Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Stacje diagnostyczne pod specjalnym nadzorem. Rząd szykuje kolejne uszczelnienie

216
Podziel się:

Resort infrastruktury planuje odebranie starostom nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów i powierzenie tego zadania centralnemu organowi. Chce w ten sposób uszczelnić system badań technicznych aut. Koszty zmian pokryją spóźnialscy.

Badanie NIK wykazało, że diagności masowo przymykają oko na zły stan techniczny aut.
Badanie NIK wykazało, że diagności masowo przymykają oko na zły stan techniczny aut. (Piotr Mecik/East News)

Ministerstwo Infrastruktury postanowiło radykalnie zmienić system okresowych badań technicznych samochodów - w projekcie nowelizacji ustawy o ruchu drogowym wprowadziło zmiany, które odczują głównie przedsiębiorcy działający w tej branży.

Bezpośrednim powodem wprowadzenia zmian jest konieczność dostosowania polskich przepisów do unijnej dyrektywy 2014/45/UE, która na państwa członkowskie nakłada obowiązek zapewnienia skutecznego systemu okresowych badań.

Zobacz także: Wideo: raport NIK: fatalny stan polskich samochodów i niski poziom kontroli

Ministerstwo przekonuje, że konieczne jest "stworzenie spójnego systemu nadzoru nad badaniami technicznymi pojazdów oraz działalnością stacji kontroli pojazdów", który zapewni "sprawne reagowanie, eliminowanie i zapobieganie nieprawidłowościom związanym z przeprowadzaniem badań technicznych".

Kilkanaście lat bez nadzoru

Na konieczność radykalnej poprawy systemu badań technicznych samochodów wskazała Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z kwietnia 2017 roku.

NIK stwierdził, że ponad połowa skontrolowanych stacji wykonywała badania samochodów powierzchownie - w niepełnym zakresie lub urządzeniami, które nie spełniały wymagań. "W dużej mierze jest to konsekwencja słabego nadzoru starostów nad przedsiębiorcami prowadzącymi stacje kontroli pojazdów i zatrudnionymi w nich diagnostami" - napisano w raporcie.

Okazało się, że aż 19 z 21 skontrolowanych starostw nie przeprowadzało obowiązkowych, corocznych kontroli stacji diagnostycznych bądź przeprowadzały je po terminie. NIK wykazał, że niektóre stacje funkcjonowały poza kontrolą nawet przez... kilkanaście lat.

Prace nad projektem nowelizacji ustawy trwają już ponad dwa lata. Propozycje przepisów były wielokrotnie zmieniane, także w zasadniczych kwestiach.

Teraz resort infrastruktury uznał, że skoro przeprowadzanie badań technicznych pojazdów należy do kompetencji państwa, nadzór nad systemem badań powinien zostać powierzony "jednostce państwowej posiadającej odpowiednią wiedzę i doświadczenie w sprawach badań technicznych pojazdów oraz nadzoru nad infrastrukturą przeprowadzającą badania".

Branża boi się "permanentnej kontroli"

Wybór padł na Transportowy Dozór Techniczny, który dotychczas zajmował się zapewnianiem bezpiecznego funkcjonowania urządzeń technicznych, głównie specjalistycznych urządzeń w transporcie kolejowym, na terenie portów czy nawet wyciągów narciarskich.

Powierzenie nadzoru nad około 4,7 tys. stacji diagnostycznych w całej Polsce TDT oznacza odebranie go starostom. Bardzo nie podoba się to firmom działającym w tej branży, które napisały list do premiera z apelem o zaprzestanie prac nad projektem ustawy.

Warszawskie Stowarzyszenie Stacji Kontroli Pojazdów wskazuje przede wszystkim na olbrzymi koszt zmiany jednostki nadzorującej. W perspektywie 10 lat koszty nadzoru mają według WSSKP sięgnąć nawet 2 mld zł, czyli ok. 80 razy więcej niż obecnie.

Przedsiębiorcy wskazują też, że proponowane przepisy mogą doprowadzić do "paraliżu stacji kontroli poprzez permanentną kontrolę". Oceniają, że proponowany system jest najbardziej opresyjny wobec przedsiębiorców i ich pracowników spośród wszystkich branż działalności gospodarczej.

Co proponuje stowarzyszenie w zamian? Z obecnego projektu miałyby zostać wyodrębnione i osobno uchwalone jedynie przepisy dotyczące szkoleń przypominających dla diagnostów, których brakuje w obecnym stanie prawnym. Wśród postulatów WSSKP jest także uwzględnienie przepisów konstytucji biznesu w zakresie uproszczenia formalności i procedur.

Rzecznik MŚP pisze do ministra

Stowarzyszenie wsparł znacznie bardziej wpływowy Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który autorom projektu ustawy zarzucił przede wszystkim "wykroczenie poza zakres regulacji wymagany przez implementowane dyrektywy europejskie". ZPP ostrzega, że zmiana przepisów narazi właścicieli stacji na dodatkowe koszty.

Stanowisko stowarzyszenia poparł także rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw Adam Abramowicz, poseł PiS. W liście do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka pisze wprost, że projekt ustawy w zakresie zmiany organizacji nadzoru nad stacjami kontroli "należy ocenić negatywnie".

Abramowicz, podobnie jak przedsiębiorcy, podkreśla, że unijna dyrektywa nie nakazuje odbierania nadzoru nad stacjami diagnostycznymi instytucjom, które zajmują się tym obecnie. Rzecznik MŚP uważa, że lepiej poprawić obecny system nadzoru niż wprowadzać od podstaw inny.

Kontrowersje budzi też pomysł wprowadzenia opłaty jakościowej, której celem według resortu jest "zapewnienie wysokiej jakości badań technicznych". ZPP wskazuje, że w praktyce jest to nowy podatek, który zostanie nałożony na przedsiębiorców. Choć maksymalna wysokość tej opłaty to 3,5 zł, ZPP argumentuje, że przy dużej skali badań technicznych oznacza to obciążenie polskich firm kosztem 70 mln zł rocznie.

Spóźniłeś się, to płać

Warto zaznaczyć, że jeśli proponowane przez resort Andrzeja Adamczyka przepisy wejdą w życie, odczują je nie tylko przedsiębiorcy prowadzący stacje diagnostyczne.

Kierowca, który na badaniu technicznym pojawi się po terminie wpisanym w dowodzie rejestracyjnym, będzie musiał zapłacić karę w wysokości połowy opłaty za przeprowadzenie badania technicznego. W przypadku samochodów osobowych będzie to prawie 50 zł. Karę pobierze diagnosta, ale pieniądze te zasilą kasę TDT.

Ministerstwo chce, by opłata za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonej dacie była już w przyszłym roku podstawowym źródłem finansowania nowego systemu badań technicznych pojazdów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(216)
WYRÓŻNIONE
Felucjan
6 lat temu
Po polskich drogach jeżdżą auta, zarówno osobowe, jak i ciężarowe, które nigdy nie powinny być dopuszczone do ruchu. Obecnie stacje diagnostyczne, to przedłużenie mafijnego procederu sprowadzania z zachodu aut niesprawnych i nie nadających się do jeżdżenia. Jednocześnie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za wykonywaną pracę. Jeżeli niesprawne auto po kilku dniach od przeglądu spowoduje wypadek, to tłumaczenie jest niezmienne od lat: kilka dni temu było sprawne. To jest jeden wielki strumień łapówek. Nie dziwię się, że "branża obawia się kontroli".
diagnosta
6 lat temu
Przepracowałem na stacji diagnostycznej 15 lat. Kontrole przebiegały sukcesywnie, przez przedstawiciela Urzędu Wojewódzkiego. Dodatkowe szkolenia odbywały się w Ośrodku Szkolenia Diagnostów, mniej więcej co kilka lat. Wszystko działało bez problemów. Widząc to wszystko, co obecnie dzieje się w tej branży cieszę się, że jestem już na emeryturze...
Rumek
6 lat temu
Według mnie chcą zmusić ludzi do kupowania nowych samochodów, tylko że na taki stać niewielu. A w takim ponad 10lat zawsze można coś znaleźć i niedopuszczony do ruchu.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (216)
diagności
4 lata temu
na stacjach kontroli pojazdów to w 80-ciu % barany nie mający pojęcia o samochodach ,tak jak w moim przypadku nie rozróżnia roku produkcji od daty zatwierdzenia homologacji na dany model
gość
6 lat temu
Ale głupoty.Niemiec jak oddaje stare auto i kupuje nowe,dostaje dużą dopłatę od państwa.Polak jak złomuje auto,musi za to zapłacić i kupując nowe płaci kolejny podatek.Co tu porównywać,nie mówiąc już o zarobkach.Od tego trzeba zacząć a nie od karania najbiedniejszych,jak zwykle.
JOE
6 lat temu
Najwyższy czas wyeliminować złom z polskich dróg, połowa skp powinna być zamknięta ze względu na nieuczciwość . Starostwa nie mają specjalistów do kontroli prawidłowości wykonywania badań technicznych.
Bolesław B.
6 lat temu
Najlepszym materiałem poglądowym stanu polskich pojazdów wszelkiej maści są parkingi publiczne o utwardzonej nawierzchni np. przed centrami handlowymi. Około pół roku temu otwarto takie w moim mieście. Żal patrzeć na zaplamione olejem silnikowym z parkujących pojazdów miejsca postojowe. Tak wygląda każdy parking w naszych miastach. Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości czy należy coś w tej sprawie zrobić to gratuluję samopoczucia estetyki. Kto jest winien temu stanowi? Rządzący bo nie potrafią usankcjonować prawnie sytuacji. Stacje diagnostyczne, które dla zarobku puszczają do obiegu ociekające olejem imitacje pojazdów. I policja, która w trakcie kontroli po zauważeniu zanieczyszczania miejsca przez pojazd ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny aby właściciel pojazdu usunął usterkę i w konsekwencji przeprowadził mały przegląd techniczny. Nie wspomniałem o ochronie atmosfery i naszych płuc bo to również jest nie lada problem. Wiem, że jest to mało popularny obraz rzeczywistości ale o to jak wygląda wokół nas musimy zadbać sami. Pozdrawiam.
Piotr
6 lat temu
Korek na A4 przed mną rozklekotana ciężarówka opalana miałem węglowym, dym jak z komina kwaśny i duszący. Stania i jazdy po 5 m na co najmniej pół godziny. Duszę się. Jak to coś przeszło badania i ma ważną rejestrację? Dlaczego nikt nie kontroluje spalin na drodze i nie każe właścicieli tych trucicieli?
...
Następna strona