Burza wokół Stanisława Piotrowicza trwa dalej. - Nie ulega wątpliwości, że jestem dziś tym, który jest najbardziej w państwie atakowany - tak Stanisław Piotrowicz zaczął specjalną konferencję. - To nie jest przypadek, że jestem atakowany właśnie teraz. Teraz, gdy stałem się twarzą i walczę o wprowadzenie ładu konstytucyjnego - tłumaczy. - To nie ja oskarżałem i domagałem się więzienia dla Antoniego Pikula - wyjaśnia polityk.
- Nigdy nie oskarżałem opozycjonistów, pomagałem im - zapewnia jeszcze raz Piotrowicz. Stanisław Piotrowicz to polityk Prawa i Sprawiedliwości, twarz zmian w Trybunale Konstytucyjnym. Piotrowicz był prokuratorem w czasach PRL i to ten okres jego kariery budzi najwięcej wątpliwości.
Najwięcej kontrowersji wzbudziły działania Piotrowicza w związku ze sprawą Antoniego Pikula, członka "Solidarności". Pikul za czasów PRL był oskarżony o roznoszenie ulotek. Pikul postanowił opowiedzieć o śledztwie, gdy Piotrowicz chwalił się pomocą "Solidarności". - Pan prokurator Piotrowicz palcem w mojej sprawie nie kiwnął. On wtedy robił partyjną karierę - mówił w ubiegłym tygodniu Pikul "Gazecie Wyborczej". Opozycjonista nie potwierdzał wersji Piotrowicza, który zarzekał się, że pomagał represjonowanym. Wersji tej nie potwierdzili też lokalni działacze opozycyjni.
Piotrowicz zdecydował się opowiedzieć, jak sam pamięta tamte wydarzenia. - Dostałem te sprawę wraz ze stertą innych. Przeglądnąłem tę sprawę, zapoznałem się z nią i nawiązałem kontakt z obrońcą Antoniego Pikula. Był nim Stanisław Zając, późniejszy marszałek Sejmu. Wtedy Stanisława Zająca nie znałem, nawiązałem kontakt i rozmawialiśmy o tym, co mogę zrobić i jak pomóc podejrzanemu Pikulowi. Pojechaliśmy wspólnie do zakładu karnego, tam zaznajomiłem oskarżonego ze sprawą. Antoni Pikul nic nie mówił - tłumaczy Piotrowicz.
Piotrowicz na dowód swoich słów wyświetlał skany dokumentów ze sprawy Pikula.
Antoni Pikul jest teraz wiceburmistrzem Jasła. Był działaczem "Solidarności" od początku jej istnienia, także w podziemiu. Wydawał i kolportował biuletyn związkowy. W połowie 1982 roku zatrzymany przez SB. W areszcie śledczym przesiedział trzy miesiące. Akt oskarżenia, w którym była mowa o gromadzeniu w celu rozpowszechniania ulotek i czasopism, których treść mogła wywołać niepokój publiczny lub rozruchy, podpisał Stanisław Piotrowicz.
Piotrowicz potwierdził, że podpisał się pod aktem oskarżenia w sprawie Pikula. - Parafowałem akt oskarżenia Antoniego Pikula, ale miałem świadomość, że będzie on nieskuteczny. I tak się stało. Pięć dni później sąd zwrócił sprawę do prokuratury - tłumaczył Piotrowicz. Ostatecznie sąd wojskowy Pikula nie skazał - Jestem przekonany, że na umorzenie sprawy wpływa miał protokół, który sporządziłem - dodaje Piotrowicz. Poseł zarzeka się, że to on wskazał na luki dowodowe w tej sprawie. I to te braki miały pomóc Pikulowi.
- To nie ja, a prokurator wojskowy oskarżał. To nie ja, a prokurator domagał się trzech lat kary. To ja pomagałem opozycjonistom. To ja mówiłem prawdę, wtedy gdy zapewniałem, że nie wnioskowałem o karę - dodaje Piotrowicz. - Prokuratura i moi przełożeni parli na oskarżenie, a zatem wiedziałem, że mogę pomóc tylko w ten sposób - tłumaczy poseł PiS.
- W tej sprawie zapadło postanowienie o umorzeniu sprawy. Antoni Pikul uniknął kary - wyjaśnia polityk. - Odniosłem sukces i zrealizowałem cel - dodaje.
- Panie Antoni, co się stało, że zmienił Pan swoje wypowiedzi? Co się stało? - pytał podczas konferencji Piotrowicz. Poseł PiS zapewnia, że nigdy później nie spotykał się z Antonim Pikulem. Potwierdził, że był prokuratorem w PRL. - Urodziłem się i studiowałem w PRL. Ale zajmowałem się przestępstwami pospolitymi, jak gwałty i kradzieże - tłumaczy. Piotrowicz zapewnia, że spraw politycznych - takich jak Antoniego Pikula - nie prowadził.
- Nie mam powodów, żeby się wstydzić. Zawsze zachowywałem się przyzwoicie. Hołdowałem tym wartościom, według których żyję. Moim celem było zawsze zmierzanie do prawdy i sprawiedliwości. Nie mam powodów, żeby się wstydzić. Zrobiłem wszystko, żeby ludzie niewinni nie ponieśli odpowiedzialności - dodał Piotrowicz.
- Stan wojenny zastał mnie w prokuraturze wojewódzkiej. Gdy odmówiłem współpracy trafiłem do prokuratury rejonowej. Z tego względu nie miałem kontaktu ze sprawami politycznymi - zapewnia polityk. - Najbardziej żałuję, że urodziłem się w PRL. Trzeba znać realia tych czasów, wiele osób ich nie zna - tłumaczył Piotrowicz. Poseł nie chciał szerzej komentować odznaczenia, które otrzymał od władz za "solidną pracę". - Nie chcę się dziś rozwodzić nad sobą - tak Piotrowicz uciął ten temat.
O dobrym charakterze Piotrowicza świadczyć ma pismo, które wysłał Witold Firak - polityk SLD na początku lat 2000 - wysłał do przełożonych dzisiejszego polityka PiS. Firak w dokumentach wskazywał, że Piotrowicz jest człowiekiem o skrystalizowanych poglądach prawicowych.
oprac. Mateusz Ratajczak, Agata Kalińska