Pamiętliwi dowodzą, że filmik jest kalką reklamówki Ronalda Reagana sprzed ćwierć wieku. W formie widać to gołym okiem. W treści natomiast bardziej przypomina ekspresję Edwarda Gierka. Z tą różnicą, że towarzysz sekretarz deklarował postulatywnie, żeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej, natomiast prezes melduje elektoratowi, że właśnie tego cudu dokonał. Bezrobocie spada, inflacja maleje, zarobki rosną – tak mniej więcej widzi Polskę Jarosław Kaczyński, ograniczając oczywiście czas trwania cudu do ostatnich dziesięciu miesięcy pod rządami jego partii.
Prawdopodobnie według statystyk przewodniczącemu faktycznie rośnie i spada, co jednak nie jest zasługą ani winą PiS. Przemiany ekonomiczne oraz socjalne wymagają bowiem czasu dłuższego niż rok akademicki, zaś ich efektem jest samopoczucie społeczeństwa, a nie partyjnych liderów. Na razie w sposób realny rośnie emigracja zarobkowa Polaków, co być może rzutuje na optymizm statystycznych słupków, a tym samym na błogie przekonania prezesa.
Jeśli ten trend się utrzyma, to bezrobocie będzie się obniżać jeszcze szybciej. Przynajmniej w niektórych sektorach. Wystarczy, żeby za pracą wyjechały wszystkie pielęgniarki, a wskaźnik bezrobocia w tej grupie będzie bliski zera. To samo może w najbliższym czasie dotyczyć lekarzy. Już zdarzają się przypadki, że szpitale wstrzymują operacje z powodu braku anestezjologów, już gdzieniegdzie zaczyna brakować pielęgniarek. Gdy tendencja emigracyjna wejdzie w stan ekstremalny, zaczną rosnąć obroty zakładów pogrzebowych, więc i pensje będą tu wyższe. Jak w filmie reklamowym PiS.
Podobne sytuacje już mają miejsce. Bezrobocie wśród wykwalifikowanych spawaczy na Opolszczyźnie wynosi dokładnie 0%, ponieważ wszyscy pracują w Niemczech i Holandii. W związku z tym może niebawem upaść firma spod Opola, produkująca na rynek amerykański drzwi przeciwpożarowe, mimo że ma na swój towar olbrzymie zapotrzebowanie. Nie ma jednak spawaczy.
Opolszczyzna jest najlepszym miejscem do analizy porównawczej statystyk i realnego życia z powodu mniejszości niemieckiej, która może legalnie pracować na Zachodzie już od czasu zburzenia muru berlińskiego. W ten sposób zarabia na życie przynajmniej co trzeci mieszkaniec regionu. Wskaźniki bezrobocia w śląskich gminach są piękne, ale wójtowie drżą na myśl, że któregoś dnia fala emigracji powróci na stałe w rodzinne strony. Wtedy będzie tragedia.
Śląskie wsie wyglądają coraz bardzie folderowo, ponieważ zarobione na Zachodzie pieniądze lokuje się w domostwach. Budżety śląskich gmin wyglądają natomiast z roku na rok coraz marniej, gdyż mieszkańcy zostawiają podatki w Niemczech i Holandii. Za kilka lat zostaną tu sami emeryci, do których będą przyjeżdżać na wakacje krewni z Zachodu. Po diabła więc gminy mają cokolwiek budować? Tu się tylko śpi.
Następną reklamówkę PiS powinien zrealizować w takim miejscu. Toż to dopiero kraina mlekiem i miodem płynąca.