- Nie ma usprawiedliwienia dla firm, które płacą 3, 4 lub 5 zł netto za godzinę. Jeśli firma nie jest przygotowana na zapłatę minimum, jakie powinno należeć się pracownikowi, to nie powinna podejmować się zlecenia wykonania usługi - pisze w liście otwartym Polskie Stowarzyszenie Pracowników Ochrony (PSPO). List kieruje do minister Elżbiety Rafalskiej i namawia, by jak najszybciej wprowadzić nowe prawo.
Autorem listu, który ochroniarze przysłali też do redakcji money.pl, jest Tomasz Grabski, prezes PSPO. Sprowokowali go pracodawcy, czyli Polska Izby Ochrony (zrzesza przedsiębiorców z branży). Oni też napisali do minister Rafalskiej. Ale o tym, by stawkę minimalną wprowadzić dopiero w 2017 r.
Grabski oburza się na argumenty, że ochroniarze mało zarabiają, bo mają łatwą pracę, "tylko siedzą w budkach i nic nie robią, dlatego mogą zarabiać mniej i pracować więcej". "Jeśli taka argumentacja jest słuszna, to prezesi największych agencji ochrony w Polsce również powinni zarabiać 3 złote za godzinę pracy. Możemy przyjąć, że siedzą za biurkiem i nie wykonują męczącej pracy" - czytamy w liście. Grabski oczywiście tłumaczy, że przejaskrawia sytuację, ale robi to celowo - bo jego zdaniem pracodawcy robią to samo.
PSPO skarży się również, że obecnie pracownicy ochrony muszą pracować po 300-400 godzin miesięcznie, żeby godnie zarobić. Nie można więc mieć do nich pretensji, że nie podnoszą kwalifikacji, bo zwyczajnie nie mają na to czasu.
Zdaniem Tomasza Grabskiego, po wprowadzeniu minimalnej stawki nie będzie dużych zwolnień, zmniejszy się za to liczba przepracowanych godzin - o mniej więcej połowę.
Ochroniarze się boją, że podwyżka będzie fikcyjna
Ciekawym fragmentem listu PSPO są wskazówki, w jaki sposób firmy ochroniarskie mogą chcieć przerzucić koszt wyższej płacy godzinowej na pracowników.
"Trzeba wprowadzić mechanizmy zabezpieczające, by nie było na przykład takiej sytuacji, że zleceniobiorca, aby podjąć zatrudnienie, musi od zleceniodawcy wynająć sprzęt do pracy (oczywiście za część swojego wynagrodzenia) lub obowiązkowo uczestniczyć w płatnych szkoleniach organizowanych przez firmę" - pisze Grabski.
Teoretycznie więc zarobi zgodnie z ustawą 12 zł na godzinę, ale część będzie musiał oddać zleceniodawcy w formie zapłaty za fikcyjne usługi. "Może też się zdarzyć sytuacja, że co prawda otrzyma 12 złotych na godzinę, ale tylko pod warunkiem, że podejmie drugie zlecenie bezpłatnie" - obawiają się pracownicy ochrony.
PSPO zwraca również uwagę, że ochrona obiektów wypełnia wszystkie znamiona stosunku pracy, więc stosowanie umów zleceń jest w tym świetle nielegalne. "Zazwyczaj jedynym argumentem jest podsunięte do obowiązkowego podpisu oświadczenie, że pracownik nie chce etatu, tylko woli być zatrudniony na umowie cywilnoprawnej" - czytamy w liście do minister Rafalskiej.
Pracownicy ochrony liczą, że obecne zmiany to tylko początek szerszej reformy. "To patologia, którą należałoby wyeliminować" - kwituje autor listu i w imieniu stowarzyszenia proponuje, by nowe przepisy zaczęły obowiązywać już od 1 maja 2016 r.
Prace nad projektem ustawy wprowadzającej minimalną stawkę godzinową trwają już od października. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chwaliło się tym projektem na 100 dni rządu. - Ta ustawa jest procedowana, zakończyły się konsultacje społeczne - powiedziała szefowa resortu, jednak nie wskazała jeszcze dokładnego momentu, w którym nowe przepisy miałyby zacząć działać.
Argumenty pracodawców nie trafiają jednak do wszystkich. "Firmy, które mogłaby zarżnąć godzinowa stawka minimalna wysokości proponowanych przez rząd 12 złotych, nigdy nie powinny powstać, gdyż nie stanowią żadnej wartości dodanej dla polskiej gospodarki" - pisał w felietonie Piotr Wójcik, autor serwisu nowyobywatel.pl (dostępny pod linkiem).