te kwestie, przygotowując się do prywatyzacji PKP Energetyka. Zawsze, podejmując decyzję o sprzedaży, wcześniej dokładnie analizujemy otoczenie rynkowe - przekonuje.
CVC zapowiada inwestycje
- A propos interesu publicznego i bezpieczeństwa energetycznego: większość sieci dystrybucji energii w Polsce jest niedoinwestowana i ma dużo niższe parametry, niż mieć powinna i niż mają sieci w zachodniej Europie - komentuje w rozmowie z money.pl Przemysław Obłój z CVC Capital Partners.
CVC Capital Partners skupia środki około 300 inwestorów - między innymi funduszu emerytalnego amerykańskich kolejarzy - o wartości około 50 miliardów dolarów. Przemysław Obłój zapewnia, że fundusz traktuje polski rynek bardzo poważnie i PKP Energetyka może być pierwszą z wielu jego bezpośrednich inwestycji w Polsce.
- PKP Energetyka już dzisiaj ma lepszą sieć, niż większe firmy energetyczne, a będzie miała jeszcze lepszą. Inwestujemy w PKP Energetyka prawie dwa miliardy złotych i będziemy wspierać spółkę w jej planie inwestycyjnym. Przewiduje on ciągłą rozbudowę i poprawę paramentów sieci dystrybucyjne. Te inwestycje, rzędu kilkuset milionów złotych rocznie i sprawne zarządzanie, to najlepsza gwarancja zarówno rozwoju firmy, jak i polskiego interesu publicznego - uważa Obłój.
Prywatyzacja na ostatniej prostej
Prywatyzacja jest już na ukończeniu. Zgodę na transakcję muszą wydać Komisja Europejska i walne zgromadzenie PKP SA, czyli minister infrastruktury. W przypadku tego ostatniego, to już jest decyzja polityczna. Minister Maria Wasiak - nota bene była szefowa Grupy PKP specjalizująca się w prywatyzacji - już ją podjęła i pozytywnie oceniła przebieg całego procesu. Transakcja prawdopodobnie zostanie sfinalizowana pod koniec wakacji albo na początku września.